1

203 22 23
                                    

Przekręcił kluczyk w zamku, ale ku jego zdziwieniu były otwarte. Wszedł ostrożnie do środka i od razu został ‘’zaatakowany’’ przez drobnego chłopaka.

– Kun! –  krzyknął radośnie, wtulając się w brata. Brunet jedną ręką odwzajemnił uścisk, a drugą odgarniał blond czuprynę chłopaka, która łaskotała go w nos.

– Chenle, ile razy ci mówiłem żebyś uprzedzał mnie przed przyjściem? – westchnął wieszając kurtkę. – Co tu robisz?

– Po prostu chciałem zobaczyć mojego kochanego, starszego brata? – Chenle zaczął bawić się swoimi dłońmi.
Kun doskonale wiedział co to znaczy, więc spojrzał na niego z uniesioną brwią.

– A tak na serio? – blondyn przewrócił oczami.

– Mogę dzisiaj zostać u ciebie? Pokłóciłem się z mamą i tatą i nie chcę nawet na nich patrzeć – wyjaśnił, naciągając rękawy za dużej bluzy na dłonie.

Kun nie dopytywał się, ani nie skomentował tego jakkolwiek. Domyślał się powodu tej kłótni, w końcu gdy był w wieku Chenle, przerabiał to samo. Wiecznie zapracowani rodzice, którzy nie mają czasu dla swojego dziecka.
Jednak cieszył się, że w przeciwieństwie do niego, chłopak miał u kogoś wsparcie i możliwość oderwania się od tego.

Podszedł do Chenle i po prostu go przytulił, zgadzając się na propozycje brata, pomimo tego że pokrzyżuje mu to plany.
Blondyn uśmiechnął się i wbiegł do salonu, ciągnąc Kuna za rękę.

– Zagramy w Zeldę? – zapytał – Dawno nie graliśmy.

Brunet usiadł na podłodzę przed sofą i wyciągnął spod małego stolika dwa pady.

– Na co czekasz? Odsuń ten stolik i odpal konsolę – oczy Chenle, aż błysnęły i od razu zaczął przygotowywać rozgrywkę.

W czasie gdy Chenle biegał w tę i z powrotem, Kun zauważył co chłopak ma na sobie.

– Chenle – powiedział poważnym tonem przez co Chenle momentalnie się zatrzymał.

– Tak? – odparł, uśmiechając się niewinnie.
 – Czy to nie przypadkiem moja bluza? – Chenle usiadł obok brata, biorąc pada w ręce.

– Nie, skądże, pewnie mamy podobne – tłumaczył się.

– I sam z siebie kupiłeś bluzę co najmniej dwa rozmiary większą? – Kun podniósł jedną brew do góry, z trudem powstrzymując się od śmiechu, widząc wyraz twarzy Chenle.

– No dobra, jest twoja, ale mogę sobie ją zatrzymać? Proszę – zapytał niemalże błagając. Kun pokręcił głową.

– Zapomnij.

– Ale…

– Nie ma żadnego ‘’ale’’, przywłaszczyłeś sobie już połowę mojej szafy.

Chenle skrzyżował ręce i zrobił naburmuszoną minę.
Dzieciak, pomyślał Kun i zaśmiał się, mierzwiąc włosy brata.


Było już grubo po północy gdy skończyli grać. Kunowi spodobała się rozgrywka i z chęcią pograłby dłużej, ale nie miał wyboru bo Chenle zasnął w trakcie gry.
Brunet wyłączył cały sprzęt i delikatnie podniósł chłopaka, uważając by go nie zbudzić. Przeniósł go do swojego pokoju i wrócił do salonu, a raczej aneksu kuchennego.

Usiadł przy stole, odblokowując telefon. Kliknął w aplikację o nazwie ‘’calorie counter’’ i wpisał w nią sok, który wypił wracając do mieszkania.

– Nie jest źle – szepnął do siebie.

Szybko przywołał wspomnienia z dzisiejszego dnia, żeby upewnić się czy nie przeoczył czegoś co mógł zjeść, a tego nie zapisał. Po upewnieniu się, że wszystko co trafiło do jego ust zostało wliczone w bilans, wyciągnął matę z małej wnęki między ścianą a szafką i rozłożył ją w salonie. Zaplanował sobie o wiele ambitniejszy trening, ale z racji, że Chenle pojawił się u niego, musiał zrezygnować z tego pomysłu i wybrać lżejsze ćwiczenia.
Po godzinie robienia pompek, brzuszków i przysiadów i rozciągania, położył się na macie i wpatrywał się w sufit, myśląc nad tym co zje jutro i jaki zestaw ćwiczeń wybierze.
Po chwili namyśleń podniósł się i skierował do łazienki, gdzie wziął szybki prysznic i zważył się. Waga nie ruszyła ani w dół, ani w górę.
Dobre i to, pomyślał.

Zakładając luźny t-shirt w swoim pokoju, stanął przed lustrem. Przyglądał się swojemu ciału dokładnie. Patrzył na siebie wzrokiem pustym, a zarazem pełnym negatywnych emocji.
Spojrzał na zdjęcie chłopaka, które przykleił na lustrze. Był na nim smukłej budowy chłopak, o niebieskich oczach i dwukolorowych włosach. Biała, luźno narzucona koszula odsłaniała ramiona chłopaka, ukazując jego zarysowane obojczyki i gładką skórę.
Spośród wszystkich ulzzangów, które były w internacie, Kun chciał wyglądać właśnie jak on. Raz nawet chciał się pofarbować na taki sam kolor, ale uświadomił sobie, że pół-blond i pół-różowe włosy zdecydowanie by mu nie pasowały.

Przejechał dłonią po swoim obojczyku i uśmiech wkradł się na jego twarz.

Będzie lepiej.

-

Przepraszam jeśli niektóre opisy mogą być trudne do zrozumienia, bardzo ciężko jest mi zobrazować słowami niektóre emocje, ale będę starać się robić to jak najlepiej!

Bubblegum Boy || kunten || (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz