。*:★ 42 ゜★。 (na prawdę)

371 41 17
                                    

[Jennie's pov]

Poczułam promienie słońca na mojej twarzy przez co obudziłam się i usiadłam na łóżku, ale szybko tego pożałowałam bo ból głowy który przy tym odczułam był nie do zniesienia. Próbowałam przypomnieć sobie coś z wczorajszego wieczoru ale jedyne co pamiętam to randka z Jisoo i... No tak jaka ja jestem głupia! Przecież przyniosłam ze sobą alkohol który razem wypiłyśmy. Eh, nie dość że się upiłam to jeszcze pozwoliłam na to mojemu słoneczku. Mam nadzieję że nie odwaliłyśmy niczego głupiego. Właśnie, gdzie ja do cholery jestem? Rozejrzałam się przestraszona po pokoju ale szybko odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam że znajdujemy się w pokoju dla gości w domu Jongina. Pewnie musiał być zaniepokojony brakiem odzewu z mojej strony i poszedł nas szukać.
Spojrzałam w bok i moje serce zabiło szybciej kiedy ujrzałam Jisoo leżącą obok mnie. Była pogrążona we śnie i wyglądała naprawdę ślicznie. Poczułam jak robi mi się gorąco kiedy zobaczyłam że zarówno ja jak i czarnowłosa jesteśmy w samej bieliźnie.

- Jongin, ty zboczuchu - mruknęłam i przękręciłam się na drugi bok.

Teraz twarze moją i Jisoo dzieliły centymetry a ja mogłam poczuć jej ciepły, równomierny oddech. Powoli zbliżyłam nasze twarze i delikatnie musnęłam jej zaróżowione usta. Nawet nie drgnęła. Wymamrotała jedynie coś pod nosem i śmiesznie ruszyła jedną brwią. Zachichotałam i ostrożnie, żeby jej nie obudzić, wstałam z łóżka. Przeszłam przez niewielki pokoik i poszłam prosto do kuchni z której dobiegały odgłosy... Co najmniej niepokojące. To co tam zobaczyłam było dla  mnie niemałym szokiem. Jongin siedział na blacie kuchennym oplatając nogami w pasie jakiegoś chłopaka. Nie usłyszeli mnie bo byli zbyt zajęci zjadaniem swoich twarzy.

- Kai! Na my na tym stole jemy!

I Bum! Chyba zepsułam romantyczną atmosferę między nimi.

- Je-jennie? - krzyknął przestraszony i szybko wyplątał się z objęć chłopaka i zeskoczył ze stołu. - Co ty tu robisz?

- A to nie sam ty nas tu przywiozłeś? - zapytałam sarkastycznie. - Kim on jest? - wskazałam na blondyna wyraźnie zdezorientowanego tą sytuacją.

- Jennie, poznaj Sehuna. Sehun, poznaj Jennie.

- Ta, hej - burknął pod nosem. - Kim ona dla ciebie jest?

- Spokojnie, jestem tylko jego przyciółką - zapewniłam, mimo, że pytanie nie było skierowane do mnie.

- Eh, okej ale... Może ubierz coś na siebie, co?

No tak, dopiero teraz przypomniałam sobie po co tu przyszłam i że wciąż mam na sobie tylko bieliznę.

- Um, Jongin możesz mi dać nasze ubrania?

- W tej chwili jest to niestety trochę niewykonalne bo tak jakby zarzygałaś mi cały samochód i przy okazji wasze ubrania.

- „nasze”? To kto tu jeszcze jest?

- Jisoo, jej dziewczyna.

- Jisoo nie jest moją dziewczyną! - krzyknęłam j poczułam jak się rumienię. Ah, chciałabym móc nazywać ją swoją. I dbać o nią, sprawiać że będzie się uśmiechać... I bronić przed wszystkimi przykrościami które spotykają ją w szkole. Tak bardzo bym chciała żeby została moją dziewczyną ale zraniłam ją zbyt wiele razy. W dodatku ona kocha teraz swoją internetową przyjaciółkę, czyli w sumie mnie ale ona o tym przecież nie wie! 

- Dobra, w tym pokoju gdzie spałaś jest szafa, tam sobie coś znajdźcie. Ja wychodzę z Sehunem, wrócę wieczorem. Zostawiam ci dom w opiece bo ci ufam, chociaż po wczorajszym chyba nie powinienem.

Potem wyszli i zostawili mnie samą. No... Nie do końca samą. Westchnęłam i wróciłam do pokoju gdzie zastałam wciąż słodko śpiącą Jisoo. Uśmiechnęłam się pod nosem i otworzyłam szafę o której mówił Jongin. Wybrałam z niej jakąś czarną, luźną koszulkę i jasne dżinsy. Nie wiem skąd on ma kobiece ubrania ale chyba wolę nie pytać.

Ponownie udałam się do kuchni z zamiarem zrobienia nam śniadania, ale jedyne co znalazłam w kuchni to jakieś suche bułki i jabłka. No trudno, to musi nam wystarczyć. Pokroiłam bułki i posmarowałam je resztką masła z lodówki.

- Dzień dobry - usłyszałam zaspany głos najsłodszej kruszynki w całym Seulu ( czyli Jisoo, nie?) .

- Cześć Ji -

Obróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Jisoo, która poza bielizną nic na sobie nie miała! Tak się nie robi homoseksualnej kobiecie z rana!

- W pokoju masz szafę - powiedziałam szybko. Jisoo dopiero teraz spojrzała w dół i zobaczyła że jest w samej bieliźnie. Zarumieniła się i mamrocząc ciche „przepraszam" szybko wybiegła z kuchni. Po paru minutach wróciła mając na sobie czerwony crop top i leginsy.

- A więc witam ponownie! - zachichotała i niepewnie objęła mnie rękami w pasie.

Całkowicie mnie zamurowało. Jisoo mnie przytuliła? Tak sama z siebie?

- Ah, przepraszam - powiedziała szybko się ode mnie odsuwając. - Nie pasuje ci jak cię przytulam, tak?

- Nie, oczywiście że mi się podoba i, skarbie, masz to robić jak najczęściej. Po prostu bardzo się zdziwiłam, bo widzisz sprawiłam ci tyle przykrości i w ogóle byłam dla ciebie okropna a ty pomimo tego wciąż chcesz spędzać ze mną czas.

- Um wiesz, to co było kiedyś nie jest już ważne. Teraz liczy się tylko to że pozwoliłaś mi poznać tą prawdziwą siebie i wiesz co?

- Co?

- To chyba właśnie w takiej tobie zaczynam się powoli zakochiwać.






[Przepraszam że tak długo nie było rozdziału a jak już go napisałam to taki krótki 😭💔. Postaram się pisać częściej]

strawberry milk ~ jensoo ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz