Rozdział 2 "Poranne przedszkole"

1.1K 102 26
                                    

Gdyby Jungkook został zapytany o znienawidzony przez niego dźwięk, a patrząc na to, że od dobrych ośmiu lat żył i oddychał muzyką, to wskazałby tylko jeden — poranny budzik

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdyby Jungkook został zapytany o znienawidzony przez niego dźwięk, a patrząc na to, że od dobrych ośmiu lat żył i oddychał muzyką, to wskazałby tylko jeden — poranny budzik. Głośno wyjący alarm, jaki każdego dnia stawiał go do pionu. Jako że był osobą, która potrzebuje dość sporo czasu rano w łazience, ustawiał go jeszcze wcześniej niż reszta przyjaciół. Szósta trzydzieści to nie była pora, którą wielbił, ale gdyby budził się później, na pewno musiałby walczyć z Jiminem, Namjoonem i Jinem. Ci, tuż po otwarciu oczu, kierowali się do swoich szczoteczek, pianek do golenia i szkieł kontaktowych.

W dormie cały zespół posiadał aż dwie łazienki, co nie oznaczało, że nie dochodziło do wojen i tworzących się kolejek, gdy tylko wszystkim przypomniało się, że mają na rano do pracy. Kierowcy transportujący całą siódemkę do wytwórni przyjeżdżali o dziewiątej, dlatego maknae miał dla siebie aż dwie i pół godziny. Zazwyczaj decydował się na orzeźwiający prysznic i golenie, ale wiedząc że dzisiejszego dnia nie ma się gdzie spieszyć, na ślepo wyłączył budzik i zakopał się w pościeli.

Po niecałych trzech godzinach, które spędził na lekkim śnie i słuchaniu muzyki, usłyszał pukanie do drzwi.

— Nie śpię! — krzyknął, na co osoba stojąca za drzwiami chwyciła za klamkę. Te słowa były dla wszystkich sygnałem, że można wchodzić, nie bawiąc się w żadne dochodzenie czy zaglądanie przez dziurkę od klucza.

— Hej — przywitał się Taehyung, tak samo jak Kook jeszcze nieco przymulony. Jego oczy były ledwo otwarte, policzki i powieki opuchnięte, a ciemne włosy sterczały we wszystkich kierunkach. Ubrany był w swoją satynową piżamę, której czasem nawet nie przebierał, wmawiając wszystkim, że może ona robić za typowy, dzienny strój. — Czy ty dzisiaj idziesz na siłownię?

— Nie, hyung. Odwołałem trening — odparł Jeon, siadając na łóżku, by po tym przerzucić nogi na miękki dywan, na którym stały jego kapcie. Rano lubił je nosić, czując przy tym utęsknioną, domową atmosferę. Chciał wprowadzać ją w dormie każdego dnia, ponieważ zdarzały się chwile, że nawet jego własny dom przypominał jedno, wielkie studio. W różnych miejscach walały się papiery z wytwórni, stroje z koncertów, jakich zapominali oddać stylistkom lub co gorsza - osoby ze staffu. Bardzo lubił każdego z członków ekipy, ale bywały dni, że wręcz nie chciał ich widzieć na oczy.

— Nie idziesz do łazienki, no nie? — zapytał ponownie Kim, na co Jeon pokręcił głową, dając starszemu niesłowne pozwolenie, aby korzystał sobie z pomieszczenia do woli. — Chciałem się tylko ogolić... — westchnął smutno, na co młodszy spojrzał na niego wyrozumiale.

— Jeszcze kiedyś zapuścisz tą brodę. I tak wyglądasz przystojnie.

— Dzięki, ale nie musisz mnie aż tak bardzo pocieszać — Tae uśmiechnął się pod nosem i tuż przed zamknięciem drzwi, dodał: — Wstawiłem kawę w ekspresie.

— Dzięki, hyung!

Po znalezieniu w szafie jakiejś szarej bluzy i założeniu jej na nagie ramiona, Jungkook skierował się do kuchni, gdzie zastał Jimina, o dziwo w dobrym humorze. Park siedział przy niewysokiej wyspie, ubrany w elegancką koszulę i czarne, materiałowe spodnie. Na stopach miał błyszczące mokasyny, które ostatnimi czasy bardzo lubił nosić, a nadgarstek ozdabiał mu skórzany zegarek, sprezentowany przez członków na gwiazdkę, od której nie wyciągał go z opakowania. Nie zwracając uwagi na przybycie maknae, czytał kolejną część mangi z serii "One Piece", popijając przy tym jakiś warzywny, zielony koktajl.

同生 fluffy clouds。 bts✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz