Jungkook obrócił się na plecy, instynktownie wciągając na swój brzuch małe ciałko śpiącego Namjoona. Sześciolatek nieświadomy co się z nim dzieje, przylgnął policzkiem do rozgrzanej piersi Jeona i wydał z siebie ciche westchnienie.
Cały dorm spał w najlepsze.
Hoseok leżał w dość dziwacznej pozycji, trzymając swoje nóżki na szyi Taehyunga, Jin obejmował mocno krawędzie swojej różowej poduszki, a Yoongi oplatał ramionami umięśnione plecy Jimina, który leżał tuż pod nim.
Ta sielanka trwała by jeszcze dłużej, gdyby nie głośny dźwięk budzika Taehyunga, który po paru sekundach zamieniał się w melodię pianina o zdecydowanych i mocnych tonach.
— Cholera... wycisz to — mruknął wściekle Kookie, myśląc że to wystarczy, aby wybudzić swojego hyunga ze snu.
— Gdzie on...? — zapytał sennie Kim, na ślepo macając blat szafki nocnej w poszukiwaniu telefonu.
— Jeszcze trochę w lewo — odparł Jeon, patrząc niewyraźnym wzrokiem na poczynania przyjaciela. — No, już masz.
— Jezu, uszy mi rozsadziło — warknął Tae, łapiąc szybko za stopy Hobiego, który powoli zsuwał się z jego ramienia i przy okazji materaca.
— Która jest?
— Dziesiąta — odpowiedział, naprawdę nie mając ochoty na wstawanie.
— Poleżmy jeszcze. I tak nie mamy na dzisiaj większych planów. Chłopcy jeszcze śpią.
— No, jak zabici — stwierdził Tae, patrząc z rozbawieniem na małego Junga, który w ogóle nie zareagował na ryczący alarm telefonu, który leżał najbliżej jego głowy. — W ogóle gdzie Jimin?
— Widziałem jak wychodził z pokoju, ale nie wiem gdzie poszedł.
— Może do chłopców — westchnął V, ponownie czując senność w całym swoim ciele.
Zdecydowanie należało im się wolne. Żaden nie do końca pamiętał czas, kiedy spędzali całe dnie na nic nie robieniu. Nawet gdy menadżer mówił im, że popołudnia mają wolne, okazywało się, że wypadały inne sprawy, jakie musieli załatwić w owym czasie.
— Nie budźmy ich — odparł Jungkook, nakrywając się kołdrą, co Tae zaakceptował bez słowa.
Parę dodatkowych chwil snu nikomu nie zaszkodzą, pomyślał, kładąc głowę z powrotem na miękkiej poduszce.
_____________
— Nie! Denahi nie może zabić Kenaia! — wrzasnął Jimin, nie dowierzając w to co widzi na wielkim ekranie telewizora.
Przez jego nagłe zrywy podczas trwającej bajki, pół miski popcornu znajdowało się w zagłębieniach sofy i ubranku Hoseoka, który oniemiały siedział między jego nogami, bawiąc się nogawkami szarych dresów Parka.
— Jimin, cicho! — upomniał go Jungkook, jaki leżał plackiem na miękkim dywanie i z podobnym poziomem skupienia śledził wzrokiem sylwetkę uciekającego niedźwiedzia.
Maknae zajął miejsce daleko od swoich hyungów, marząc o wyprostowaniu nóg bez słuchania narzekań, że kopie kogoś stopami lub szturcha (wcale nie śmierdzącą) skarpetką.
— Czy on nie widzi, że to jego brat? Mają podobne... oczy — powiedział Taehyung, kuląc się na fotelu, na którego podłokietnikach Jin ustawiał kolorowe pianki, jakie znajdowały się w małej miseczce niedaleko Jimina i Sugi .
Mały Min leżał bez słowa na ramieniu Parka, wbijając wciąż śpiące spojrzenie w skupioną twarz Seokjina. Najstarszego Kima nie obchodziła akcja bajki, a przynajmniej w momentach, gdy obraz nie lśnił pięknymi zorzami polarnymi, które zachwycały wszystkich chłopców.
— Joonie, nie jedz mi pianków! — zawołał chłopiec, odganiając chciwe rączki brata, udającego od prawie dziesięciu minut przyczajonego kota, który tylko czekał aż słodycze będą lepiej dostępne dla jego krótkiej rączki.
— Nie bijemy się, tutaj jeszcze są — powiedział Jimin, podając małemu liderowi kilka ukrytych (dla siebie) sztuk słodkości.
— Żal mi Kody... on o niczym nie wie — westchnął Taehyung, wciągając na kolana przysypiającego Sugę, widząc w nim idealny materiał na przytulankę.
— No właśnie — przyznał mu rację Jimin, patrząc z politowaniem na małego, brązowego misia.
— Zapomniałem już jak to jest być takim małym szkrabem — dodał Jungkook, zaskakując swoim wyznaniem pozostałych, ponieważ dla każdego w zespole wciąż nim był.
Po pewnym czasie dało się dostrzec jak najmłodszy zamiast oglądać bajkę, patrzy z rozczuleniem na swoich "hyungów". Byli dla niego słodcy i tacy beztroscy.
— Chciałbym jeszcze kiedyś pobawić się w statki, piratów i porobić te wszystkie rzeczy, które zajmowały mi całe dnie... Zbudować fort z poduszek, albo zagrać na automatach, jakie stały niedaleko mojej szkoły.
— Też chciałbym wrócić do czasów dzieciństwa... Nikt mnie wtedy w niczym nie pośpieszał, ani nie wymagał nie wiadomo jakich cudów. Mogłem jeść co chciałem i spędzać czas na wygłupach.
Jimin posmutniał, otaczając ramionami brzuszek Hobiego, który na ten gest uśmiechnął się i objął rączkami jego szyję.
— Zazdroszczę im... — Taehyung oparł brodę na głowie Sugi, jaki czując ciepło bijące od ciała Kima jeszcze mocniej wtulił w niego swój nos.
Myśleli tak przez pewien czas, zagłębiając się w swoich wspomnieniach, dopóki ciszy nie przerwał zdecydowany ton Jeona.
— Zróbmy fort! Tutaj, taki prawdziwy. Weźmy wszystkie poduszki i prześcieradła!
— Tak! Zagrajmy coś z nimi. Pokażmy im nasze zabawy z dzieciństwa! — zawołał Jimin, zaczynając gilgotać Hoseoka.
— Zjedzmy coś naprawdę niezdrowego i nie przejmujmy się konsekwencjami! — dodał Tae, spotykając się ze zdziwionymi spojrzeniami przyjaciół, którzy po kilku sekundach roześmiali się i zaczęli udawać do swoich pokoi w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy.
Chłopcy totalnie zatracili się w wieczorze spędzonym ze swoimi małymi braćmi. Cieszyli się z każdego ich uśmiechu i okrzyku radości. Zaczynała im się podobać obecna sytuacja, kiedy to odkrywali uroki swoich hyungów. Wreszcie spędzali czas tak jak chcieli, w między czasie zapominając o karierze i życiu idola.
CZYTASZ
同生 fluffy clouds。 bts✓
Fanfictionk.nj. | k.sj. | m.yg. | j.hs. | p.jm. | k.th. | j.jk. 同生 - rodzeństwo, brat BTS wracają do dormu, a nie chcąc marnować dobrze zapowiadającego się wieczoru i obiecanego urlopu, postanawiają napić się sprezentowanego przez staff wina. Najbardziej chę...