Jimin wszedł do mieszkania i głośno wzdychając, rzucił swoją czarną torbę na szafkę. Było to miejsce na wiele rzeczy, ale przede wszystkim na podręczne gadżety. Oprócz nich znajdowało się tam również kilka fiolek perfum, których członkowie używali tuż przed wyjściem z domu, pięć par okularów przeciwsłonecznych i cztery szminki ochronne - w tym dwie truskawkowe Jungkooka.
— No jesteś wreszcie — rzucił do przyjaciela Taehyung, wyłaniając się z salonu. — Już myśleliśmy, że zwiałeś.
— No co wy... — mruknął Park, choć jego umysł wręcz krzyczał, że to świetny pomysł. To miał być tydzień pełen luzu i spokoju, a nie dodatkowa robota jako niańka. — Okazało się, że połowa staffu nie wie o tym winie, a gość który to roznosił przyjechał do wytwórni z reklamą. Jedna ze stylistek powiedziała mi, że ktoś je kupował i to pewnie ta osoba rozmawiała z Joonem.
— Ale wiesz kto to? — zapytał Jungkookie, stając tuż za Kimem, trzymając na swoich umięśnionych ramionach Sugę, który małymi stópkami szturchał go po piersi.
— No prawie.
— To znaczy?
— Znam nazwisko i numer sklepu, z którego był ten gość. Dzwoniłem tam i wyjaśniłem wszystko, ale nie podawałem szczegółów — Tutaj Jimin urwał, rzucając wymownym spojrzeniem w stronę małego Mina. — Okazało się, że pamiętają całą sytuację, ale wino jest sprowadzane z jakiejś specjalnej hurtowni i będzie do odbioru dopiero za cztery dni. Podali mi adres, więc teraz zostaje tylko czekanie.
— No to świetnie! — wykrzyknął Kim, zaskakując tym pozostałą dwójkę. — Przecież ja zwariuję do tego czasu!
Do tej pory chłopak był oazą spokoju. Bez zająknięcia znosił narzekania przyjaciół, jak również płacz Hoseoka, trajkotanie Namjoona z Jinem i zbyt pobudliwego przez czekoladowe płatki Sugę.
Chłopcy wiedząc, że ten kocha małe dzieci, chyba nieco nieświadomie zrzucali na niego większość obowiązków. Gdy tylko coś nie szło po ich myśli, od razu wołali Kima lub prosili go o rady, które czasem wymyślał na bieżąco, samemu nie wiedząc co robić. Niby w każde wakacje zajmował się swoim młodszym kuzynostwem, ale przy tym często towarzyszyli mu rodzice i dziadkowie, jacy, gdy tylko widzieli jego wymęczone od zabaw ciało, proponowali pomoc.
— Spokojnie TaeTae, jakoś sobie poradzimy — pocieszył go Park, głaszcząc chłopaka po potarganych włosach, którymi od godziny bawił się Hobi z Seokjinem.
— Mam tylko nadzieję, że to wino pomoże... Jeśli nie, to przecież będziemy skończeni — dodał już ciszej, z czym niestety zgodzili się pozostali.
Mieli naprawdę mało czasu na odkręcenie całej sytuacji, a stres potęgował się za sprawą wyobrażanej sobie przyszłości. Nie mogli skończyć z czwórką dzieci, ponieważ to oznaczało rozpad zespołu. A jego rozpad - koniec świata.
CZYTASZ
同生 fluffy clouds。 bts✓
Fanfick.nj. | k.sj. | m.yg. | j.hs. | p.jm. | k.th. | j.jk. 同生 - rodzeństwo, brat BTS wracają do dormu, a nie chcąc marnować dobrze zapowiadającego się wieczoru i obiecanego urlopu, postanawiają napić się sprezentowanego przez staff wina. Najbardziej chę...