Po porannej jeździe na Diablo łaziłam sobie ścieżką niedaleko pastwisk.
Patrzyłam sobie na konie chodzące spokojnie i pasące się. Pogoda byłaby cudowna gdyby nie szare chmury. Nagle zauważyłam w trawie jakąś postać...
Przyjżałam się jej i stwierdziłam, że to Delfina. Przed nią leżało coś kolorowego. Gdy podeszłam do płotu zamarłam.
Dziewczyna właśnie odpalała petardy.
Najszybciej jak mogłam przecisnęłam się pod płotem i biegłam w stronę dziewczyny.
Za późno...
Petardy wystrzeliły.
Konie spłoszyły się.
Jeden z nich rozwalił płot...W mgnieniu oka wszystkie wybiegły z pastwiska...
- Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęłam na dziewczynę.
Ta tylko spojrzała na mnie wyzywająco.
Kubeł zimnej wody spadający mi na głowę - jeszcze ujdzie. Ale tego było za wiele.Chwyciłam ją za rękę i wlokłam za sobą do biura.
Nie pukając otworzyłam z rozmachem drzwi.
- Hm? - mruknęła zaskoczona babcia.
Opowiedziałam jej wszystko.
Gdy skończyłam westchnęła.- Delfino, myślałam, że praca w stajni była wystarczającą karą za to co według opowieści twojej matki zrobiłaś w domu... Jednak teraz będziesz musiała ponieść jeszcze dodatkową karę. Instruktorka sekcji sportowej potrzebuje pomocników do noszenia drągów. Będziesz się tym zajmowała. Teraz możesz już iść - powiedziała stanowczo. - A ty Olivio zostań jeszcze chwilę.
Delfina wyszła, a babcia zwróciła się do mnie:
- Olivio, jakie konie uciekły z tego pastwiska?
- Zdaje mi się, że rekreacyjne.
- Dobrze. Zadzwonię do instruktorek. Pewnie są gdzieś na terenie stajni... Przygotuj Diablo i poszukaj z nimi koni.
- Dobrze.Poszłam do siodlarni po sprzęt ogiera. Raczej był czysty, bo po treningu założyłam mu cienką derkę i odprowadziłam do boksu. Prawdopodobnie jeszcze nie wyprowadzili go na padok. Nagle coś zaświtało mi w głowie... Przecież Diablo nie skacze... A jeśli trafimy na jakąś przeszkodę nie do obejścia?
Odłożyłam sprzęt i wróciłam do babci.
Po krótkiej rozmowie szłam po sprzęt Silver Lady.
Piętnaście minut później klacz była gotowa.
Z instruktorkami spotkałam się przy drodze na pastwiska. Pani Paula dosiadała Black Diamonda - swojego prywatnego, karego hanowera - Pani Monika wsiadała właśnie na Gold Promise - jasnokasztanowatą klacz achał - tekińską, zamieszkującą boks obok Silver Lady.
Pojechałyśmy koło pastwiska, które było już prawie naprawione. Pani Monika zobaczyła ślady kopyt.
Jechałyśmy dosyć długo ich śladem aż w końcu znalazłyśmy się na polance, na której pasły się konie.
- To one! - powiedziała pani Paula.
- Grey! Chodź tu mały - powiedziała pani Monika i w naszą stronę dreptał już siwo jabłkowity kuc.
Instruktorka zsiadła z konia i założyła kantar kucowi.
- Paula, weź King'a. To ten bułany - podpowiedziała pani Monika. - Za nim wszystkie powinny pójść.
Pani Paula zsiadła ze swojego konia i podeszła do King'a. Założyła mu kantar (chociaż koń udawał żyrafę, a kucem nie był) i trzymając uwiąz wsiadła na swojego wierzchowca.
- Ok. Olivia pojedź na końcu i pilnuj by nie zostawały w tyle.
***
Udało nam się w końcu zaprowadzić konie do stajni.
Gdy wszystkie boksy były zamknięte rozsiodłałam Silver Lady i zaprowadziłam na pastwisko.
Wreszcie miałam czas na odpoczynek...
CZYTASZ
Partnerzy || Olivia I Diablo
Adventure18 letna Olivia czuje się czasem obco w stajni swojej babci od wypadku. Ciągle wspomina utratę poprzedniego konia. Jednak mimo przeciwności losu stara się iść dalej przed siebie.