Myślałam, że nigdy nie będę pokładać się ze śmiechu, oglądając jak moja bestia wyrusza na polowanie na płatki śniegu. Wilk zawarczał na wirujący okruch nieba i wzbił się w powietrze, chcąc go złapać. Skończyło się to tym, że wylądowałam na zadku.
-Głuptas – zachichotałam i podeszła do niego. Moje nowiutkie buty ze skóry zaskrzypiały na śniegu.
Wilk szturchnął mnie lekko, a potem szarpnął za płaszcz, który też był nowy. Od środka był podszyty ciepłym futrem.
-Gdzie próbujesz mnie zaciągnąć, bestio?
Zatrząsł się tak jak zawsze, gdy się śmiał, a potem skłonił się przede mną tak, żebym mogła na nim usiąść.
-Ale pamiętaj, że nie wolno mi opuszczać dworu – przypomniałam. Poruszył lekko łbem na znak zgody i wtedy zajęłam swoje miejsce na grzbiecie.
-A więc prowadź, bestio.
Wilk ruszył powoli dookoła pałacu, doszedł do kapliczki, a potem zatrzymał się przed lasem. Teraz, nocą, wydawał się tysiąckroć bardziej mroczny i niebezpieczny, ale jednocześnie zdawał się bardziej mnie pociągać.
-Chcesz tam wejść? – spytałam.
Skinął łbem w odpowiedzi.
-Więc śmiało. Nie boję się.
Znów skinął, a potem rzucił się biegiem między drzewa. Przywarłam mocno do jego ciała, żeby nie zlecieć i przy okazji ciut się ogrzać, bo prędkość, z którą się poruszaliśmy miała jeden skutek uboczny – potrafiła zmrozić do kości.
Gdy Wilk zatrzymał się byliśmy na tej samej polanie, którą pokazał mi, gdy byliśmy jeszcze w wiosce.
-To nie jest część dworu! – zawołałam wystraszona.
Wilk otworzył szerzej oczy i zarechotał na swój sposób.
-No co?
-To jest część dworu. Bardziej powinnaś się martwić, że kiedyś się tutaj włamaliśmy.
Zachłysnęłam się z zachwytu, słysząc ciepły głos w mojej głowie. Jeżeli kto już plotkował o Wilkach to wspominał o tym, że potrafiły czytać w myślach. Po spotkaniu z dzikim monstrum z lasu, wiedziała również, że potrafią przemawiać.
-Jak mogłeś odezwać się dopiero teraz, mały draniu? Byłam pewna, że jesteś niemową.
-Po prostu jestem nieśmiały.
-Głupek. Wiesz jak męczące jest granie z tobą w kalambury?
-Ale za to jakie zabawne.
-Och... Powinieneś oberwać za to w łeb.
-Śmiało. Mam grubą skórę.
Ale nie uderzyłam. Zeskoczyłam mu z ramion i dałam mocnego całusa w nos.
-Króla całowałaś dziś inaczej.
-Skąd o tym wiesz?
-Nie spuszczam cię z oka.
-Należysz do służby pałacu?
-Nie. Ja nikomu nie służę.
Roześmiałam się.
-Znam te oczy – powiedziałam. – Powiedz mi bestio, czy nie masz nic wspólnego z pewnym złotookim królem?
-Myślisz, że jestem tutejszym władcą?
-Znam te oczy – powtórzyłam.
Zarechotał.
-Dobrze. Rozgryzłaś mnie.
YOU ARE READING
Czerwony Kapturek: Lycoris
FantasiaNiech bogowie bronią tych, którzy przed ukończeniem siedemnastu lat postanowili wejść do Lasu. To jedyna zasada, której mieli przestrzegać mieszkańcy wioski. Ceną za złamanie jej była śmierć w paszczy bestii - nazywanej przez wielu Wilkiem. Czasem j...