Rozdział VI

120 6 0
                                    

» Siedah «

Następnego dnia Michael wyrzucił Siergieja z roboty...

» Michael «

- To co Susie? Idziemy połazić po drzewach? - zapytałem

- Jasne - odparła i poszliśmy... Siedzieliśmy sobie na drzewie, kiedy Susie popatrzyła na mnie i ni z tego ni z owego zapytała - Ożenisz się z mamą?

- Tak, a czemu pytasz?

- Nim była z tatą, miała innego faceta... Nachodził ją jeszcze długo po ślubie rodziców... Obrażał ją i groził, że się zemści...

- Chciał się zemścić na Siedah, czy na twoim tacie? - zapytałem, bo słowa Susie podsunęły mi pewien pomysł

- Najpierw mówił, że na niej, ale gdy mama zaszła w drugą ciążę, on znów przyszedł, dosypał jej coś do soku i wywołał poronienie... Kilka dni później zginął tata

- Chcesz powiedzieć, że pierwszy facet twojej mamy, może stać za poronieniem Siedah i śmiercią twojego taty?

- Tak, tylko, że nikt nie uwierzy niespełna 11-latce...

- Ja wierzę

- No i? Kto by uwierzył dwójce oszołomów?

- Siedah? Albo mafia...

- Mama nadal się go boi, dlatego wtedy od ciebie uciekła... Boi się, że jej były zemści się na tobie i cię zabije... Boi się, że ten związek skończy się tak jak tam...

- Puszczaj! - krzyk Siedah przerwał słowa Susie

- Susie, zostań tu. Idę pomóc Siedah - rzuciłem do Susie i zszedłem z drzewa

- Michael czekaj! - zatrzymała mnie Susie i też zeszła drzewa - jeśli to były mamy, to wiem po co przyszedł.

Wbiegliśmy do budynku i zaczailiśmy się w tunelu wentylacyjnym nad sypialnią...

- Zostawiłaś mnie dla gościa z mózgiem ale bez kasy, a teraz jak on nieżyje, to znalazłaś sobie faceta z kasą ale bez mózgu?! - krzyknął i dał jej w twarz

- To on? - szepnąłem do Susie

- On - odparła

- Zostaw mnie! - krzyknęła Siedah... Ten jej były pchnął ją na łóżko i zaczął dusić poduszką

- Masz do niego numer? - szepnąłem do Susie

- Mam. Co zamierzasz?

- Zadzwonię do niego i wywabię go z pokoju, a ty postaraj się pomóc Siedah

- Jasne.

Ja zadzwoniłem i zacząłem bajerę, że niby znajomy mi powiedział, o tym, że potrafi sprzątnąć kogo trzeba... Matko ile mnie to kosztowało improwizacji... Nagle rozłączył...

- Osz ty! Przeklęta dziewucha! - pchnął Susie na ścianę... Upadła na podłogę i przestała się ruszać... Na domiar złego wykorzystał to, że Siedah dalej była nieprzytomna... związał Susie, poczym uwiązał ręce Siedah do zagłówka łóżka... Wróciłem do miejsca gdzie razem z Susie weszliśmy do kanału, po drodze dzwoniąc do jeszcze jednej osoby... Wbiegłem do sypialni... Susie zdążyła odzyskać przytomność...

Mówią mi Piotruś Pan... [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz