~ Natan ~
Jejku, tak szczęśliwy jeszcze nigdy nie byłem. Widzę, że Maksa również cieszy moja radość. Nie dziwię mu się, przecież oboje wiemy, że bardzo rzadko się uśmiecham. Alan bardzo mi się spodobał. Może to dziwne, że w tak krótkim czasie zdążyłem się zakochać, ale nic na to nie poradzę. Zobaczymy co z tego będzie.
Po dosłownie chwili jesteśmy pod blokiem Maksa. Nie wiem, droga powrotna minęła jakoś szybciej, niż ta w tamtą stronę. Może to dlatego, że cały czas myślę o tym chłopaku? Na prawdę nie mam pojęcia. Mniejsza z tym. Winda w dalszym ciągu nie działa, więc po raz kolejny musimy wchodzić po tych pieprzonych schodach. Szkoda gadać...
- Chcesz na rączki, pyta rozweselony Maks.
Kiwam głową, a chłopak od razu podchodzi i bierze mnie na ręce. Biegnie po tych schodach z dodatkowym ciężarem, i w ogóle nie widać żeby był choć trochę zmęczony. Może to tylko ja kondycji nie mam? Uśmiecham się do Maksa, a on stawia mnie na podłogę, by wyciągnąć klucze z kieszeni i otworzyć drzwi.
Nagle Maks łapie mnie za rękę i ciągnie do drzwi, które przed sekundą otworzył. Lądujemy w jego mieszkaniu. Nie do końca wiem co się teraz dzieje, więc jak człowiek próbuję się go zapytać o co chodzi, lecz on najwyraźniej nie ma ochoty ze mną rozmawiać. Przyciska mnie do ściany i kładzie ręce na mojej szyi. Jego usta są coraz bliżej moich, a ja robię się cały czerwony na twarzy. Znów próbuję coś powiedzieć, ale w tym samym momencie Maks zaczyna mnie całować. Momentalnie przestaję o czymkolwiek myśleć i o wszystkim zapominam. Uchylam usta, a on delikatnie wsuwa swój język. Jestem wniebowzięty. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Cicho mruczę ocierając język chłopaka swoim.
Oczywiście wszystko musi zepsuć dzwoniący do mnie telefon... Ta, wiedziałem, to matka... Nie miała kurwa lepszego momentu żeby dzwonić? Jak zwykle musi wszystko spieprzyć. Nie mam nawet zamiaru odbierać od niej telefonu, więc nie wiem po cholerę do mnie wydzwania...
~ Maks ~
Jeju. Co ja najlepszego zrobiłem? Nie wiem co się ze mną stało. Nie mogłem się powstrzymać... Jego usta były takie pociągające i bezbronne, musiałem coś z tym zrobić. Może i dobrze, że jego mama zadzwoniła. Nie mam pojęcia co on sobie teraz o mnie myśli. Co jeśli nie będzie chciał mnie już znać?
Zmieszany idę do salonu i siadam na kanapie. Widzę, że Natan zbliża się w moim kierunku. Staram się na niego nie patrzeć, ale nie za bardzo mi to wychodzi. Chłopak siada obok mnie, i patrzy się na mnie jakby chciał mnie przeprosić. Oboje się nie ruszamy, a co dopiero mówić o rozmawianiu.
W końcu wyduszam z siebie to jedno słowo, a on tak jakby nie do końca wiedział o czym mówię. Chłopak zaczyna przepraszać mnie. Wdajemy się w dość długą dyskusję, ale i tak nie dochodzimy do porozumienia.
- Słuchaj. Ja idę pod prysznic. Włącz sobie jakiś serial albo coś, mówię zmierzając w kierunku łazienki.
~ Natan ~
Świetnie! Z tego wszystkiego zapomniałem, że miałem zadzwonić do Alana. Jest już dość późno, więc napiszę mu wiadomość. Tylko przecież nie mogę mu powiedzieć jaki jest prawdziwy powód, ale z drugiej strony nie chcę go okłamywać... I co ja mam teraz zrobić? Jak nie napiszę, albo nie zadzwonię, pomyśli sobie, że go olałem. Trudno. Spróbuję zadzwonić. Szczerze, ucieszyłbym się, jakby nie odebrał. Wpisuję numer telefonu, i dzwonię modląc się, by chłopak już spał.
Wygląda na to, żę tym razem mi się poszczęściło. Nie odebrał. Jutro pewnie oddzwoni, a jak nie, to wyślę mu SMS'a. Biorę pilot, kładę się na sofę i włączam jakiś pierwszy lepszy film. Sięgam po kocyk i.....
_____________________________________________
Hej! Witajcie w kolejnym rozdziale. Z góry przepraszam, że nie jest on tak długi jak pozostałe, lecz mam nadzieję, że nadrabia zawartością.
Nie zapomnijcie o gwiazdeczce!
~ Kacper
![](https://img.wattpad.com/cover/189732152-288-k623521.jpg)
CZYTASZ
To tylko Ja... | Yaoi 18+ |
RomanceNastolatek, którego rodzice nie szanują, a rówieśnicy szkalują. Zwyczajny chłopiec o innej orientacji seksualnej. Dziecko, które ma całe życie przed sobą. Pewnego dnia poznaje chłopaka, do którego szybko się przywiązuje. Może on da radę mu pomóc? Hi...