IV.

906 141 57
                                    

     Taehyung popatrzył mu w oczy, starając się, by jego spojrzenie nie zdradziło wewnętrznego niepokoju. Było coś dziwnie nachalnego w tym pytaniu, coś, co mu się nie podobało.

Nadal świeżo po nocnej rozmowie z Jiminem... wolał go do tego nie mieszać. Chłopak powierzył mu ogromną, niesamowicie ciężką tajemnicę. Tajemnicę, która prawdopodobnie mogła kosztować go życie, zwłaszcza jeśli jego podejrzenia były prawdziwe i morderca nadal miał oczy szeroko otwarte na jego tożsamość, by dokończyć to, czego nie udało mu się zrobić rok temu.

Ujawnianie jakichkolwiek powiązań między nim a Chanyeolem brzmiało jak zwykła zdrada.

Taehyung... może i bywał trochę naiwny, ale lojalność cenił sobie bardzo.

– Z Hoseokiem, jak zresztą przeważnie – odpowiedział. Silił się na lekki ton. – Jego kuzynka leży tam niedaleko. Zajrzeliśmy do niego... w sumie przypadkiem.

Jeongguk zmarszczył brwi.

– Powiedziałeś mu, że...

– Jasne, że nie – prychnął, ciesząc się w duchu, że tym razem nie musi kłamać. – Uspokój się. Gramy... gramy w tej samej drużynie, tak? Żaden z nas nie chce, żeby komuś jeszcze stała się krzywda.

Gguk wziął głęboki oddech.

– Tak. Zgoda. Ale... to trochę dziwne, tak odwiedzać przypadkowe groby. Zwłaszcza, jeśli wcześnie grzebało się w sprawie śmierci denata. – Uniósł brwi.

– Wybacz, że to powiem. Ale mam wrażenie, że jesteś przewrażliwiony. Trochę.

– ...to stres.

– Sprzątaliśmy tylko grób Wheein, to wszystko. Nie jestem głupi. Nie pakuję się w kłopoty bez powodu.

No, właśnie. Bez powodu.

– Wheein? To... to nie ta zamordowana dziewczyna przypadkiem?

– Mhm.

Jeongguk przekrzywił głowę.

– I jest kuzynką twojego przyjaciela?

Taehyung uśmiechnął się smutnawo.

– Była.

Taehyung wiedział, że Jeongguk nie będzie próbował szukać go w szkole. Kiedyś napawałoby go to smutkiem, ale dzisiaj był raczej za to dość wdzięczny. Nie był pewien, czy na dłuższą metę potrafiłby zachować pozory. Trudno było ukrywać rzeczy przed tym chłopakiem, nie w sytuacji, gdy tyle dla niego znaczył. A ta poranna rozmowa... wiedział, że będzie chodzić mu przez większość dnia po głowie. Wszystkie jego starania poszłyby na nic, gdyby nie wytrzymał nieistniejącej presji i po prostu się wygadał.

Wiedział, że Jeongguk obiecał, że jego ojciec zajmie się wszystkim, ale na razie wciąż chyba tego nie zrobił, a w tej układance wciąż brakowało tak wielu kawałków. Trudno było mu obrać odpowiednią postawę.

Inną zaletą tego, że chłopak w przestrzeniach publicznych trzymał się od niego z daleka, był fakt, że wciąż miał wiele rzeczy do obgadania z Jiminem. Postanowili razem zająć się sprawą, a to oznaczało sprawną wymianę informacji. Nie potrzebowali ciekawskich oczu, które by ich przy tym obserwowały.

Tak, zdecydowanie ich nie potrzebowali.

Nigdy nie spędzali czasu w swoim towarzystwie, więc, mimo że Taehyung wątpił, by ktokolwiek zauważył nagłe ocieplenie ich relacji, starali się być w miarę dyskretni. Jimin był w tym niezły.

crescendo | bts auWhere stories live. Discover now