V.

808 141 199
                                    


     Jimin popatrzył na niego ze zmartwieniem.

– Domyślam się, że wcale nie wysłałeś mu żadnego liściku? – wymamrotał. Taehyung zaklął cicho.

– Nie, nie robiłem tego... od dawna. Cholera, Jimin. To jest zbyt dziwne, żeby mogło być przypadkowe.

Przypadkowe? Rozważasz w ogóle tę opcję? Wydaje mi się, że nie da się podszyć pod kogoś przypadkiem.

Taehyung pokręcił głową.

– Muszę tam iść i ściągnąć go z powrotem do domu. Bóg wie, kto próbuje bawić się jego kosztem.

– Tylko Bóg? Tak myślisz? – Chłopak zmarszczył brwi. – W naszej obecnej sytuacji?

– Nie, to nie może być to. Hoseok... nie ma żadnego związku z tą sprawą.

Jimin zacisnął usta.

– Ale ty masz, Tae. To... może być pułapka.

Taehyung przez chwilę bił się z myślami, ale energicznie potrząsnął głową.

– Pułapka czy nie, chodzi o Hoseoka. Jeśli wpakowałem go w to wszystko, zostawiając go w tyle, to teraz tym bardziej nie mogę go zostawić. Idę tam.

Jimin westchnął. Głęboko.

– Powiedz przynajmniej, że masz w domu łom.

– ...po co ci łom? – zapytał Taehyung podejrzliwie.

– Do obrony? Bo idę z tobą? – Popatrzył na niego tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Nie mów mi, że nie masz łomu.

Po piersi Taehyunga rozlało się ciepło.

– Mam tylko łopatę.

Przez całą drogę Taehyung intensywnie rozważał wszystkie opcje. Nie było żadnego innego wyjaśnienia tej sytuacji jak to, że ktoś próbował zwabić go na teren szkoły. Przecież Hoseok nie miał naprawdę nic wspólnego z atakami. Chyba że...

Nie, gdyby chcieli skrzywdzić go za powiązanie z Wheein, zrobiliby to już dawno temu. Musiało chodzić o niego.

I nie dawało mu to spokoju. Jeśli nieświadomie sprowadził na Hoseoka niebezpieczeństwo... nie darowałby sobie tego.

Tak czy siak, ktoś wysłał jego przyjacielowi wiadomość w jego imieniu, żeby wyciągnąć go z domu. Taehyung przeklinał teraz trochę w myślach usposobienie Hobiego. Tak, zawsze zwracał uwagę na te szczegóły, które inni pomijali. Ale był przez to często zupełnie ślepy na oczywistości.

Teraz ich obu mogło to wiele kosztować.

– Mam zasadnicze pytanie – oznajmił Jimin, gdy zatrzymali się przed wejściem. – Czy zależy mam na ukryciu tego, że tu jesteśmy, czy już wszystko jedno?

– Czemu?

– Bo w pierwszym przypadku przydałoby się schować gdzieś rowery. A w drugim możemy je machnąć tu na trawnik.

Taehyung zawahał się. Faktycznie, jeśli był tu lub miał zjawić się ten, kto ściągnął tu Hoseoka, po porzuconych rowerach łatwo zauważyłby, że nie są sami. Ale z drugiej strony, jeśli będą musieli szybko uciekać... Lepiej, by były pod ręką. Poza tym – w razie wypadku, może na dobre wyjdzie im, jeśli ktoś zainteresuje się obecnością uczniów na terenie szkoły w dzień wolny.

crescendo | bts auWhere stories live. Discover now