Dziewczyny odbywały swoje codzienne ćwiczenia. Nic nawet odejście chłopaków nie mogło ich przerwać. Każdego dnia musiały biegać na mordowni, uprawiać ćwiczenia siłowe i wytrzymałościowe oraz mieć lekcje na tematy poświęcone cechu wiedźmińskiego. Reszta zależała od dnia i cyklu menstruacyjnego.
Dziwne, żeby już 12-letnie dziecko przeżywało miesiączkę, ale życie nie jest lekkie. Na szczęście jak razie tylko jedna z czterech posiadała umiejętność do wydawania potomstwa. Wtedy grafik był trochę dla niej lżejszy.
Shizo przeprowadzał naukę na grzebieniu, wahadle, ogólnie szermierki. Bernaud natomiast lekcję z teorii, lecz teraz przy zwiększonej liczbie nauczycieli każda małolata mogła mieć swojego mentora. Bieganie, szermierka i bijatyki były zajęciami grupowym, reszta treningów nie musiała być z innymi dziećmi. Pod wieczór każdy z wiedźminów robił sprawozdanie i umieszczał je w dzienniku.
-Nie przyszła na biegi.-poskarżył się Gaweł
-Dlaczego?-zapytał Szaska
-Pewnie z tego samego powodu, dlaczego nie przyszła na wahadło.-bąknął Bohdan
-Nie pojawiła się również na obiedzie.-dodał Ziemek
-Coś jest nie tak.-podsumował Shizo
-Co nie tak?! To proste jak włosie konia! Gówniarze nie chcę się ćwiczyć!-krzyknął Bohdan
-Włosie konia może się czasem poskręcać, a przez to powstaje kołtun, Bodziu.-wyperswadował Bernaud
Wiedźmini przez chwilę milczeli, siedząc obok siebie i naprzeciw przy stole. Mieli czas, by coś zjeść i pokonwersować. Baron wziął kolejną łyżkę zupy, bracia patrzyli na niego, wyczekując jakiegoś odzewu. Zamiast tego wziął następną i zaczął z niej siorbać.
-Więc co proponujesz, mistrzu?-zaproponował Bodziu
Baron wychlipał cały swój posiłek.
- Rozporządźcie bijatykę lub walkę na miecze, wasz wybór. Ja pójdę po Nieomylkę, potem do was dołączymy.
Wstali. Baron umył naczynie i skierował się do pokoju Lei. Elfka została pasowana na Panną Nieomylną nie z tej przyczyny, że zawsze miała rację. Tylko dlatego że zadawała dużo natrętnych, czasem zaskakujących pytań. Jak na przykład:
"-Czemu niebo jest niebieskie?
- Dlaczego nie można przekładać miecza z jednej ręki na drugą?-
Po co górą płaszcz ze śniegu na czubku skoro nic nie czują, nawet zimna?
- Co nam burczy w brzuchu?"
Była ona takim świeżym natchnieniem ciekawości. Nie przeszkadzało to Bernaudowi. Wręcz przeciwnie lubił mieć z nią lekcję, bo zawsze potrafiła urozmaicić swoją dociekliwością zajęcia. W porównaniu do niektórych, którzy przysypiali na wykładach. Nadanie jej przezwiska nastąpiło zupełnie niespodziewanie, kiedy trenowała na grzebieniu z Shizem. Przewróciła się, lądując tuż przed jego stopami. Właśnie wtedy zadała jedno z śmieszniejszych pytań.
-Wiesz, że nie da się myślami wyłączyć grawitacji?
-Naprawdę, a to dlaczego?
CZYTASZ
Pogromca Umarłych | Wiedźmin
FanfictionUczenie się cechu wiedźmińskiego jest trudne, wręcz zabójcze. Co można zatem powiedzieć o tym co się dzieję poza murami? Zwierzęta przystosowały się do świata, lecz ludzie przystosowali świat do siebie. Dlatego organizmy poza humanoidalnymi się bu...