Rozdział 2 Nocą

56 5 0
                                    

Po upływie tygodnia od wyruszenie chłopaków w dzicz już każda dziewczynka wiedziała z kim najlepiej było mieć szkolenie, a z kim nie. Okazało się bowiem, że Zierrro jest najlepszy. Głównie przez to, że jest najbardziej wyrozumiały i potrafi tłumaczyć. Lea wyjaśniła to sobie tym dlatego, że był najmłodszy i możliwe, że pamiętał swoje dziecięce lata. Czasem siedziała na schodach by podsłuchiwać rozmów wiedźminów. Udało się jej raz wysłuchać jak wspomina on razem z Baronem o tym jak Ziemek, chodząc po rusztowaniach (Z powodu wiekowości warownia posiada ona w kilku miejscach drewniane rusztowanie, gdyby nie one budowla w niektórych częściach by się rozleciała. Pełniły one jeszcze jedną funkcję dawały one przejście do pomieszczeń do których korytarze się już zdemolowały.) ugiął jedną deskę, przez którą stracił równowagę i przetoczył się po schodach na sam dziedziniec. Lea po wysłuchaniu tej historii również zaczęła się śmiać jak Zierro i Baron. Przez to niejeden raz by została przyłapana przez Bohdana. Uczennice przezwały go Kulącym się Osiłkiem. Głównie przez to, że kulała mu noga, ale i dodatkowo dlatego, że kulił się przed Bernaudem.

Może dlatego, że też go uczył.

Na pewno miał do niego szacunek i podziw. Szkoda, że u dziewczyn ten szacunek wypracował sobie przez strach do niego. Był najgorszy w nauczaniu- wymagający i niewyrozumiały. Wszystkie pietrały się przed jego zajęciami. Ogólnie lista najlepszych wykładowców w sztuce walki wyglądała następująco: Zierro, Shizo, Gaweł, Bohdan. Baron nie był brany pod uwagę dlatego, bo nie uczył praktyki tylko teorii. Jego lekcję były trochę nudne i monotonne, lecz bardzo pouczające. Poza nim Gaweł jeszcze przeprowadzał zajęcia trochę gorzej, lecz skutecznie. Niewykluczone, że lepszy poziom zajęć u Barona był spowodowany jego szerokim doświadczeniem. Potrafił odpowiedzieć na każde pytanie oraz z odpowiedzi wywnioskować jakaś naukę. Bardzo dobrze potrafił również znaleźć rozwiązanie w przeróżnych sytuacjach. Dowodem może być to, że kiedy zapytano o jego wiek odparł, że jest o wiele młodszy niż te góry, lecz o wiele za stary na wspinanie się po nich. Był z niego taki wesoły, poczciwy starzec tylko pełen energii. Shizo mierzył się z nim wiele razy, lecz tylko może z trzy udało mu się wygrać i to tylko dlatego, że Baron chciał mu zrobić przyjemność. Przynajmniej tak tłumaczył swoje nieliczne klęski.

Uszy Lei przestały już szczypać, przede wszystkim dzięki balsamom i maścią. Z daleka może przypominały ludzkie, ale z bliska było widać, że krawędzie ich zostały nierówno odcięte tworząc kwadratowy, półokrągły kształt. Były nadal zaróżowione i podatne na wszelkiego rodzaju dotyk.

Czas bez chłopców upływał bardzo wolno, nie było już słychać wrzasków, biegania w tą i z powrotem ani innych odgłosów durnych chłopięcych zabaw. Panowała cisza. Lei to bardzo doskwierało, bo teraz nie mogła wyjść do lasu czy na wspinaczkę. Musiała cały czas siedzieć w zamczysku. Spędzała swój wolny czas na chodzeniu, rysowaniu, zaczepianiu wiedźminów czy gadaniu z koleżankami. Co wieczór dziewczyny urządzały sobie "serdeczne ploteczki". Gadały wtedy o różnych rzeczach, osobach, wydarzeniach. Lei to zbytnio nie fascynowało. Obgadywanie jest złe i nie stanie się dobre jak dodasz do niego słowo "serdeczne".

·

- Długo będą się jeszcze piec?- marudził Damazy

- A co już nie możesz się doczekać?- zapytał Alan

- A ty nie jesteś głodny, bo ja tak! Nie jadłem od dwóch dni!-zawył

- Zamknijcie się. Jeszcze naprowadzicie na nas wilki.

Obydwoje spojrzeli na niego. Elf siedział naprzeciwko chłopaków. Nie widzieli go dokładnie, bo pomiędzy nimi znajdowało się ognisko. Szatyn obserwował płomienie. Zbliżał się już zmrok, a przez to było widać pomarańczową poświatę na jego twarzy.

Pogromca Umarłych | WiedźminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz