02 ☆ pretty boys with thier sunshine faces

818 60 0
                                    

— ☆ —

— listopad 2022 — 

— ☆ —

Chenle dotrzymywał towarzystwa Renjunowi, który aktualnie stał na uboczu wpatrując się w Jaemina. Trwał tak od dłuższej chwili, dokładniej mówiąc od czasu ich wyjścia z szafy. Tak, ponieważ przykładni hyungowie postanowili zadbać o dobrą zabawę, proponując standardową grę w butelkę, którą teraz praktykowało jedynie sześć osób, ponieważ reszta albo nie wytrzymywała już z nadmiaru alkoholu, albo aktualnie dokarmiała swojego raka płuc na tarasie, albo po prostu tak jak dwójka chińczyków nie miała w tym momencie najmniejszej ochoty na grę. 

- Słuchaj Renjun, znamy się nie od dziś i wiem, że nie raz już poruszaliśmy ten temat, ale może w końcu z nim o tym pogadasz? - odezwał się młodszy w ich ojczystym języku. Widział, że pozostali gracze byli mocno wstawieni i był prawie pewny, że jedynie ich dwójka jeszcze zachowuje zdrowy rozsądek. - Miałeś przed chwilą dobrą okazję, wiesz, w szafie jest dość ciasno - poruszył brwiami na te słowa, chcąc choć trochę rozchmurzyć starszego przyjaciela.

- Właśnie chodzi o to, że w pewnym sensie pogadaliśmy - zaczął starszy, sącząc leniwie napój z plastikowego kubka. - Znaczy, bardziej to on mówił - Chenle napalił się jak typowa nastoletnia fanka i nawet nie dając mu skończyć, zaczął zadawać mniej lub bardziej sensowne pytania. Renjun z uśmiechem opowiedział mu całe zdarzenie, dodając co drugie zdanie jak to Jaemin nie wyglądał uroczo z malinowymi rumieńcami na policzkach. Oczywiście to z pewnością zrozumiałe, że w ciemnej szafie starszy to widział, ale młodszy nie miał zamiaru nawet wnikać. 

Prawdą było to, że Renjun kochał Jaemina od zawsze. Kiedy zaczął swój związek z Jeno też o tym wiedział. Sam nie rozumiał swoich uczuć, ale wiedział, że wtedy kochał tych obu chłopców i aktualnie skakał wzrokiem z jednego na drugiego. Może było to niepoprawne i może wcale nie powinno tak być, jednak młody chińczyk nie potrafił zmienić swoich uczuć i może nawet nie chciał, bo nawet jeśli Lee Jeno zranił go w przeszłości, to już dawno mu wybaczył. Mógłby go nienawidzić, jednak wiedział, że Jeno zawsze będzie w jego sercu i gdzieś tam na skraju świadomości brakowało mu go.

- Renjunnie-ah, znowu odpłynąłeś - zaśmiał się młodszy chińczyk, szturchając go przy tym w ramię. Renjun dołączył do niego w śmiechu, po chwili przykładając sobie kubeczek z alkoholem do ust. Na jego nieszczęście, zachłysnął się napojem, widząc jak Na Jaemin składał dość śmiały pocałunek na ustach Lee Jeno. Doskonale wiedział, że to pewnie kolejne nieprzemyślane wyzwanie, a procenty też dodały swoje trzy grosze, jednak doznał chwilowego szoku. Nie uciekło to uwadze Chenle, który zaczął swój jakże filozoficzny wywód, którego starszy nawet nie słuchał, a jego słowa nawet do niego nie docierały. 

Czy Renjun odczuwał złość? Nie potrafił nazwać tego, co właśnie czuł. Z jednej strony coś go lekko zakuło w serce, jednak uśmiech pojawił się na jego twarzy i wewnętrznie cieszył się z takiego widoku jego-nie jego chłopców. Trwał w zamyśleniu jeszcze chwilę, kiedy poczuł, że Jaeminowi zdecydowanie już starczy na dziś. Przeprosił Chenle, po czym podszedł do Jaemina i zbierając go z podłogi pomógł mu dotrzeć do jego pokoju. Ułożył go na łóżku, po czym ściągnął mu buty i usiadł na krawędzi mebla, odgarniając włosy z jego spoconego czoła. 

- Śpij Jaeminnie, jutro musimy porozmawiać - powiedział, chcąc opuścić pomieszczenie, jednak zatrzymał go słaby uchwyt na nadgarstku oraz niewyraźny głos młodszego.

- Injunnie-ah, to co ci powiedziałem... Wiedz, że to prawda - powiedział pół śpiącym głosem, mając zamknięte oczy. Sen był tym, czego teraz potrzebował, nawet jeśli chciał wrócić ze starszym na dół i kontynuować zabawę. - Może nie jest to wiarygodne w moim aktualnym stanie-

- Spokojnie Nana, porozmawiamy jutro, dobrze? - przerwał mu chińczyk z lekkim uśmiechem, którego młodszy nawet nie mógł dostrzec. - Teraz spróbuj zasnąć. 

- Zostaniesz ze mną? - spytał, a Renjun chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Jednak kiedy Koreńczyk puścił jego rękę i nie do końca udolnie przesunął się na łóżku, tym samym robiąc starszemu miejsce, nie miał wyjścia. Przecież jak mógłby mu odmówić?

— ☆ —

a/n: znów spóźnienie, proszę wybaczyć.

19/07/08

˚saudade˚ ʰʳʲ⁺ˡʲⁿ⁺ⁿʲᵐOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz