19

68 4 0
                                    

Taemin musiał chwilę zastanowić się, znikając gdzieś na zapleczu, niby szukając kopert. Policjant, który ostatnio złożył mu wizytę, zapadł mu w pamięć nie bez powodu. Widywał go na poczcie coraz częściej i ciągle wysyłał listy do jednej osoby, jak widział, prywatnej. Stale odnosił wrażenie, że to nie z pracy go zna, a przynajmniej nie z tej pracy. 

Gdy wrócił do domu, Jimina nie było, mimo to dla bezpieczeństwa zamknął się w sypialni. Westchnął cicho z powodu sytuacji, która zmusiła go do rozdrapania starych ran. Aż fizyczne blizny na plecach zaczęły go piec gdy odsunął łóżko aby dostać się do małej skrytki w ścianie. Z niej wyjął zamykaną szkatułkę i uklęknął, czując jak zapach prochu strzelniczego nasuwa na myśl zapomniane już wspomnienia wydarzeń z Seulu.

Wewnątrz nie było wiele przedmiotów, większość stanowiły jakieś rachunki i dokumenty. Taemin zaczął powoli je wertować w poszukiwaniu jednego tylko nazwiska; i znalazł je, przekreślone pojedynczą kreską, podpisane wyraźnie "rozliczone" tuż obok ceny, dziesięciu milionów wonów.

Zaraz po tym Taemin odsunął od siebie pudełko, dalej opierając się o ścianę. To nazwisko, Kim Hoshi, było tym samym, które widniało na listach tajemniczego policjanta jako adresat. Normalnie Taemin nie przejąłby się zaistniałą sytuacją; ale na jego listach nikt nie znajdował się przypadkowo, dlatego jeśli ktokolwiek próbował skontaktować się z panią Kim, był współpodejrzany.

Taemin nie chciał wracać do przeszłości, którą celowo porzucił, tak jakby zapominając, mógł się od tego odciąć. Kiedyś robił rzeczy, za które powinien pewnie zostać ukarany. Gang, do którego należał, rozpadł się wraz z wyjazdem jego oraz jego dobrego przyjaciela, a to poprzedziło bezpośrednio kilka nieudanych akcji. Składający się z samych hybryd nie był wcale nadzwyczajny. Nie potrafili żyć inaczej. Ciąg skutkowo przyczynowy doprowadził go do kilkuletniej wędrówki i miasteczka, w którym się osiedlił. Pozostali członkowie nie chcieli wcale kontynuować niebezpiecznej tradycji samotnie i słuch po nich zaginął. To był też ostatni raz kiedy Taemin się z nimi kontaktował.

Kim Hoshi, kimkolwiek była, kiedyś korzystała z usług seulskiego gangu, a to już dawało o niej kilka podstawowych informacji; musiała być przynajmniej wtedy zamożna, miała do załatwienia interes wymagający ryzyka oraz mogła mieć kontakty prowadzące do pewnych wysoko postawionych osób aby zdobyć alibi. Nie powinno zatem dziwić, że Taemin od razu kojarząc to nazwisko uznał policjanta Kima za kogoś równie podejrzanego. Oczywiście istniała możliwość, że nie był wtajemniczony w dawne plany znajomej, jednak utrzymując tak długo korespondencje, musieli mieć wspólne tematy.

Ciekawym było też to, że wysyłali do siebie listy, a nie dzwonili czy używali poczty elektronicznej. W tych czasach nic, co przepływa przez sieć, nie jest strzeżone; natomiast mało kto zajmuje  przechwytywaniem poczty i ewentualnym rozszyfrowaniem ustalonego kodu.

Taemin nie chciał udawać detektywa, ale sytuacja go do tego zmusiła.

Po chwili zastanawiania starannie odłożył wszystko na miejsce, uprawniając się, że niczego nie zostawił. Jimina dalej nie było w pobliżu, dlatego pomyślał, że pewnie zostaje na noc u brata. Nie zastanawiając się długo porwał kurtkę i słuchawki i wyszedł w powoli ściemniające się miasto.

Szedł długo, nie zbaczając na kierunek. Mijał znajome uliczki, płoty i drzewa, kierując się w dół, widząc przed sobą oddalone światła centrum. Zabudowa w dolinach była zdecydowanie jego ulubioną, choć jej dno, centrum miasta, zawsze oznaczała zlane zanieczyszczenia i bombę atomową w atmosferze dla mieszkańców. Stąd wyżej, na obrzeżach, pojedyncze domy i spokojne ulice.

Miasto różniło się od stolicy między innymi tym, że tutaj bezproblemowo można było odsunąć od siebie zmęczenie w swoim prywatnym, małym świecie. Prawdę mówiąc, Taemin uważał, że miło byłoby stać się jego częścią. W końcu pierwszy raz zapuścić korzenie. Nie chciał myśleć o przeprowadzce, ale natrętnie nachodziła go już od paru dni, jak zwierzę, które dokarmiał wątpliwościami, a więc przyczepiło się na stałe. Nigdzie nie był mile widziany. Nigdzie nie było dla niego miejsca. Musiał stale uciekać.

Pretty Boy ✨ 𝕃𝕖𝕖 𝕋𝕒𝕖𝕞𝕚𝕟 𝕩 ℙ𝕒𝕣𝕜 𝕁𝕚𝕞𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz