3#

21 3 8
                                    

Dwa dni spędziłam na oglądaniu filmów Disneya na Netflix'ie. Siedziałam tak i słuchałam coraz cichszych kłótni, ale kolejnego dnia znów byli tak głośni że nie dało się oglądać. Nie chciałam tam iść, nie chciałam przeszkadzać, mogłam zmienić coś w historii czy coś. Aż któregoś dnia w końcu Olena do mnie przyszła.

-Nie martw się mała że nie mamy dla ciebie czasu, Ivan chce najechać Alfreda, nie wiadomo dlaczego, trzymaj się, niedługo to rozwiążemy - powiedziała ciepło i wyszła

Po wyjściu Oleny, usłyszałam rozmowę, nie słyszałam z kim. Po zamknięciu drzwi i założeniu słuchawek, znowu usłyszałam pukanie do drzwi.
-Kto tam?-

-Ja Ivan, mogę wejść?-

-Taa, a po co? -
Nie odpowiadając wszedł z kwiatami i czekoladkami

-Chciałem przeprosić za ten incydent ze staniem na stole. - wręczył kwiaty i batonik

-Nic się nie stało nie musisz przepraszać...-

-Wiem ale było to głupie i nie potrzebne. -

-Ale dlaczego przepraszasz mnie?-

-Miałem pretekst aby tu przyjść...-

-C-co...?-

Wychodząc pocałował mnie w policzek i czoło. Zarumieniłam się. Wyszedł. Po paru minutach wyszłam coś zjeść, postawiła na fastfood'y. Wzięłam dwa hamburgery i dosiadłam się do dziewczyn.

-Jesz moje jedzenie-

Odwróciłam się i zobaczyłam tego idiote. Podciągnęłam rękawy i uderzyłam go w płuco. W głowie widziałam jak pluje krwią, ale w rzeczywistości tak niestety nie było. Odszedł. Ja wróciłam do zajadania się tymi pychotkami. I tak spędziłam koniec dnia.

Rano znów krzyki i wrzaski  szepnęłam do siebie ciche ,,kurwa".

Znowu to samo, zaczynają mnie wkurwiać. Ubrałam na siebie jakieś przewiewne rzeczy i bez żadnego ,,pa'' wyszłam wszyscy mieli mnie gdzieś, oprócz jednej osoby czyli Ivana, puścił mi oczko i się uśmiechnął. Wyszłam z uśmiechem na twarzy.

-Cały czas to samo-

-Chcesz spróbować?-

Lekko się przestraszyłam ale, odwróceniu się zobaczyłam pytający wyraz twarzy Oleny

-T-t-ak-

-Dobrze, ale nie myśl że na pewno damy Ci władze nad państwem i to dużym, będzie dużo przygotowań które przeżyły każde kraje. Gorzej będzie jak ich nie...-

-Jak nie co?-

-...-

-No co? Powiedz!-

-Przeżyjesz...-

-Co? I tak nie mam nic do stracenia, pisze się na to.-

-Chodź do nas-

-Muszę?

-Coś się stało?-

-Wszystko jest inne, nie potrafię tak żyć, Alfred, te bójki mnie przytłaczają za każdym razem boje się porażki, a co jak mi się coś stanie? Po prostu się boję...- wykrztusiłam a Olena w tym czasie mnie przytuliła poczułam mokre ramie, więc wiedziałam że płacze

-Będzie dobrze.- Dodałam jej otuchy, chwyciła mnie za rękę i ciągnęła w stronę ,,domu''.

Jak Porwałem Waszą Matkę /APHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz