Dedyk dla kochanej thechillipizza ^^
Coś wyrwało ją ze snu.
I nie był to dźwięk. Nie. Nie był to też zapach. Nie światło i nie zimno, które potrafiło dotrzeć do każdej komórki ciała.
To był dotyk. Ciepły oddech, gdzieś w okolicy jej lewego policzka. Natychmiast otworzyła oczy, napotykając skupiony wzrok brązowych tęczówek.
Oczywiście, że pisnęła, natychmiast podnosząc się do pozycji siedzącej, i odsuwając jak najdalej. Riddle rzucił niewerbalne lumos. Później zaczęła krzyczeć, widząc kto odwiedził ją w łóżku. On natomiast powiedział, że może krzyczeć do woli, a i tak nikt jej nie usłyszy. Ot, dokładnie tak:
- Możesz krzyczeć ile chcesz - powiedział Tom Riddle wystarczająco głośno, by go usłyszała. - Nałożyłem zaklęcia, dzięki którym nikt nas nie usłyszy.
- Zdajesz sobie sprawę, jak to brzmi? - zapytała, uderzając go poduszką, którą miała pod ręką.
Ale przynajmniej przestała krzyczeć, pomyślał i uchylił się przed ciosem.
- Co ty tu w ogóle robisz, co!? - zapytała, ponownie próbując go trafić poduszką.
- Uspokój się!
Riddle wyrwał jej tę poduszkę z rąk i rzucił za siebie. Puchaty przedmiot wyleciał zza kotar i uderzył w toaletkę przy ścianie, zrzucając ulubione perfumy Walburgii Black. Rozległ się nieprzyjemny trzask, rozbijającego się flakonu, który obudził właścicielkę. Tom w tej samej chwili zdążył zgasić różdżkę.
Podniósł się okropny wrzask, który postawił na nogi całe dormitorium.
- Litości - jęknęła któraś ze współlokatorek Isobel. - Jest trzecia nad ranem.
- Kto. Śmiał. To. Zrobić!?
Walburga za nic miała fakt, że jej koleżanki potrzebowały snu. Wszystkie otrzymały ostre spojrzenie. W końcu Black od zawsze dbała o swoje rzeczy, a zwłaszcza te, które:
- Mówiłam wam, że te perfumy to świętość! Dzięki nim Riddle już prawie był mój, a teraz wszystko stracone!
Po drugiej stronie kotary Riddle prychnął pod nosem.
- Zaraz, zaraz, a gdzie ta nowa? Czyżby to jej wina i teraz próbuje udawać, że śpi? - kontynuowała Black. Najwyraźniej nikt inny nie ośmielił się zabrać głosu.
- Daj spokój. Przez ten tydzień już zdążyłaś się przekonać, że ta dziewczyna ma bardzo twardy sen - odpowiedziała Greenglass.
Albo po prostu nie mam zamiaru wydawać się z wami w dyskusje, pomyślała.
A mimo to Walburga postanowiła podejść do łóżka dziewczyny i odsunąć kotary. Wyobraźcie sobie jej zdziwienie, gdy okazało się, że Isobel nadal ma dwie poduszki i faktycznie smacznie śpi. Black warknęła z bezsilności i mocno zasunęła kotarę.
Riddle odczekał jeszcze chwilę, po czym wysunął się spod kołdry. Pech chciał, że niechcący (w ciemnościach) położył dłoń na pierś dziewczyny, kiedy ta nieopatrznie się przesunęła. Oboje zamarli. Tom modlił się w myślach do Merlina, żeby znowu nie zaczęła krzyczeć, bo jego uszy chyba by tego nie wytrzymały.
Isobel natomiast była jak skamieniała. Słyszała, że dziewczyny obok już wróciły do swoich łóżek i ponownie zasypiały. I czuła to ciepło bijące od drugiego ciała. Acz w tej ciemności nie widziała już zupełnie nic.
Nie słysząc, nie czując, nie widząc żadnej reakcji rudowłosej, Riddle nie wiadomo kiedy położył drugą dłoń na jej biodrze, podwijając koszulę od szkolnego mundurka. Dopiero wtedy się poruszyła; było jednak za późno, by Tom chciał się wycofać. Ponownie zrobił użytek ze swojej różdżki i rzucił na Isobel imperio. I choć w ciemności nie dało się nic dojrzeć, podejrzewał, że wyraz twarzy dziewczyny stał się bardziej błogi.
Dłoń wróciła na pierś rudowłosej, a chwilę później dołączyła do niej ta druga, która całkowicie zawinęła koszulę do góry; oraz usta, które odważyły się wziąć w posiadanie wyjątkowo wrażliwy sutek.
Isobel jęknęła, wyginając plecy w łuk. I choć pamiętał, że działa pod imperiusem, to jednak nie mógł się wyzbyć satysfakcji.
Podniósł się wyżej, docierając do ust, a jednocześnie zjechał dłonią do uda dziewczyny, kładąc jej nogę na swoim biodrze. Z pewnością Isobel już dawno czułaby się niekomfortowo, gdyby nie to zaklęcie niewybaczalne.
Później Isobel podniosła się do pozycji siedzącej i powoli, guzik po guziku, odpinała jego koszulę. Czuł dziwne podniecenie, wiedząc, że robią coś tak niemoralnego, kiedy tuż obok przebywają jeszcze trzy inne dziewczyny.
Tom delikatnie przeczesał włosy dziewczyny, po czym lekko pchnął ją z powrotem do pozycji leżącej. Pochylając się, zaczął kreślić szlak językiem po jej ciele, aż do linii jej majtek.
Isobel westchnęła, a Tom uśmiechnął się półgębkiem. Naraz jednak naszły go wątpliwości. Nie wiadomo jakiego cholerstwa mogła się nabawić w przeszłości.
Zniechęcony tą myślą poprawił jej koszulę, uśpił ją, zdjął imperio, a na koniec jeszcze rzucił obliviate, zostawiając tylko to wspomnienie, w którym się budzi i widzi jego twarz nad sobą - nic więcej.
Dopiero później zapiął swoją koszulę, usunął zaklęcie ciszy, i - jak najciszej potrafił - wyszedł z dormitorium dziewcząt.
~·°·~
Następnego ranka, kiedy kierował się na śniadanie, zaskoczyła go, przyszpilając do ściany. Musiał przyznać, że poruszała się nadwyraz cicho, co właściwe było niespotykane u dziewcząt, które tak hałasowały tymi swoimi pantofelkami na obcasie.
- Co. Ty. Do. Cholery. Jasnej. Robiłeś. W. Moim. Łóżku!? - warknęła, dodatkowo ściskając jego krawat, i delikatnie go podduszając.
- Och, wybacz, musiałem je pomylić, kiedy pijany wracałem z imprezy.
Warknęła po raz kolejny; tym razem z bezsilności.
- Nie kpij sobie ze mnie.
Nachylił się nad nią odrobinę, uśmiechając się kpiąco. Możesz żałować, że wszystkiego nie pamiętasz, pomyślał.
- Legilimencja. Możesz sobie sprawdzić co to jest w naszej bibliotece szkolnej. Sen to najlepsza pora na takie… hym… sztuczki.
Stanowczo ściągnął jej dłoń ze swojego krawata i zostawił na korytarzu z własnymi myślami.