- Żartujesz? Myślałam, że mu strzelę. - usiadłam na krześle.- No, ale Redo też nie jest tutaj bez winy.
- Ale nie musiał go prowokować. Gdyby nie zaczął tej swojej bzdurnej gadki, to do niczego by nie doszło.
- Wydaje mi się, że Redo też jest o ciebie zazdrosny. - odparł Arek. - Wiesz, tu spotykasz się z nim, rozmawiacie, jesteście blisko, a z drugiej strony gdzieś tam jest Artur i facet chyba nawet o ciebie walczy.
- Redo jest dojrzałym, mądrym facetem. On nie bawiłby się w taką dziecinadę, poza tym spotyka się też z innymi, na tych samych zasadach co ze mną.
- To, że spotyka się z innymi, nie znaczy, że nie może się, w tobie zakochać. Miłość jest przewrotna. - dodał.
- Między nami nic się nie dzieje. On zachowuje się normalnie, ja zachowuję się normalnie i jest okej.
- Jeśli bójkę dwóch zazdrosnych samców pod sklepem nazywasz "Okej", to gratuluję.
Westchnęłam głośno:
- Co mam zrobić?
- Cóż, zapewne ani jeden, ani drugi nie powie ci co o tym myśli. Będą się lać, aż w końcu jeden zabije drugiego i na tym się skończy. Proponuję porozmawiać z Arturem, a potem z Redo.
- A co jeśli Redo naprawdę nic do mnie nie czuje i tylko się ośmieszę?
- Przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz, a spotkania z Redo i tak się kiedyś skończą. Niewykluczone, że już więcej się nie spotkacie.
Rady Arka były mądre, aczkolwiek nieprzemyślane. Gdybym zapytała Reda co o tym myśli, to wyszłabym na zwykłą desperatkę, która na siłę próbuje wywołać w nim jakieś uczucia. Nie zaliczyłam żadnej wpadki, a pytania o to czy coś do mnie czuje, przy tylu innych kobietach, byłyby zwykłym strzałem w kolano.
Dzień wcześniej wyszłam z Arturem do sklepu. Mieliśmy zrobić zakupy do bazy, gdy zupełnie przypadkiem trafiliśmy na Reda. Artur, jak to Artur, nie potrafił utrzymać języka za zębami więc zaczął paplać o tym, jakim to kurwiarzem jest Redo. Próbowałam go uspokoić, ale na nic się zdała moja ustna produkcja, aż w końcu obaj zaczęli się do siebie rzucać. W zasadzie nie wiedziałam co mam zrobić, dlatego odpychałam Artura od wściekłego Reda i sytuacja się nie uspokoiła, dopóki do akcji nie wkroczyli koledzy Reda. Odepchali Presto i przypomnieli mu o umowie dotyczącej przekazania Mokotowa. Żadnych burd i strzelanin.
Po wszystkim, gdy już emocje opadły, ze sklepu wyszła młoda blondynka, która była zapewne kolejną koleżanką do spotkań z wyżej wymienionym. Stanęła obok niego i przypatrywała się całej sytuacji, która zgromadziła całkiem sporą widownię. Nie wiedziała co się dzieje, nie wiedziała kim jesteśmy i o co poszło więc poprosiła Reda, by wracali.
Nie poszliśmy na zakupy. Byłam tak wściekła na Artura, że wróciłam do domu i od razu zadzwoniłam do Reda:- Nie rozmawiajmy o tym przez telefon, spotkajmy się u mnie. - odparł pewnie.
- U ciebie? - zdziwiłam się. Redo przecież kiedyś wspomniał, że chciałby unikać spotkań w domach.
- U mnie, tylko weź strój kąpielowy. Posiedzimy trochę w basenie.
Podał mi dokładny adres i poprosił żebym przyjechała pod wieczór. Zdziwiłam się, że jednak zmienił zdanie co do miejsca spotkań. Przez cały czas utrzymywał, że woli zostać anonimowy, nie chciał, by w razie jakiejś afery, nachodzono go w domu. Swoją drogą, Redo bardzo szanował swoją prywatność. Na samym początku, gdy ustalał zasady, powiedział wprost, że nie chce pisania SMS- ów czy dzwonienia w nocy, nie chce też zmiany godzin wizyt, przekładania ich, nie chciał spotkań w domu i najważniejsze, nie było mowy o miłości. Dlaczego więc zaprosił mnie do swojego domu?
CZYTASZ
T H E R E B E L
RomanceDruga część dylogii KARTIGUN - Edycja niebawem. - Jeśli ktoś zna powód , dla którego to małżeństwo nie może być zawarte, niech powie teraz albo zamilknie na wieki. - powiedział ksiądz, rozglądając się po kościele, a ja stałam wpatrzona w przyszłego...