Rozdział 1

52 11 9
                                    

Drrrrrrr!
Słyszałam tylko brzęk mojego budzika leżącego na ziemi. Już trzy razy wyciszyłam to cholerne dziadostwo.
-  Lilia! - usłyszałam głos mamy dochodzący z kuchni - Spuźnisz się za raz do szkoły.
Leniwie sturlałam się z łużka. Usiadłam na podłodze i przetarłam zaspane oczy. Do mojego pokoju przybiegł wielki, czrny, puszysty owczarek niemiecki i zaczął mnie lizać po twarzy swoim wielkim językiem.
- Cześć Nighty.- powiedziałam do swojego kochanego przyjaciela. Wstałam i podeszłam do szafy.
- Cześć Lim. Mogę cię dziś odprowadzić?- spytał Nightmare. Wzięłam szarą bluzę z kapturem, biały t-shirt i dżinsy.
- Jak ci się chce.- odparłam.
Ruszyłam ospale do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą, żeby się rozbudzić. Spojrzałam w lustro. Moje brązowe włosy były mocno poczochrane. Oczy bez zmian czyli prawe było brązowe, a lewe zielone.
Na czole widniała blizna w kształcie liścia klonu. Były to oznaki tego, że jestem dzieckiem żywiołu ziemi.

Szybko się przebrałam. Poczesałam włosy tak, żeby wyglądały w miarę normalnie. Grzywką zakryłam bliznę, a na zielone oko założyłam przepaskę, ale nie taką piracką... tylko w kształcie róży. Bo moja młodsza siostra się uparła żebym taką nosiła.

Pobiegłam do pokoju. Zarzuciłam plecak na plecy. Chwyciłam moje słuchawki i założyłam je na uszy.

Ruszyłam w stronę drzwi.
- A śniadanie?- spytała mama.

Wbiegłam do kuchni wzięłam papierową torebeczkę i wybiegłam z domu z Nightmer'em

Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy i włączyłam muzykę. Chciałam porozmawiać z Nightym, ale nie chciałam zwracać większej uwagi. Szłam w całkiem szybkim tempie do szkoły. Choć dla innych dzieciaków moje kroki wydawały się szybkim truchtem dla mnie to była norma.

Zaczęłam sobie nucić pod nosem.

Mijałam wiele dzieciaków.

Wszystkie wytykały mnie polecani i szeptały jakieś kłamstwa na mój temat. Na przykład jedna dziewczynka którą mijałam opowiadała swojej koleżance, że jestem wilkołakiem i żeby być bezpieczną nosi srebrne kolczyki.

Co za głupoty!

Gdyby nie ból po utracie brata pewnie bym zachichotała, no ale cóż... Nic nie czułam.

~ No nie! Już doszłam do szkoły! Mogłam udawać, że jestem chora.

Gdy tylko weszłam do szkoły, usłyszałam ten cholerny dzwonek, który mi oznajmiał:
"Ha ha! Znowu się spuźniłaś"

~Po pierwszej lekcji~

Poszłam pod klasę z angielskiego. Usiadłam na zimnych kaflach i oparłam się o ścianę. Wyciągnęłam z plecaka słuchawki z telefonem i moje drugie śniadanie. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam muzykę.  Otworzyłam papierową torebeczkę, w której znajdowała się kanapka i karteczka.

~Droga  Cureczko.

Dziś o 10 wyjeżdżamy z tatą i Mają do Wrocławia na tydzień. Zostaniesz sama w domu. Pieniądze są w kopercie na blacie kuchennym
              Do zobaczenia za tydzień
                                                  Mama
  
Wiecie co było najgorsze?! Nawet mnie to nie zaskoczyło! Znowu zostawili mnie samą na tydzień w domu!

Z zamyślenia wyrwał mnie chłopak. Miał jasne włsy, wręcz białe, co ja mówię, one nie były "wręcz białe", one były DOSŁOWNIE białe. Jego szafirowe, spokojne oczy były utkwione we mnie. Zdecywonie pachniał magią. Był przystojny. Nie rzebym ja to zauważyła. Dla mnie był zwykły, ale inne dziewczyny patrzyły na niego jak na boga. Nie kojarzyłam go choć szkoła była mała i każdego znało się chociażby z widzenia. Patrzył na mnie trochę zawstydzony.
- Cześć. Jestem Nate.- powiedział, a jego jasną twarz oblał rumieniec.- Czy mogłabyś mnie oprowadzić po szkole?  Właśnie się tutaj wprowadziłem.
- Eee...- patrzyłam na niego ze zdziwienie.
~Że niby ja?! Ten odludek?!

Muszę przyznać, że to mnie zaskoczyło. W duchu modliłam się, żeby kaptur zakrył mój wyraz twarzy.

- Czemu spytałeś o to mnie?!- spytałam swoim obojętnym głosem.
- Bo moja wychowawczyni wskazała na Ciebie.
- Kim jest twoja wychowawczyni?
- Panią z angielskiego.

~ Czemu ta cholerna kobieta się mnie uczepiła TwT

Ściągnęłam kaptur i nagle wszyscy się na mnie popatrzyli. Jak na ducha za, którego mnie uważano.

- No dobra.- wstałam niechętnie, ściągnęłam słuchawki z uszu i podałam mu rękę.- Jestem Lilia, ale mów na mnie Lim.

Uśmiechnął się do mnie.

Wtedy zobaczyłam, że jego białe zęby były ostrzejsze od innych ludzi, a zwłaszcza kły.

                             Uwaga!
Ta opowieść będzie widziana z różnych perspektyw. Więc proszę się nie dziwić( jeśli ktoś to wogule czyta ), że nagle opisuję to z perspektywy, no nie wiem? Innych ludzi.
  

Mój brat SmokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz