Nate
Co to było?! Poruszała się z szybkością i gracją zwierzęcia! W dodatku ten lisi uśmiech... przyprawił mnie o dreszcze. Był to taki typowy uśmiech, który przypominał mi kota z disneyowskiej bajki ,,Alicja z Krainy Czarów".
- Co to miało być?!- rzuciłem oskarżycielsko w jej stronę.
- Powinneś się cieszyć, że ci tyłek uratowałam.- fuknęła obrażona.- Jesteśmy na miejscu.
Wskazała ręką moją szafkę. Skąd wiedziała, która jest moja? Sama podeszła do swojej i włożyła tam parę książek. Zatrzasnęła ją z chukiem.Ruszyła w stronę wyjścia.
- A ty gdzie idziesz?- zapytałem, gdyż mieliśmy jeszcze jedną lekcję.
- Na wagary.- zajrzała w okno, niebo spowijały czarne chmury.- Jest idealna pogoda.
Ruszyła wolnym krokiem na dwór.
Pobiegłem za nią.
- Czekaj na mnie!- wrzasnąłem za nią.
Po chwili już byłem obok niej. Wsadziła ręce w kieszenie i spojrzała na niebo
- 3...-zaczęła odliczać.-2...,1...- i jak na rozkaz z nieba lunął na nas deszcz.Szliśmy przez jakiś czas w milczeniu.
Lilia
~ Heh
Włożyłam do kieszeni swoje ręce i poczułam coś gładkiego, ciężkiego.
Wzdrygnęłam się. Był to ten cholerny kamień. Wzięłam go do ręki i zacisnęłam na nim palce. Właśnie miałam nim cisnąć o brukowany chodnik, ale... zatrzymał mnie ten chłopak co za mną lazł, może raczej wypadało by powiedzieć obok.
- Mogę zobaczyć?- pokazał na moją rękę głową.Śmiesznie wyglądał. Woda wręcz się z niego lała a białe włosy spływały na oczy. Chociaż pewnie nie wyglądałam lepiej.
Wzruszyłam ramionami i podałam mu ten przeklęty kamień.
Przyjżał musię z zaciekawieniam małego dziecka, po czym mi go niechętnie oddał.
Wtedy się zamachnęłam i cisnąłam nim z całej siły o asfaltowaną drogę.
- Co robisz?!- spytał się mnie zdziwiony Nate. Bo chyba tak miał na imię. A może nie? Zignorowałam to głupie pytanie.
~ Nic?! Ani draśnięcia?!
Podeszłam do tego za przeproszeniem guwnianego kamienia. Kucnęłam. Już miałam wyciągnąć rękę by powtórzyć rzut. Ale usłyszałam grzmot, jakby pogoda chciała mi przeszkodzić!Nagle jasny piorun przypominający mi błyskawice pikachu trafił w kamień.
Odskoczyłam, żeby nie oberwać tak jak to dziadostwo.
Czułam jakby ta cała elektryczność napełniła moje ciało. Przetarłam oczy bo bardzo mnie piekły od jasnego błysku.
Na miejscu kamienia były już tylko czarne łupinki, a obok nich leżał...
... piękny, mały... smok!
Leżał zwinięty w kulke, był niewiększy od mojej dłoni. Patrzył na mnie przerażony swoimi pięknymi zielono-jaskrawymi oczkami. Zdawał się taki słodki. Był ciemno granatowy, a gdzie niegdzie błyszczał czrnią. Czy to wogulu możliwe? Na policzkach miał runy, których nie umiałam przeczytać. Były w kolorze błękitu. Na brzuchu miał jaśniejszy od swoich łusek pancerz. Z głowy wyrastały dwa rogi. Od czoła, przez grzbiet do strzałki na ogonie biegły kolce połączone błoną. Jego skrzdła były dwa razy większe od niego co oznaczało, że był zdrowy.
Kolejny grzmot.
Smok aż podskoczył z przerażenia.
Przybliżyłam do niego rękę. Powąchał ją niepewnie, po czym szybko się na nią wdrapał. (Aha, wyczuł, że jedzie ode mnie smokim) Pogłaskałam go palcem po główce i wsadziłam do kieszeni. Miał tam dużo miejsca, w dodatku moja kieszeń była ciepła bo trzymałam tam rękę. W myślach pojawiło się odprężenie. To ten mały smok przesłał mi wiadomość.
~ Nazwiemy cię... Euhares. Na cześć mojego poległego brata
Zerknęłam na tego gościa co szedł obok mnie. Stał z otwartymi ustami. Jego oczy świeciły fioletowym blaskiem.
Twarz przysłaniały mokre włosy. Krople deszczu o niego uderzały.
- To tylko chmurka deszczowa,- zaczęłam śpiewać.-
a nie miś, który chce miodek zjeść.
Nie ma się gdzie tutaj schować,
dlatego parasol musisz nieść.- i podałam mu parasol, który wyciągnęłam z plecaka.Chłopak na początku odmówił, ale gdy powiedziałam, że ja jej i tak nie używam, to ją wziął.
Szliśmy dalej. On obserwował okolice, bo z tego co wywnioskowałam to właśnie się wprowadził, a ja roskoszowałam się zapachem deszczu. Przez to kim jestem moje zmysły są wyostrzone.
Do głowy przychodziły mi poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Wiedziałam, że to ten mały smok. Włożyłam rękę do kieszeni i go pogłaskałam. Dłoń zaczęła mnie palić więc wyciągnęłam ją szybko przyjrzałam się jej jakby nie była moja. Na wierzchu dłoni widniał symbol w kształcie błyskawicy, która oplatała koronę. Doskonale wiedziałam co to oznacza. Zostałam magiczną siostrą Euharesa.
Uśmiechnęłam się. Szczerze się uśmiechnęłm! Zdażyło się to poraz pierwszy od 2 lat! Smok siedzący mi w kieszeni najwyraźniej to wyczuł bo otuliła mnie fala radości. Nawet nie zauważyłam, że już doszliśmy do mojego domu.
- Eee...- zaczął nieśmiało chłopak
- Choć do mnie do domu.- przerwałam mu stanowczo.- Musimy coś sobie wyjaśnić.Oboje weszliśmy do cichego korytarza. Przywitał nas Nightmare od razu zaczął szczekać i warczeć na przemian. Nate chyba rozważał ucieczke z mojego domu.
- Spokojnie Nighty.- starałam się go uspokoić. - To gość.
- Nighty?- spytał zdziwiony Nate
- Skrót od Nightmare.- powiedziałam głaszcząc psa.
- Jak mogłaś nazwać psa KOSZMAR?!- spytał przełykając ślinę.
- Jest koszmarem nieproszonych gości.-wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.Zdjeliśmy buty i popędziłam do swojego pokoju zostawiając mojego gościa z Nightmare'em. Wruciłam z poduszką, kocem i dwoma ręcznikami. Rzuciłam mu jeden, żeby wysuszył swoje włosy.
Zaprowadziłam go do kuchni.
Mój kochany Koszmarek położył się w rogu na swoim posłaniu i patrzył na nas uważnie.
Położyłam na wyspie poduszkę i wyciągnęłam z kieszeni małego, śpiącego smoka. Przypatrywaliśmy mu się z zaciekawieniem.
- Chcesz coś do picia?-spytałam po chwili.
- Emm... mogę się napić wody.-wyjąkał zapatrzony w Euharesa.
Wyciągnęłam szklankę.
- Wiem, że jesteś wilkołakiem.- powiedziałam nalewając wodę.
CZYTASZ
Mój brat Smok
FantasyMieliście kiedyś wrażenie, że jednego dnia macie wszystko, a drugiego... nic? Że wasza najbliższa osoba odchodzi na zawsze a wy macie wrażenie, że cały świat się rozpada? Gdybyście mnie znali, powiedzielibyście, ale przecież dalej masz rodzinę, przy...