Rozdział Xl

62 1 0
                                    

Gdy tylko się otrząsnęłam, wytarłam łzy z policzków i wykorzystując chwilę nieuwagi porywaczy wskoczyłam do wody. Potrafiłam pływać, może nie najlepiej, ale na tyle żeby nie utonąć. Zanurkowałam aby pomyśleli że nie żyję, w przeciwnym razie z powrotem wyłowili by mnie.

Na statku

- Dobra odejdzcie, chyba utonęła, krzyknął "kapitan" do swoich kiedy podeszli do burty i chcieli już za nią wyskoczyć, aby z powrotem ją tu uwięzić.
- No dobra a co z nim, rzekł jeden ze zbiorów pokazując na Simona.
- Nie żyje więc wyrzucimy go później za burtę, odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Dobra załoga zawracamy, bo zbliżamy się do jakiegoś portu.
Po tym statek zaczął odpływać.

Luna
Wypłynełam na powierzchnię nie mając już powietrza w płucach. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się. Zobaczyłam że statek odpływa.
Czułam się nareszcie wolna, lecz odrazu jak pomyślałam o brunecie łzy napłynęły do moich oczu, a za chwilę szybko spłyneły na moje policzki.
Kocham Cię Simon.
Starałam się płynąć szybko, co w miarę udawało mi się, ale po chwili byłam już zmęczona. W końcu moje trudy poszły nie na marne i ujrzałam upragniony ląd. Jeszcze trochę płynęłam ale za chwilę stałam już na plaży, otrzepując się.
Gdy zakończyłam tą czynność podniosłam wzrok. Moim oczom ukazali się zszokowani ludzie, patrzący na mnie. No tak przecież nastolatka wychodząca z wody w ubraniu to niespotykany widok. Zrobiło mi się nieswojo ale postanowiłam nie zwracać na nich uwagi i iść przed siebie, liczyło się dla mnie tylko to aby ogarnąć w jakim mieście i kraju jestem.
Szłam mokra i było mi naprawdę zimno, jednak starałam się skupiać na najważniejszym. Ludzie przechodzący koło mnie porozumiewali się w  języku hiszpańskim, co bardzo mnie ucieszyło.Po jakimś czasie w końcu dotarłam na zwykłe drogi i coraz większe tłumy. Rozglądając się, po mału zaczynałam kojarzyć obiekty. Kiedy jednak stanęłam przy ogromnym napisie tak bardzo mi znanym, poczułam niepojętą radość. Byłam w Cancun w Meksyku.

Jeszcze chwilę popatrzyłam na kolorowy napis i ruszyłam dalej. Jedynym problemem było to że, nie pamiętałam lokalizacji hotelu w którym zatrzymaliśmy się na konkurs. A miasto jest bardzo duże i można się łatwo zgubić. Poczułam mały strach.
Luna weź się w garść przeszłaś już tyle niemiłych niespodzianek nie poddawaj się, mówiłam sobie w głowie. Po podniesieniu się na duchu postanowiłam iść dalej. Rozglądałam się na wszystkie strony, aby skojarzyć czy budynki itp. nie były przypadkiem drogą prowadzącą do hotelu. Znalezienie jej stało się naprawdę trudne bez telefonu czy nawigacji. Błądziłam już bardzo długo,byłam bardzo głodna i słaba traciłam siły.
Na dworzu robiło się coraz bardziej ciemno, na myśl że będę musiała spędzić noc pod gołym niebem przeszedł mnie niemiły dreszcz. Przecież tu po zmroku jest niebezpieczne i co ja teraz zrobię, pomyslałam pocierając ręce z zimna.
Niestety zmęczenie i głód wygrał, dlatego też położyłam się na ławce przy drodze, może ktoś się mną zainetesuje i pomoże mi odnaleźć drogę do "domu". Próbowałam już zasnąć gdy nagle podeszła do mnie mnie jakaś postać, jednak w mroku nie mogłam rozpoznać kto to.

Witajcie kochani z powrotem po tak długiej przerwie. Rozdział krótki ale jest. Myślę że pozostałe będą podobnych długości i postaram się je dodawać szybko. Niestety jeszcze tylko kilka rozdziałów i koniec.
To tyle z ogłoszeń.
Wracając do książki jak myślicie kim jest osoba, która podeszła do naszej Lunci piszcie w komentarzach.
⭐ i 💬 👉motywujesz ❤️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 03, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Stuck with each other Lumon❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz