-Puść mnie -Mowie do palanta
-Posluchaj mnie jutro zostaniesz moja żona należysz do mnie a ty zabawiasz się z jakims Frajerem..-Odpowiada jego oczy rozszerzyły się i stały się ciemniejsze a na twarzy nie widzę uśmiechu...
-To ty posłuchaj do piero od jutro będę z tobą i dla twojej świadomości tylko na papierku nigdy nie będe do Ciebie należeć i tak zabawiam się bo mogę jestem wolna a dzisiejsze towarzystwo Luisa sprawia mi wiekszą przyjemność niż miesące z tobą-krzyczę na niego
Jego twarz stała się poważna przybrała czerwonego koloru.
Nagle pojawia się ten jego bezczelny uśmiech i mówi
-Twój błąd kochana nie spedzisz ze mną miesięcy tylko całe życie..
Juz chce mu odopwiedzieć ale nie moge
bo tracę grunt pod nogami i wisze na ramieniu palanta wizę tylko na twarzach ludzi zdziwinie a na innych śmiech..
Sam wkłada mnie do auta po czym siada na miejscu kierowcy...
-Wracam z przyjacielem- bąkam i próbuje wyjść ale drzwi od pięknego czarnego bmw są zablokowane ahh palant..!!
Słyszę jego śmiech
Po 1 wracasz ze mną po 2 z byłym przjacielem..
-Jasne
Podojeżdżamy pod dom otwiera mi drzwi prubuje go wyminąć ale nie mogę bo ciągnie mnie za nadgarstek i odwraca tak ze nasze nosy się stykają..
Nie dasz przyszłemu mężowi buziaka na pożegnanie -mówi
-Twoje nie doczekanie -mowie i wyrywam się...
Jest 10 rano a moja mama od rana lata i sprawdza czy wszystko jest tak jak powinno mam 2 godziny za chwile przyjeżdżają stylistki będą robić mi makijaż włosy paznokcie.. Ktoś dzwoni schodzi po schodach mijam dużą kuchnie otwieram drzwi i widzę 3 kobiety- cześć Su jesteś gotowa ?-mówi jedna
Taa- zapraszam do sroda -odpowiadam zapraszając udaje mi się nawet wymusich uśmiech siedza u mnie w pokoju rozkładają różne przyżądy kłade na biurku cztery szklanki z sokiem i siadam na krześle jedna zajmuje się paznokciami chyba ma na ime Amy druga robi mi włosy nazywa się Emma i trzecia najmilsza ma na ime Anna zajmuje sie makijażem
-Chyba nie chcesz tego ślubu co?- mówi Anna
-Tak bardzo to widać ?
Odpowiadam pytaniem na pytanie i obie śmiejemy się
Kobieta bierze karteczke i zapisuje coś podaje mi i mówi
-dzwoń jakbyś coś potrzebowała chociaż rozmowy,zabiera rzeczy i przy wyjściu dorzuca jeszcze -powodzenia Su
-dzięki przyda się i jeszcze cierpliwości do palanta...
I wychodzi śmiejąc się na moje słowa..
Zamykam drzwi i zostaje sama z myślami jak to będzie żyć z tym gburem pod jednym dachem...
Ale nie na długo mam spokój
-Su szykuj się za dwadzieścia minut będzie tu limuzyna-krzyczy mama
-Okey ale pomóż mi zapiąć suknie-opowiadam mama wchodzi pomaga mi zakładam suknie stoję przed lustrem w białej sukni z delikanttym makijażem i włosami upietmi w pięknego koka inna dziewczyna by się cieszyła ale nie ja...Mama wzdycha i mówi
-Wyglądasz pięknie
-Dzięki -odpowiadam z wymuszonym uśmiechem
-Su wiem ze nie chcesz tego ślubu ja w twoim wieku tez nie byłam zadwolona z decyzji moich rodziców ,ale z czasem pogodziłam się i nawet zakochałam się w świętej pamięci twoim ojcu ty tez sprubuj będzie to o wiele prostsze dla was obojga. Sam pochodzi z dobrej rodziny jego mama to dobra kobieta jest projektantką mody, a ojciec jest bardzo szanowanym mężczyzną ma bardzo dużo firm i wspomaga akcje charytatywne...To dobra rodzina -pociesza mnie mama.
Patrzę przez okno i widzę czarna limuzynę z wielkimi białymi kwiatami po bokach...
-Mamo limuzyna juz jest -uświadamiam ja-
-Zaraz zaraz gdzie są twoje maniery jak wyglądam ?-Beszta mnie mama
Ma na sobie rózową suknie jej czekoladowe oczy dzięki niej są idealnie podkreślone czarne szpilki i delikatny łańcuszek na szyji daje jej kobiecości a włoscy w luźngo warkocze daja efekt odmlodżenia
-wyglądasz pięknie mamo chodź na ten cholerny ślub -mowie i śmieje się a rażem ze mną moja mama
Mija 30 minut i stoję pod kościołem niczego sobie ozdobionym "nawet"
-No witaj Suzanne -Odwracam się i widzę pana Christiana a raczej teścia
-Witam- mowie
Podchodzi bierze mnie pod ramię i mówi bede ci towarzyszył w drodze do ołtarza
-Wiem taka tradycjia -burkam
Będę czekała w pierwszej ławce -wtrąca się mama
-Dobrze- odpowidam
Mama podchodzi całuje mnie w policzek i idzie
-Gototwa?-pyta Christian
-Ta jasne
Wchodzimy do kościoła pomieszczenie jest zapełnione ludźmi półwy nie znam wszyscy odwracają się w naszym stronę z uśmiechem na twrzy w tle leci ta melodia która jest na każdym ślubie każda ławka jest ozdobiona biała kokardką dochodzimy do ołtarza i widzę sama z chytrym uśmiechem teśc przekuzeuje mnie synowi i mówi
-Uczyń ja szczęśliwa
-Z pewnością- odpowiada sam...
Chwyta mnie za ręke tak mocno jakbym miała mu uciec przez chwile o tym myślałam ale nie mogłabym zrobić tego mojej mamie...
Ksiądz każe nam powtarzac jakieś zdania i w koncu pyta się sama
-Czy ty Sam colin's bierzesz o to sobie panienke Suzanne Watson za żonę i przyrzekasz jej wierność w zdrowiu i chorobie w bogactwie i w biedzie ?
Patrzy na mnie z uśmiechem teraz jego uśmiech jest szczery a wówczas oczach pojawia się błysk
-Tak- odpowiada z duma
A czy ty Suzanne Watson bierzesz sobie o to tego mężczyznę za męża i obiecujesz że będziesz przy nim do końca swojego życia ?
Rozglądam się i widzę moją mamę na jej twarzy wiedzę nadzije no tak ma nadzieję że jej nie zawiode,kiwa głową żebym powiedziała tak obok niej stoi ojciec Sam'a patrzy na mnie z troską ludzie patrzą na mnie ze zdumieniem kiedy ksiądz ponawia pytanie
-Suzanne czy bierzesz sobie tego mężczyznę za męża ?
Odwracam się i patrze na Sama patrzy na mnie i mówi szeptem
-Lepiej powiedz "TAK" bo i tak cię znajde i porwe
Chciałabyś myślę sobie i odpowiadam w końcu
CZYTASZ
związek nie z wyboru
RomancePodojeżdżamy pod dom otwiera mi drzwi prubuje go wyminąć ale nie mogę bo ciągnie mnie za nadgarstek i odwraca tak ze nasze nosy się stykają.. Nie dasz przyszłemu mężowi buziaka na pożegnanie -mówi -Twoje nie doczekanie -mowie i wyrywam się