𝓛𝓲𝓼𝓽: 5

617 85 16
                                    

☆*:.。.o✦o.。.:*☆

☆*:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

☆*:.。.o✦o.。.:*☆

- Bycie samotnym nie jest złe, paniczu! Ja przez całe życie czuję się samotny, a i tak jestem szczęśliwy - książę Yeosang wywrócił oczami, wertując grubą książkę ze złotym orłem na okładce.

- Bardziej niż małżeństwem, martwię się teraz stanem moich gołębi. Zdaję się, że wysyłanie ich do księcia Seonghwy nie było najlepszym pomysłem... - odłożył lekturę na wielki, chwiejący się stos. - Generale, a czy pańska żona nie byłaby przez przypadek urażona pańskimi słowami? Zdaje się, że jest dość wybuchową osobą, jeśli wolno mi się wypowiedzieć w tej kwestii.

- Aish! Niech panicz nawet o niej nie wspomina! Odkąd zaszłą w ciążę i zrezygnowała ze swojej pozycji kapitana pańskiej floty ciągle mi truje, że mam wrócić do naszej wsi. Głupota! - mężczyzna czule pogładził rękojeść ciężkiego miecza. - Tu mogę chociaż udawać samotnika...

- Jest pan nad wyraz wrażliwy generale. Mimo wszystko, mam nadzieję, że zjawi się pan z żoną na moim balu maskowym! A teraz... - podsunął mężczyźnie kilka ksiąg z miłym uśmiechem. - Pomoże mi pan, prawda? - powieka generała niebezpiecznie zadrżała, lecz kulturalnie przystał na prośbę księcia.

- Oczywiście... książę... - przysunął do siebie niechętnie tomiszcze i zaczął je wertować.

    Po kolejnych bezowocnych godzinach poszukiwań, Yeosang się poddał. Nie był w stanie znaleźć lekarstwa dla swoich ptaków. Wyszedł z biblioteki, a za nim podążył młody generał otrzepując dłonie z kurzu.

   Wkroczyli do ogrodu pełnego białych, pachnących róż. Książę powolnym krokiem szedł kamienną ścieżką. W milczeniu rozkoszował się otaczającą go zielenią. Przysiadł na ławce stojącej pod wielką wierzbą, której szeleszczące liście koiły jego zakrzątany umysł.

- Zgaduję, że nie napisze do mnie więcej... - pomyślał wzdychając. Generał zerknął na niego z niepokojem.

- Czy dobrze się książę czuje? - wyrwał się z objęć nieprzyjemnych myśli przybierając swój promienny uśmiech.

- W zasadzie... są rzeczy, które mnie martwią. Nie mogę ich nikomu powierzyć, więc sam dźwigam ich ciężar, ale nie przejmuj się, generale Jongho. Dawałem sobie radę ze znacznie trudniejszymi zadaniami - generał ścisnął mocno dłoń księcia.

- Jest panicz taki dzielny! Gdyby królowa to zobaczyła... jestem pewien, że jest z panicza dumna!

- Nie wygląda na tak delikatnego mężczyznę... - Yeosang poklepał generała po plecach. - Generale, niech pan wróci do zamku. Ja jeszcze tu trochę posiedzę.

   Jongho wstał z ławki, kłaniając się nisko. Pobiegł szybko w stronę pałacu, widocznie musiał się z kimś spotkać, lecz jak zawsze zataił to przed księciem.

- Eh, ten facet... - Yeosang ułożył się wygodnie na ławce próbując się zdrzemnąć. Miał dość tego dnia, zmartwień i Seonghwy. Tak, z jakiegoś powodu karmelowo-włosy książę budził w nim złość. - Jak się spotkamy... powiem ci co o tobie myślę... blond-włosy księciuniu...

To: Prince Seonghwa [ateez, seongsang]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz