𝓛𝓲𝓼𝓽: 7

517 77 35
                                    

☆*:.。.o✦o.。.:*☆

☆*:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

☆*:.。.o✦o.。.:*☆

   Książę Yeosang wbiegł do swojej komnaty zamykając za sobą drzwi. Osunął się na podłogę z trudem łapiąc oddech. Nie miał pojęcia, dlaczego tak bardzo zabolały go słowa byłego przyjaciela.

   Wszedł do łóżka i schował twarz pod kołdrą. Chciał być sam.

- Paniczu, król pragnie widzieć cię w sali tronowej - Wooyoung wszedł bezpukania do pokoju, wpuszczając do niego silny zapach egzotycznych owoców przywiezionych przez gości.

- Powiedz mu, że nie przyjdę, bo się źle czuję... - mruknął pod nosem Yeosang, wycierając szybko wilgotne powieki.

- Źle się panicz czuje? - służący odkrył księcia jednym silnym szarpnięciem i przyłożył mu dłoń do czoła. - Nie ma panicz gorączki.

- Po prostu nie chcę tam iść! - podniósł się do siadu. Odtrącił dłoń przyjaciela. - Nie mogę spotkać księcia Seonghwy...

- Przecież chciał go panicz spotkać - Wooyoung jak gdyby nigdy nic zaczął szykować wieczorny strój. - Nie rozumiem dlaczego się tak panicz zachowuje.

- Jestem bardzo zmienny... - burknął krzyżując ramiona na piersi. Krytycznie spojrzał na sztywny płaszcz, który wyciągnął dla niego służący. - Jak już muszę tam iść to nie mogę chociaż ubrać czegoś wygodniejszego?

- Przecież ten strój jest bardzo wygodny - książę uniósł brwi.

   Sztywne spodnie, sztywny płaszcz i do tego obcisła koszula. Otworzył usta, lecz zrezygnował z niepotrzebnego komentarza. Wstał mówiąc, że sam zajmie się swoim ubiorem i wyprosił przyjaciela z komnaty.

   Weszli razem na salę gdzie dwójka władców już czekała na księcia. Yeosang pokłonił się królowi z niemrawym uśmiechem. Stanął obok ojca, był swego rodzaju maskotką królestwa Sulmin. Z tego powodu większość osób nie traktowała go poważnie.

   Stał prosto przysłuchując się dyskusji obu mężczyzn nawet nie próbując się wtrącić - wiedział, że nie miało to sensu.

- Za niedługo będzie mieć książę urodziny, nieprawdaż? - Yeosang ocknął się przywołując na usta uśmiech.

- Zgadza się - skinął uprzejmie głową.

- Masz drogi książę jest już taki dojrzały. Za niedługo przejmie moje obowiązki, powoli robię się na to za stary - król zaśmiał się gładząc syna po ramieniu. - Mam nadzieję, że dacie sobie radę.

- Dacie? - zmarszczył delikatnie brwi.

- Tak "dacie". Ty i książę Seonghwa. Chcemy żebyście razem władali naszym królestwem - z twarzy Yeosanga zszedł uśmiech.

- Ojcze, o czym ty mówisz? -  spytał z lękiem. - Jak to "razem"? Jak to "naszym"? Chcecie zjednoczyć nasze królestwa przez jakiś... pakt? - ojciec księcia Seonghwy pokiwał głową.

- Tak, zgodnie stwierdziliśmy, że tak będzie najlepiej dla naszych królestw. Nasze zjednoczone państwo będzie sięgać od morza do morza! Czyż nie brzmi to wspaniale? - książę spojrzał na ojca.

- Ale... tylko jeden z nas może władać królestwem jeśli zawrzecie tego rodzaju pakt - nerwowo się zaśmiał. - Jeśli oboje mielibyśmy panować nad takim wielkim imperium musielibyśmy się za-zaręczyć.

- Szybko łączysz fakty chłopcze... W rzeczy samej, zamierzamy urządzić wam "ślub". Jednak nie musisz się bać, będzie to czysta formalność. Żadnych kontaktów fizycznych.

   Książę zamarł, nie mógł nawet złapać oddechu. Wooyoung, który cały czas stał obok niego złapał go za ramię. Yeosang stracił czucie w nogach, gdyby nie szybka reakcja sługi upadłby na kamienną posadzkę.

- Przecież... to jakieś szaleństwo! - wrzasnął ze łzami w oczach. - J-jak dwójka mężczyzn może razem... - zakręciło mu się w głowie. - Ojcze, jeśli to jakiś żart, proszę przestań. - Król uśmiechnął się głaszcząc syna po włosach.

- Bynajmniej nie żartuję. Jesteśmy poważni. W dniu twoich urodzin wyprawimy wam ślub. Podpiszecie dokumenty, a nasze królestwa się połączą tworząc Kraj Dwóch Narodów. Nie musicie się martwić o to kto odziedziczy po was tron, brat księcia Seonghwy razem z żoną spodziewają się potomka. Wszystko zostało już zaplanowane.

   Yeosang nie był wstanie się odezwać. Strumienie łez spływały po jego policzkach. To nie miało sensu. Dlaczego miał wychodzić za mąż? Czemu nie mógł poślubić jakiejś szlachcianki?

   Wooyoung wyprowadził księcia z sali, przepraszając za jego zachowanie. Wyszli na dwór. Zapadał wieczór, robiło się zimno. Yeosang siedział na krześle, nie zdawał sobie sprawy, że nadal płakał.

- Niech się książę wypłacze, ma panicz prawo - służący zdjął z siebie okrycie i nałożył je na zmarznięte ramiona panicza.

- Ja... ja po prostu nie rozumiem... - rzekł po dłuższej chwili milczenia wycierając twarz. - Jak... nie, dlaczego mam wychodzić za mąż? Przecież... jestem mężczyzną... - drżał z zimna oraz strachu. - Dlaczego... - wytarł nos w rękaw swojej koszuli - nie urodziłem się kobietą? - Wooyoung zacisnął usta.

- Niech książę nawet tak nie mówi. Jest panicz roztrzęsiony, to wszystko. Jak się panicz uspokoi wrócimy do zamku, a teraz proszę oczyścić umysł - Yeosang skulił się na krześle przymykając powieki.

- To... nie powinno się stać...


To: Prince Seonghwa [ateez, seongsang]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz