𝓛𝓲𝓼𝓽: 19

390 64 44
                                    

☆*:.。.o✦o.。.:*☆

☆*:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

☆*:.。.o✦o.。.:*☆

- Chciałbym byśmy zakopali topór wojenny i znaleźli wspólny język... Nie, nie... Nie chcę się już sprzeczać, więc zostańmy towarzyszami... Na Boga, jak to brzmi! - Yeosang krążył po swoim pokoju, przygryzając koniuszek kciuka. - A ty jak myślisz, Wooyoung? Jak powinienem to zacząć? - zwrócił twarz w stronę służącego, który siedział w fotelu pijąc herbatę. 

- Sądzę, że nie ważne jest jak to panicz powie, lecz czy. Jeśli naprawdę zależy paniczowi na zażeganiu sporów niech to panicz po prostu powie. Bądź co bądź, książę Seonghwa jest pańskim mężem. Czy tego chce czy też nie, będzie z paniczem aż do śmierci. 

- To mi poprawiłeś humor... - westchnął, masując skroń. - Po prostu powiem to podczas kolacji i tyle! Wolę żyć w zgodzie niż wiecznie drzeć ze sobą koty.

***

   Seonghwa zmarszczył delikatnie brwi. Czuł, że Yeosang wlepiał w niego swoje ślepia. Nie rozumiał natomiast dlaczego to robił. Czy znowu czymś go zezłościł? Co złego zrobił tym razem. Ostrożnie uniósł wzrok. Wytarł usta białą serwetką. 

- Czy...

- Czy możemy o czymś porozmawiać? - przerwał mu. - Chciałem, żebyśmy zamiast się kłócić jak niemądre młodziaki, porozmawiali jak dorośli - książę się spiął.

- Oczywiście, że możemy porozmawiać... - zerknął na Sana, który uśmiechnął się zachęcająco. - O czym chcesz pomówić?

- O nas. 

- Oh - wyrwało się Seonghwie. Poczuł nagły przypływ gorąca. 

- Będziemy mieszkać razem aż do śmierci. Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę kłócić się o jakieś głupoty przez całe życie. Wiem, że obwiniasz mnie za to co się stało z twoją narzeczoną, lecz chciałbym byśmy żyli w zgodzie. Nie mówię, że masz mnie polubić! Uważam, że łatwiej nam będzie jeśli po prostu... nie będziemy się ze sobą gryźć.

   Mężczyzna odetchnął. Cieszył się, że to nie on pierwszy wyszedł z taką inicjatywą. Mieszkali razem od ponad trzech miesięcy i sam zaczynał mieć dość ich ciągłych kłótni. Wyprostował się na krześle.

- Z chęcią przystanę na twoją propozycję. Muszę przyznać, że również nie mam już siły na nasze sprzeczki. Łatwiej nam będzie żyć w zgodzie - Yeosang niemal promieniał ze szczęścia. 

- W takim razie, może poszedłbyś ze mną na spacer, książę? - Seonghwa zmarszczył brwi. 

- To, że będziemy żyć w zgodzie nie oznacz, że zamierzam się z tobą spoufalać! - Yeosang przygasł. 

- Racja... Wybacz, zapędziłem się...

   San rzucił swojemu paniczowi oskarżycielskie spojrzenie. Wooyoung wraz z księciem wyszedł z sali i teraz musiał stać sam. 

***

    Yeosang prawie wyleciał z sali. Wyklinał się w myślach za głupie pomysły. Co mu w ogóle strzeliło do głowy by spytać o coś takiego!? Wyszedł na dwór, zakrywając twarz. Mruczał pod nosem coś o tym jaką jest porażką i jak bardzo chciałby cofnąć czas.

- Dobrze się panicz spisał - rzekł Wooyoung z nikłym uśmiechem. - Jestem z panicza dumny.

- Niby dlaczego!? Jedynie go jeszcze bardziej zniechęciłem! Co mi w ogóle strzeliło do głowy... - usiadł na gęstej trawie, chowając głowę w ramionach. - Jestem chodzącym kataklizmem...

- Nie prawda, po prostu książę Seonghwa nie jest jeszcze gotowy na taki duży krok. Spokojnie, napewno się do panicza przekona.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Przecież kiedyś się do panicza przystawiał, czyż nie mam racji? Oznacza to, że gdy jego uraza zniknie na pewno zostaniecie... przyjaciółmi.

- "P-przystawiał"!? Niby... niby kiedy!?

- Już książę zapomniał? Książę Seonghwa myślał, że jest panicz Yeokangiem i bardzo panicza lubił. Przynajmniej tak mi mówił San.

- San?

- Ah, służący księcia Seonghwy.

- A, rozumiem... - na sekundę zapomniał o czym rozmawiali. - Ale zaraz! - zerwał się na równe nogi. - Co miałeś na myśli, gdy mówiłeś, że książę się do mnie "przystawiał"?

- Że mu się książę podobał, czyż nie było to oczywiste? Ciągle za paniczem chodził, chciał spędzać czas i inne tego typu rzeczy. Chyba nie chce mi panicz powiedzieć, że tego nie zauważył...

- Nie, to znaczy tak! To znaczy... - zaczął wyginać swoje palce. - Dobrze nam się rozmawiało i w ogóle, ale nie sądziłem, że książę Seonghwa mógł się mną... zauroczyć.

- Albo to panicz wypierał. 

- Hej! 

- Spokojnie, to był tylko żart. Wracajmy do środka. Zanosi się na deszcz.  

To: Prince Seonghwa [ateez, seongsang]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz