Rozdział 10

207 14 7
                                    

|Narrator|

- SLENDER!! - do salonu wpadła Sally, na co wszyscy się na nią popatrzeli.

- Co chcesz?

- No bo pamiętacie tych żołnierzy, co im tą petardkę podłożyliśmy?

- No - przytaknęli wszyscy.

- Chwila, co?

- No to oni latają po lesie, podpalają siebie nawzajem i drą mordy.

Każdy popatrzył na siebie nawzajem, po czym wyszli na taras.

Faktycznie, pomiędzy drzewami biegali półnadzy mężczyźni, podpalając wszystko co było na ich drodze.

- ... A dlaczego nie mają ubrań? - spytał Tim.

- A skąd ja mam to wiedzieć? - dziewczynka wzruszyła ramionami.

- Ej, patrzcie! - nagle krzyknął Jeff. - Na samym przodzie biegnie ten z czarnymi oczami, co w tym aucie siedział!

- O! I to ten sam co se konia walił wtedy w nocy! - zauważył Toby.

- Co wyście kurwa tam robili?! Macie wpierdol!!

- Nieeeeee..! - zajęczała czarno włosa.

- Ej, Jane.. - Liu uśmiechnął się podejrzanie do dziewczyny.

- .. Co?

- A ty nie miałaś przypadkiem jakiegoś zadania codziennie wykonywać z Sally? - zaśmiał się.

- ...

- Ty, faktycznie!! - krzyknął Ben. - Macie się do nich przyłączyć - tu wskazał na biegających żołnierzy. - ale macie biec tak samo jak ostatnio XD

- Co? Jak? Kiedy?!

Obie dziewczyny z wkurwionymi wyrazami twarzy zaczęły tak samo jak mężczyźni biegać między drzewami. Oczywiście jedna siedziała na drugiej, co wyglądało komicznie.

- Co wy znowu odpierdalacie??! Wracać mi tutaj!!! - Slender zaczął je gonić, na co wystraszona Jane biegła jeszcze szybciej.

- To co robimy?

Na krawędzi || Creepypasty!!! [SHIPY]    [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz