Rozdział 9

377 29 13
                                    

|Toby|

Jack rzucił mnie na moje łóżko i kazał podciągnąć nogawkę spodni. Wyjął swój skalpel i zaczął próbować wyciągnąć kulę. Ja leżałem i się nudziłem, więc postanowiłem zacząć rozmowę. Jebać, że jest aspołeczny.

- Ej, Jaaaaaaaack..

- Co?

- A skąd ty w ogóle wziąłeś tą całą protezę?

- Domyśl się.

- .. Yhm. A dlaczego skrzywdziłeś dziecko? Nie lubisz dzieciaczków?

- Uwielbiam..

- A masz jeszcze tą protezę?

- No gdzieś tam jest.

- A naprawdę będziesz mnie nią straszył?

- No kurwa

- .. Ej, Jaaaaacek.

- Nie mów tak do mnie.

- A lubisz Jeffa? ( ͡° ͜ʖ ͡°) - szatyn zawsze ma obojętny wyraz twarzy, ale tym razem wyczułem, że na moje pytanie się zmieszał, bo ja jestem taki kurwa mądry.

- No wszystkich was lubię - odpowiedział po chwili.

- Yhmmmm.. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°) Kochasz go

- A jebnąć ci protezą?

- Jacek się zakochał!!! - zacząłem drzeć mordę, bo nawet gdyby mnie zakatował, to i tak bym tego nie poczuł, więc pff..

- ZAMKNIJ SIĘ - chłopak chwycił mnie za twarz, a ja go polizałem. - Blee

- W KIM??!! - do pokoju wpadły dziewczyny i Ben. 

- w HrEpFie!! - zacząłem się dusić, a Jack mnie jeszcze napierdalał poduszką.

- W NIKIM

- Ale jajca XD - Ben się najwidoczniej bardzo dobrze bawił.

Jane podbiegła do nas i chwyciła szatyna za rękę, a Sally zamknęła drzwi na klucz. Okej, teraz zacząłem się bać.

- Słodziutki, a w kim to się nam zakochałeś~? - spytała starsza, szukając jednocześnie kontaktu wzrokowego z Jackiem, którego ten unikał. Brunetka chwyciła go za ramiona. - Jack, spójrz na mnie - powiedziała już spokojnie. Chłopak niepewnie odwrócił głowę w jej stronę. - Jeśli..

- A jak? - spytał nagle.

- .. Co "jak"? - odpowiedziała zdezorientowana brunetka.

- No jak się mam niby na ciebie spojrzeć? - dobra, już się bałem, że coś mu jest, ale na szczęście jest takim samym skurwysynem co zwykle.

- Jack, nie denerwuj mnie, bo mnie krew zaleje. Mów.

- Nic wam nie powiem! - oburzył się. - A tym bardziej, że to nie prawda! Weźcie stąd najlepiej wyjdźcie, bo mnie kurwa jego mać..!! - zaczął coraz głośniej krzyczeć, na co pozostali postanowili się wycofać i już po chwili byliśmy znowu sami. Szatyn prychnął i już bez pierdolenia się przeciął mi nogę i na chama wygrzebał z niej kulę. - Masz, pobaw się - rzucił mi ją i wyszedł wkurwiony, trzaskając drzwiami.

- Jezu Chryste.. - zerknąłem na rozprutą skórę i stwierdziłem, że chyba zaraz się porzygam, więc lepiej sobie iść przykleić plasterek. Wstałem i podpierając się o ścianę ruszyłem w stronę łazienki. Na korytarzu spotkałem jednak Tima, który pokrzyżował moje zacne plany.
  

|Ben|

Właśnie wracałem sobie z kuchni z chipsami, kiedy na korytarzu zobaczyłem jak Tim drze ryja, bluzga na Jacka i opierdala Toby'ego. Nie przejmując się tym zbytnio wlazłem do swojego pokoju i usiadłem obok Briana, od razu kontynuując przerwaną wcześniej grę. Po jakimś czasie się odezwałem:

- A ty co tak cicho siedzisz?

- ... Tak jakoś..

- ... - spojrzałem na niego podejrzliwie. Chłopak siedział cały spięty i podenerwowany, jakby miał okres. Chociaż wtedy byłby raczej wkurwiony. - Ziomuś, wiesz, że jak coś cię gryzie, to mi możesz o tym powiedzieć. Ja cię zawsze wysłucham - przymrużyłem oczy i wydąłem usta w dzióbek.

Po moich słowach brunet opuścił głowę i cały się zarumienił.

- N-nie, naprawdę wszystko w porządku.

- ...  ( ͡° ͜ʖ ͡°)

- ..Co?

- No zakochałeś się!  ( ͡° ͜ʖ ͡°)

- NIE!!

- Ooooo..! Uroczo! - wyszczerzyłem się. - No to mów! W kim?! - obróciłem się w jego stronę.

- ... no w nikim........

- No dalej!

- .. a jak to zepsuje naszą relację? - spytał niepewnie.

- Mordo, jesteś moim najlepszym kumplem! Kto jak kto, ale ja cię na pewno nie opuszczę!!

- .. no.. w chłopaku... - schował twarz między dłońmi.

- .. a coś więcej? Bo jeśli tylko o to chodziło, to się nie martw, ja jestem W CHUJ tolerancyjny, i to nie był sarkazm, chociaż tak zabrzmiał xD

- Nie no, to to ja wiem.. - przewrócił oczami.- Chodzi o to, że w którym..

- ... W którym? xD

- ... Lubisz gry? No to ty będziesz się mnie pytał, a ja ci będę mógł odpowiadać tylko "tak/nie", okej?

- Dobra. Nooo tooo.. To ktoś z rezydencji?

- Tak.

- ... Tim? XD

- HA.HA.HA. Nie w tym fanfiku.

- No ta. Too.. Jeff?

- Nie.

- Jack?

- Nie.

- Toby?

- Nie.

- Slender?

- NIE

- Helen?

- Nie.

- Jane? A nie czekaj.. eeeeee.. LIU!

- Nie.

- Hmmmmmm... Ja? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

- .. Tak........

- Na pewno? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

- Tak..

- Yhmmm.. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Zostaniesz moim chłopakiem?

- Ta.. CO??!!

- Przegrałeś! - zaśmiałem się, po czym złączyłem nasze usta (po raz już kolejny) w pocałunku.

|Helen|

Siedziałem sobie na tarasie i malowałem, kiedy nagle obok mnie usiadł Liu. Po pewnym czasie powiedział:

- Ja to ci powiem, że ich to już do reszty chyba pojebało - stwierdził.

- Ale, że co?

- No wiesz.. - wykonał gest ręką. - Z tym całym shipowaniem. I jeszcze mnie tutaj ściągnęli, nie wiadomo po jaką cholerę.. Wiesz coś o tym?

- Nie, tego akurat nie - powiedziałem zgodnie z prawdą.

- Ech.. - Liu oparł się o ścianę willi. - W sumie to i nawet może dobrze, że jestem tutaj, a nie tam gdzie wcześniej - zastanowił się.

- A co?

- A nie, bo zamieszałem się w jedną sprawę, w którą nie powinienem i mam teraz przesrane u pewnych ludzi - machnął ze zrezygnowaniem ręką.

- No to może rzeczywiście lepiej - zaśmiałem się.

Jeszcze potem przez jakiś czas rozmawialiśmy o różnych pierdołach. Nie powiem, fajny z niego ziomuś.

Na krawędzi || Creepypasty!!! [SHIPY]    [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz