Czarnowłosa kobieta wpatrywała się w stojącego naprzeciwko niej mężczyznę. Oboje milczeli, zastanawiając się jak zacząć tę ciężką rozmowę. W głowie dziewczyny kłębiło się tyle myśli, tyle sprzecznych uczuć nawiedzających ją już od dawna. Tę datę wyznaczyła dawno, dokładnie trzy lata temu spotkała stojącą przed nią osobę. Ten okres był dla niej najszczęśliwszym w jej życiu, jednakże cały czas gdzieś z tyłu głowy myślała o zakończeniu go. Wzięła głębszy wdech, by po chwili zacząć mówić.
— Osamu... Nie próbuj mnie przekonywać, dobrze? — zaczęła powoli, jakby chcąc wyważyć swoje słowa. Szatyn milczał. — Zrobię to. Po prostu to zrobię. Musisz się dziwnie czuć, prawda? Nie martw się, ze mną wcale nie lepiej. Sam mówiłeś, że samobójstwo jest piękne.
Brązowowłosy ciągle milczał, nie był do końca tym poruszony, przynajmniej na razie. W głębi serca miał nadzieję, że kobieta blefuje, że zaraz rzuci mu się w ramiona, przepraszając za to durne przedstawienie. Jednak jak powszechnie wiadomo, nadzieja matką głupich.
— Owszem, jest piękne, szczególnie podwójne i bezbolesne. — odparł z delikatnym, charakterystycznym dla siebie uśmiechem.
— Cieszę się, że mnie rozumiesz, Dazai. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.
Mówiąc to, wykonała pierwszy krok.

CZYTASZ
Dziesięć kroków do śmierci.
FanficJedynie dziesięć kroków dzieliło ją od upragnionej śmierci. Jednakże w tym samym momencie przy niej pojawił się ktoś, kto nie do końca zgadzał się z jej decyzją.