Rozdział 5

20 3 2
                                    

Obudziłam się z wielkim bananem na twarzy gdyż niecodziennie dostaje się listy miłosne.

Uszykowałam się i wyszłam przed dom, gdzie czekały już Miley i Emma.

- Japierdole, co ty tak slalomem idziesz?- spytała Miley wyraźnie tym rozbawiona.

- Ej no co sie dziwisz?- Emma sturchnęła ją w ramię.

- Nie śmiejcie się ze mnie.  Ja jestem zakochaną nastolatką. Musze sie zachowywać jak pierdolnięta.- powiedziałam przez śmiech wsiadając do auta.

Po 15 minutach stałyśmy na parkingu pod  ośrodkiem łączącym analfabetów.

- Żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce.- powiedziała Emma, leniwie odbijając pas.

- Przestań Emma, dopiero poczatek roku a ty już narzekasz.- powiedziałam sakrastycznie.

- Pewnie, cieszmy się. Wkońcu przez te 12 lat bardziej życia zjebać sobie nie
można.- powiedziała Emma i wyszła z samochodu.

- No z tym to się zgodze akurat.- odparłam i zaczełyśmy sie smiać.

KLEMENS P.O.V
Staliśmy sobie pod klasą z Kamalem gdy moim oczom ukazały się trzy piękne niewiasty.

- Witam witam szanowne dziewoje!- zacząłem machać i wyszczerzyłem zęby.

- Witamy witamy szanownych panów.- powiedziała Emma i odwzajemniając uśmiech.

- Nie gadaj tylko daj mi buzi.- Kamal chwycił Emme za ręke i zamknął w namiejetnym pocałunku.

- Klemens nie płacz.- usłuszałem zza pleców spokojny głos Alice.

- No ale ja jestem z nich taki dumny.- przytuliłem sie do dziewczyny.

- Ej gołąbki, takie rzeczy to po szkole.- Kamala i Emme upomniał pan Manuel, który był woźnym. Nie znałem osoby, któraby go nie lubiła.

- Przepraszamy.- Emma oderwała sie od chłopaka i lekko się uśmiechnęła.

- No wkońcu.- Alice zaśmiala się.- Wracając do życia, gdzie Howard?

- W domu. Pisał, że kiepsko się czuje.- powiedział Kamal biorąc łyka wody, a Alice wyraźnie posmutniała.

Po dzwonku weszliśmy do klasy i czekaliśmy przez około 10 minut na panią od biologi, co bylo bardzo dziwne, gdyż przez te 3 lata przychodziła przed dzwonkiem. Kiedy już miałem zasypiać, do klasy wbiegł jakiś chłopak. Momentalnie spojrzenie każdego osobnika znajdującego sie w klasie spoczeło na przystojnym blodynie.

- Dzień dobry droga klaso, ja nazywam sie James Ward i przyszedłem tu w zastępstwie za panią Nelson.- powiedział zdyszany blondyn.

Nie mogłem wyrobić ze śmiechu kiedy wszystkie klasowe dziwki zaczęły robić maślane oczy do nowego nauczyciela.

- Nie wiem do kiedy będe was uczył, ale nie myślcie sobie, że będzie ze mną łatwo.- powiedział pan Ward, a cała klasa spoważniała.

- Żartowałem. Jeśli będziecie się chcieli uczyć to bedziecie sie uczyć, a jeśli nie to bajlando. Ja mam tylko przeprowadzic lekcje, a czy wy cos z tego wyniesiecie to juz wasza sprawa. Ja tylko chce żeby było cicho podczas moich zajęć.- powiedział pan Ward po dłuższej ciszy.

- Ja mam pytanie do pana.- po klasie rozbiegł się piskliwy głos najwiekszej szkolnej dziwki.

- Jak się nazywasz?- spytał zamieszczony nauczyciel.

- Rebecca.

- Zatem słucham.

- Ma pan dziewczynę?- i w tym momencie cała klasa, łącznie z nauczycielem wybychła śmiechem.

- Moje życie prywatne nie powinno was interesować, ale wracając do pytania, tak mam żonę i syna Rebecco.- nauczyciel uspokoił swój śmiech, a my dalej śmialiśmy sie jak pojeby.

Do końca lekcji gadalismy o wszystkim i o niczym.
Jak zwykle po 4 lekcji poszliśmy na stołówkę. Ja wziąłem sobie frytki. Widziałem ze Alice jest smutna, wiec postanowiłem że kupie jej batonika.

- Alice kochanie moje, co ty taka smutna dzisiaj?- spytałem podając dziewczynie batonika.

- Mam poprostu zły dzień.- odparła otwierając opakowanie.

Chwile później podeszła do nas Madison, przewodnicząca szkoły.

- Samczego mordeczki moje. Ja tak szybciutko ze sprawą do Kamala. Słuchaj jesteś nominowany na sportowca roku i na nastepnej przerwie musisz iść do dyrektora. I nie ma gadania tylko na nastepnej przerwie do dyrektora. Już nie przeszkadzam. Bajo!- zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, dziewczyny już nie było.

- Ona jest szybsza niż wygląda.- powiedziała Alice, po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

KAMAL P.O.V
Po tym co usłyszałem nie mogłem z siebie słowa wydusić.

Lecz kiedy ochłonąłem, zacząłem cieszyc sie razem z przyjaciółmi. Zadzwoniłem tez do Howarda, ale ten nie odbierał.

ALICE P.O.V
- Dawno nie jadłam tak zajebistej pizzy.- powiedziała Emma kończąs drugi kawałek.

- Jak ty ostatnio pizze w gimnazjum jadłaś to by ci każda smakowała.- odparła Miley.

- A pamiętasz jak wyglądałam w gimnazjum?- dziewczyny spojrzały sie na siebie.

- Dobra, dobra. Zwracam honor. - zaśmiałysmy się.

- Alice co się dzieje? Cały dzień jesteś smutna.- spytała Miley z przejęciem.

- Howard.- powiedziałam ze smutkiem, ciężko wypuszczając powietrze.

- Nie przejmuj sie kochanie. Może faktycznie się rozchorował, a jeśli nie to jestem pewna że ci to wyjaśni.- Emma przytuliła mnie.

- No dokładnie. A jeśli stchórzył, to już chlopaki się z nim policzą.- odparła Miley, lekko śię uśmiechając.

- Jak ja was kocham dziołchy.- powiedziałam, kończąc swój kawałek.

Kiedy wróciłam do domu, odrazu zaszyłam się w pokoju, słuchając muzyki. Kiedy miałam iść sięmyc dostałam wiadomość od Howarda. Wytlumaczył mi wszystko i przeprosił, że sie cały dzień nie odzywał. Pisaliśmy jeszcze jakoś do 2 w nocy, a mi znowu chciało się żyć.

-----------------
O Boże bicz, sory za taką nieobecnosć, ale mamy rozdział i sie cieszmy tym sukcesem.
Kocham was.
Besoski.

Jak (nie) pisać opowieści?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz