ROZDZIAŁ TRZYNASTY

1.5K 144 12
                                    

Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech. I pamiętaj jaki spokój można znaleźć w ciszy.

Desiderata

— Będziesz wyć do księżyca? — zapytał Aaron, przez co Stephen posłał mu zimne spojrzenie. Właśnie prowadził. Jechali wąską ścieżką, już będąc daleko od miasta, a to pytanie było pierwszym, które rozbrzmiało po piętnastu minutach jazdy w ciszy.

— A dlaczego miałbym? — burknął Stephen, nie rozumiejąc toku myślenia chłopaka.

— Jest pełnia — zauważył Aaron, wskazując dłonią na niebo za szklaną powłoką. Rzeczywiście, za chmurami od czasu do czasu wyłaniał się księżyc, który oświetlał ich samochód, niknący pośród polnych dróg.

Stephen, wciąż z rękoma na kierownicy, spojrzał ku górze. Skrzywił się.

— Wiem, że jest — odparł sucho. — Co nie znaczy, że będę wyć do księżyca. Za dużo naoglądałeś się bajek.

— Więc... nie wpływa to na ciebie jakoś bardziej? — drążył dalej chłopak, tym samym odciągając umysł od nieprzyjemnych myśli. Oddali się coraz bardziej od Soundside City, a to nasilało w nim niepokój.

— Jestem jedynie podatniejszy na... niektóre rzeczy — w końcu odpowiedział Stephen, z lekkim wahaniem w głosie. Pełnia sprawiała, że instynkty wilkołaków wyostrzały się. Dlatego też wielu młodych wilków bywało pod nadzorem, ponieważ żądze krwi brały nad nimi górę. Stephen nie był jednak młodym wilkiem, a doświadczonym wilkołakiem. Z tymże od śmierci Evelyn nie wszystko było z nim w porządku i właśnie teraz, zerkając na dzieciaka, zastanawiał się, jak bardzo granice jego rozsądku zostały zatarte. I czy faktycznie pełnia na niego nie wpłynie.

To, co się wydarzyło wczorajszego wieczoru, nie powinno mieć miejsca. Nieważne jak bardzo był roztrzęsiony, jak bardzo zraniony — nie powinien pozwolić dać się przejąć pierwotnym instynktom.

— Jakie?

Stephen naprawdę już miał dość tematu. Zamilkł. Skręcił autem w kolejną dróżkę i jeszcze w następną. Wokół nich znajdowały się drzewa oraz pola, ale Stephen wcale nie błądził, miał konkretny cel podróży.

Aaron odczuwał pewne wątpliwości, co do tego, nim jednak zdążył się nimi podzielić, w końcu zjechali na pobocze, a Stephen zgasił silnik samochodu. Chłopak zmrużył oczy, ponieważ ciemność otaczała ich z każdej strony. Kiedy zaś zerknął na wilkołaka, jego oczy lśniły intensywną, wrogą zielenią.

Wysiedli i zabrali z bagażnika torby, które Stephen godzinę temu wziął od recepcjonistki. Aaron pamiętał, że ta ponownie nawet nie mrugnęła okiem na ich widok, przybierając kamienną, pustą twarz. Jedynie, co zaskoczyło nastolatka, to jej głęboki ukłon, którym obdarzyła Stephena, gdy zmierzali do wyjścia.

Teraz Stephen przeprowadził go przez gąszcz prosto w stronę niewielkiego jeziorka. Aaron pomyślał w pierwszej chwili, że wilkołak sprowadził go tu, aby utopić bez świadków, aczkolwiek zaraz potem skarcił się za takie myślenie. Po pierwsze, Stephen miał wiele okazji na zamordowanie go, a po drugie — wątpliwym było, żeby to tak sobie utrudnił. Prędzej zabiłby go w ciemnym zaułku niż tutaj.

— Nie mam zamiaru cię zjeść, dzieciaku — westchnął Stephen, odczytując poprawnie grymas na jego twarzy. — Tam jest domek.

Aaron spojrzał w kierunku, w którym pokazywał mężczyzna. Musiał uważnie się przyjrzeć, ponieważ światło księżyca nie dość, że było delikatne, to jeszcze przytłumione przez wysokie konary drzew. Teraz jednak dopatrzył się małej, drewnianej budowli. Miała wokół niski płotek, a przy jeden ze ścian stało, w połowie przykryte czarną narzutą, porąbane drewno. Na tarasie zauważył biały stoliczek z dwoma, pasującymi krzesłami.

Zew Wilka || boyxboy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz