Epizod 3 - ...?

222 6 0
                                    

//Perspektywa Rosji//
Obudziłem się po południu i...
Ch-Chwila...
ŚPI NA MNIE AMERYKA?!...
..W-Wygląda nawet słodko jak śpi... Nie chcę mi się szczerze wstawać, jest mi bardzo wygodnie, pomijając ten okropny kac, ahh... Ameryka nagle się obudził, a ja udawałem że wciąż śpię żeby nie było

//Perspektywa Ameryki//
Gdy się obudziłem, zauważyłem że leżałem na Rosji... Uhm... Od razu wstałem i usiadłem na drugim końcu kanapy, trochę zarumieniony. Po poukładaniu myśli wzdechnąłem i udałem się do kuchni, może se kawę zrobię bo i tak ból nie pozwoli mi spać.. Eh... W kuchni napotkałem Niemców który przytulał Polskę, oboje spali, no Niemiec.. Czeka wpierdol, pomijając to zrobiłem sobie kawę i usiadłem na kanapie, Rusek też już wstał, heh. Znamy się.. z dwa dni? A czuje jakbym znał go parę miesięcy... A to dziwne, wracając, po jakiejś może godzinie słychać było krzyki z kuchni
P: CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ ZBOCZEŃCU?!
N: P-PRZYSIĘGAM TO NIE TO CO MYŚLISZ! N-NAJWYRAŹNIEJ SIĘ UPILIŚMY I- - Polska przerwała Niemcą
P: MAM DUPIE CO SIĘ DZIAŁO, BYŁO OBŚCISKIWAĆ... NIE WIEM.. WĘGRY, ALE NIE MNIE! - Po czym było słychać kop w krocze c': BIEDNY Niemiec, było potem tylko słychać jego pisk bólu i upadnięcie na podłogę, po czym Polska wyszła z kuchni
P: Co się tak gapicie? - Spojrzała na mnie i na Ruska
A: Nie nic - odwrociliśmy wzrok i ja spojrzałem na tv, a on na swoje stopy
P: Dobra... Wracając, chłopaki widzieliście gdzieś Węgry?
R: Pewnie już wrócił do domu, bo wiesz, on rano wstaje, a to już 13..
P: A, okej! Dzięki Rosja!!! - po tych słowach wzięła co jej i wbiegła za drzwi do domu, lecz po tym weszła Japonia
J: K-Konichiwa..
R: Priviet
A: Hai
R: Jak się spało?
A: Ehh... No jakoś...  - Oboje się zarumieniliśmy
A: D-Dobra nie ważne!
J: Mhm~
R: A tobie Japonia~? Jak się spało w objęciach Korei~? - Jezu Rusek, ratujesz nam dupe
J: K-KOGO?! J-Jak się obudziłam leżałam sama!!! Kłamiesz!!! - Japonia zrobiła się czerwona
R: Mhm~ Aby napewno~? - Rusek pokazał jej zdjęcie jak siedzieli razem
J: JA- NIE- TO NIE TAK- ZNACZY- - Japonia szukała wymówki, po tym sie zabila
J: BAKA! - I na te słowa odwróciła się na pięcie i wyszła z domu Niemca.
R: Dobra.. Więc... -Rusek próbuje jakoś zmienić temat
A: Chodź, pomóżmy Niemcu posprzątać, po tym jak został poturbowany przez Polskę - Zaśmiałem się cicho
R: Heh.. Spoko - i zaczął ze mną sprzątać, w połowie naszej pracy Niemiec wstał z podłogi i wszedł do salonu w którym sprzątaliśmy
N: Chłopaki... Co wy robicie..?
R: Sprzątamy po imprezie - Westchnął Rusek
N: CO?! NIENIENIENIENIENIENIE! MÓJ DOM, JA SPRZĄTAM! - W mig zabrał nam rzeczy do sprzątania (Czemu mi się Niemiec kojarzy z taką typową Panią domu? XDD)
R: No dobra, jak chcesz.. Wiięccc... My już może pójdziemy? Bo jakby, nie ma nic do roboty...
N: Spoko, idźcie! Miłego dnia!
A: Miłego! - I wyszliśmy, Rusek mnie odprowadził do domu, po czym sam udał się do swojego. Jak wszedłem do salonu...

A: T-TATO?! - Stałem jak wyryty, mój ojciec spał wraz z Francją.. Po moim krzyku od razu się obudził, ale Francja nie
An: O-Oh! Ameryka! Ty już w domu? - wstał z kanapy i podszedł do mnie
A: Jak widać..
An: Jak minęła impreza?
A: Nie zmieniaj tematu!! Wytłumacz mi... TO! - Wskazałem na Francję
An: Bo... Jesteśmy teraz Z Francją.. Razem.. Jakby...prosze zrozum to..
A: Oh, okej! To wybacz za moją reakcje, niech wam się powiedzie!
An: Dziękuję że nie masz nic przeciwko nam, synku - przytulił mnie
A: Jak twoja dama wstanie, zapoznaj mnie z nią, okej? - powiedziałem z uśmiechem
An: Jasne! - po tych słowach poszedłem na drugie piętro, do swojego pokoju i ponownie pisałem do wieczora z Ruskiem. Przez kolejne tygodnie spotykaliśmy się bez przerwy.. Chyba zaczynam się w nim... Podkochiwać... Heh.. W końcu jest taki silny.. I przystojny.. Wysoki.. Rozumiemy się świetnie... 

//Perspektywa Rosji//
Jak zwykle piszę z Ame, gdyż on odciąga moje myśli od depresyjnych spraw..wiecie, cięcie się i takie inne.
Wracając, akurat gdy skończyliśmy rozmowę, ojciec zawitał do mojego pokoju

ZSRR: Cześć synek! - ZSRR podszedł do mnie
R: Heja..

ZSRR: Co porabiasz?
R: A nic, siedzę i... I gapie się w telefon - CHOLERA, PRZECIEŻ ZDJĄŁEM BLUZĘ, JESTEM W KRÓTKIM RĘKAWKU, ON ZOBACZY BANDAŻE!!!
ZSRR: Mhm, fajen.. W sumie, myślałem chwilę i może.. Może zrobili byśmy wypad ojciec-syn? Co powiesz byśmy poszli do baru?
R: J-Jasne! Czemu nie! - błagam już idź.. Im dłużej tu jesteś tym większa szansa że zobaczysz bandaże....
ZSRR: No to ustalone! - klepnął mnie w plecy
ZSRR: Przyjdę tu po ciebie wieczorem, do pokoju. Masz być gotowy! - chwycił za klamkę i wyszedł z mojego pokoju, a ja westchnąłem z ulgą, uff... Na szczęście nic nie dostrzegł... Żyje na farcie! Więc.. Ubrałem jeansy, jak zwykle i czarną koszulkę na długi rękaw, a dla odmiany, czarne skarpetki i białe adidasy. To teraz czekać aż ojciec wbije.. Eh... Wziąłem telefon i siedziałem na nim puki ojciec nie przyszedł. W końcu wyczekany moment nadszedł.
ZSRR: Dobra Rosja! Idziemy! - wziął mnie za nadgarstek i poszliśmy do auta, po czym pojechaliśmy do baru.
-----------------------------------------------------------

Oj Kocham Cię Idioto... [OLD STORY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz