Epizod 10 - Ame?!

149 3 3
                                    

Następnego dnia, znów jak wczoraj, ojciec się mną zajmował i opiekował. Nikomu oczywiście nie mówiłem o moim stanie. Nie chcę. Minął tydzień i znów ojciec poszedł do pracy, a ja.... spałem całe dnie i chłonołem tabletki nasenne jak cukierki. Ojciec zawsze napotykał mnie śpiącego, aż w końcu przyszedł w dniu w którym nie chciało mi się brać tabletek.

ZSRR: Rosja?

R: Tak?

ZSRR: Mam pomysł, może zapoznam się z ojcem tej Ameryki?

R: Jak chcesz

ZSRR: To... powiedz Ameryce byśmy się spotkali za dziesięć minut w parku, i by wziął ojca. Idziesz ze mną

R: Jasne.. - Zrobiłem jak kazał, ubrałem się i poszliśmy do parku. Rodzice zapoznali się, my z Ame chwilę gadaliśmy i nasi rodzice umówili się byśmy poszli razem: Anglia, ZSRR, Ameryka i ja do kina w tą środę. No i fajnie. W domu gadaliśmy z ojcem itp, Anglia nas zaprosił na herbatę, na co oczywiście przyszliśmy i późnym wieczorem wróciliśmy do naszych domów. Jeszcze chwilę siedziałem z ojcem w salonie, aż wyczerpani nie poszliśmy spać.

//Perspektywa Ameryki//

Rankiem zjadłem z rodzicami tosty, były przepyszne! Potem udaliśmy się na jarmark, gdzie spotkaliśmy Rosję z jego ojcem. Razem chodziliśmy i oglądaliśmy wiele ciekawych stoisk i nawet zobaczyliśmy jak Japonia się wywaliła, a Korea ją złapał...  Jak Polska się biła z Niemcami, a ten biedny skulił się i przepraszał bez końca, poor Germany. Potem załapaliśmy się na shake'i itp, no ogółem było fajnie. Potem znów zaprosiliśmy Rosję i ZSRR na herbatę, znów było gadanko, a na następny dzień byliśmy w kinie i no, zasnąłem na parę sekund na ramieniu Rosji, ale on mnie obudził, było mi tak wstyd!

Po kinie poszliśmy zjeść w restouracji, ale na koszt mojego ojca, gdyż rodzina Rosji nie jest aż bogata. Siedzieliśmy chwilę w tej restouracji, śmialiśmy się wiele i tak dalej. Wieczorem ZSRR poznał Francję, wszyscy się dogadywaliśmy, starsi wypili trochę vodki, my pograliśmy na konsoli i było poprostu supcio. Potem jak zwykle Rosja i  ZSRR wrócili do domu i wszyscy poszli spać.

//Perspektywa Rosji kolejnego ranka//

Obudziłem się rankiem i o dziwo byłem bardzo wypoczęty. Udałem się do łazienki, po czym na dół do kuchni zrobić sobie i ojcu śniadanie. Postanowiłem że dzisiejszy dzień spędzę na dworzu, mam ochotę się przejść. Jak postanowiłem tak zrobiłem, dzisiejsza pogoda była przepiękna; było słonecznie i ciepło, ale nie za bardzo. Wiał także lekki wiatr, który utrzymywał pogodę nie za gorącą lecz także nie za zimną. Szedłem z dobre pół godziny, aż nagle ktoś nie powiesił się na moim ramieniu, odruchowo spojrzałem czym prędzej na tego "kogoś"

R: Ame?! - Wykrzyczałem w zdziwieniu, Ameryka nie wyglądał normalnie... Coś jest z nim nie tak! Przyjrzałem mu się i ujrzałem.. że wygląda jakby był pod wpływem jakiś narkotyków czy coś ten deseń! Wziąłem go czym prędzej na ręce, ten się oczywiście wiercił więc musiałem uważać i czym prędzej podbiegłem pod dom Ameryki ale ku memu zdziwieniu... nikogo nie było w domu! Więc musiałem iść do mojego. Gdy wszedłem pierwsze co zrobiłem to położyłem Ame na kanapie i powiedziałem ojcu by go trzymał w miejscu, na szczęście nie zadawał zbędnych pytań i zrobił o co prosiłem. Ja natomiast pobiegłem do piwnicy i wziąłem zastrzyki jakich używał mój ojciec podczas eksperymentów na ludzkości; zastrzyk nasenny, uspokajający i usuwający wszelkie działanie narkotyków z krwi. Po wzięciu tych rzeczy wróciłem do Ameryki, zmieniłem miejsca z ojcem i ZSRR wstrzyknął mu owe "płyny" do krwi. Po chwili Ameryka się uspokoił i zasnął, a ojciec zaczął mnie pytać o różne rzeczy, lecz na wszystko odpowiadałem "nie wiem" lub "nie mam pojęcia". Powiedziałem mu także o tym jak znalazłem Ameryke itp. i że nikogo nie było w domu jak znalazłem Ame. Przez noc staraliśmy się nadzorować Amerykę, gdyż mógł się jeszcze obudzić, czego nie chcemy, lecz na szczęście spał spokojnie. Jak wstaliśmy Ame wciąż spał, więc zrobiliśmy sobie śniadanie, a podczas jedzenia go Ameryka zaczął otwierać oczy.

A: D-Dzień do.... - Ameryka czerwony zrozumiał gdzie jest

R: O! Już się obudziłeś! Wszystko okej? Nic cię nie boli? - Zacząłem pytać

A: Wszystko w porządku... czemu pytasz? I CO JA TU ROBIĘ? - Rozglądał się bez przerwy

R: Znalazłem cię wczoraj pod wpływem narkotyków... a raczej.. ty znalazłeś mnie... - odwróciłem wzrok

R: Pozwól w takim razie że cię spytam o parę rzeczy w tej sprawie, okej? - Spojrzałem znów na Ame

A: No ok.

R: Czemu nie było twoich rodziców w domu?

A: Bo pojechali do znajomych, na piwerko i tak dalej..

R: Czemu byłeś na dworzu?

A: Bo chciałem iść się przejść do parku, posiedzieć w nim chwilę

R: A co pamiętasz najdalej z tamtego wieczoru?

A: Że ktoś wziął mnie do jakiejś ciemnej uliczki... i wepchnął mi coś do ust... dalej nic nie pamiętam.

R: Jak wyglądała ta osoba?

A: Pamiętam tylko kolory.. białe.. zielone i... czerwone.

R: To musiały być włochy. W końcu on zdecydował że chcę być przestępcą i takie te... eh.. - Westchnąłem 

A: ...To co teraz? - Spytał Ameryka

R: Zadzwonię do twoich rodziców i powiem im o wszystkim. - Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Rodzice Ameryki powiedzieli że będą z powrotem około szesnastej. Wróciłem do Ameryki i ZSRR i powiedziałem im o naszej konwersacji

R: Więc Ame... Zostajesz u nas do szesnastej. - Powiedziałem

A: No spoko tooo...

R: Możemy iść do mojego pokoju pooglądać tv na przykład

A: No ok - I poszliśmy, a ojciec przyniósł nam jakieś przekąski. Pograliśmy chwilę na fonach, a potem oglądaliśmy tv. 

R: Ameryka, zaraz wrócę, muszę iść do łazienki - wstałem z siedzącej pozycji

A: Oki, poczekam - I poszedłem w stronę wspomnianego wcześniej miejsca.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PS. Dziękuję Amysi za pomysł co do tego epizodu! <3

Oj Kocham Cię Idioto... [OLD STORY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz