5 grzechów głównych promowania w sieci

38 3 0
                                    

Antyrady. Promowanie. Już samo słowo ma pejoratywne zabarwienie i wywołuje dreszcz obrzydzenia wśród pisarzy. Kojarzy się z żebraniem o lajki, nagabywaniem ludzi i całkowicie nieeleganckim wyłudzaniem pieniędzy. 

1. Wchodzisz do Internetu z myślą ''muszę namówić ludzi, by kupili książkę"
Jak wielkie ciśnienie powoduje taka myśl? Takie, które wymaga aklimatyzacji z maską tlenową podczas odpalania przeglądarki.

"No ale przecież chcemy skłonić internautów do kupienia naszej książki".

Takie interesowne podejście zemści się na nas mizernym rezultatem sprzedaży.
Natychmiast wyczuwam komunikat "kup to" nawet jeśli nie jest wyrażony wprost, a jedynie w postaci zawoalowanej prośby zawartej w nadmiernie pochlebnych recenzjach (czyt. opłaconych).

Skomlenie na nic się nie zda.

Zastanów się kim jest Twój potencjalny czytelnik i jakie treści, które udostępniasz mogą mu się wydawać interesujące. (Nadal kombinuję w tym temacie).

2. Masz kiepską książkę.

Self nie może pozwolić sobie na to, żeby jego książka była średniakiem. Nasza powieść musi być lepsza, bardziej oryginalna, śmielsza. Zapełniać półkę, która w księgarniach kurzy się opustoszała. W przeciwnym razie, po co konkurować?
Wyobrażam sobie, że niektórzy w tym miejscu dostaną zadyszki.
Usłyszę: "Moja książka jest na temat, który wałkuje połowa powieści gatunku. Jakim prawem przekreślasz moje szanse na promowanie?!" Nie przekreślam, ale nie powiem, że ułatwiłaś/eś sobie zadanie. 

Oczywiście można zbudować promocję wokół faktu, że jeśli spodobała wam się książka x to na pewno polubicie moją ponieważ jest w tym samym klimacie i porusza tę samą tematykę.

Choć skoro jest tak podobna do książki x to dlaczego nie leży obok niej na półce w księgarni?
(Miejsce na twoją obronę).

3. Brak planu promocyjnego
Nie wolno go nie mieć.

4. Mnogość komunikatów

5. Zbyt wiele pochlebnych recenzji

Wiadomo, że bloger nie będzie chciał zaszkodzić książce. Z drugiej strony nie będzie piał z zachwytu wbrew sobie. Co z tego wychodzi? Niemrawe poklepanie po ramieniu, najlepiej razy 20.

To moje wstępne myśli na ten temat-rzekę.

TheWitchOfWords
 

Witch of Words. The Becoming.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz