Odrabiałam pracę domową z biologii, gdy do moich uszu dobiegł dźwięk tłuczonego naczynia. Po chwili słychać było również dwa podniesione głosy. Nie bardzo wiedząc co się dzieje, opuściłam pokój. Podążałam za głosami, które zaprowadziły mnie do salonu. Zastałam tam Pepper i Tonego. Stali po dwóch różnych stronach pomieszczenia, krzycząc na siebie nawzajem.
-Czyli to moja wina?!
-Oczywiście, że tak! Gdybyś była w domu nic by takiego nie miało miejsca!
-Przypominam, że to ty mianowałeś mnie prezesem firmy!
-I to był chyba mój błąd!
-Mam tego dość! Wyprowadzam się na jakiś czas!-krzyknęła niespodziewanie Pepper. Spojrzałam na kobietę nie kryjąc swojego zdziwienia.
-Świetnie!-odpowiedział Tony wyrzucają ręce w górę.
-Zaraz co?-wtrąciłam ujawniając swoją obecność. Stark nie zatrzymuje Pepper? Co tu się właśnie stało?
-Idę się spakować!-rzuciła na odchodne kobieta. Minęła mnie w przejściu udając się do sypialni, dzielonej z milionerem.
-Czy to...? - zaczęłam patrząc to na Tonego to na miejsce gdzie zniknęła Potts-Wy tak na serio?
-No a nie widać? Pani idealna nie potrafi przyznać mi racji!-rzekł mężczyzna podchodząc do barku. Otworzył go, wyjął z niego whisky i nalał do szklanki stojącej obok.
-Znacie się tyle lat, tyle kłótni było między wami i gdy poszło o jakieś bzdety ona się wyprowadza, a ty na to pozwalasz?!-spytałam załamana. Stark nic nie odpowiedział, tylko stanął przy oknie i patrzył na panoramę Manhattanu. W tym samym momencie minęła mnie Pepper udająca się do windy.
Przez chwilę zastanawiałam się co zrobić.
W końcu zerwałam się do biegu, chcąc wsiąść z nią do windy i porozmawiać. Niestety nie udało mi się to. Drzwi maszyny zamknęły się w momencie, gdy zatrzymałam się przed nią. Z frustracja uderzyłam ręką w metalową powierzchnię. Spojrzałam przelotnie na Tonego i krzyknęłam mu: Jesteś zadowolony?. Ruszyłam biegiem do schodów. Nie mogłam pozwolić Pepper się wyprowadzić. Musiała zostać... Dla mnie. Dopadłam do klatki schodowej i czym prędzej zaczęłam po niej zabiegać.Mając za sobą drugie piętro czułam już zmęczenie. Będąc u końca kolejnego rzędu schodków omsknęła mi się noga i wylądowałam na ziemi. Przeklęłam pod nosem czując ból w lewej kostce. Nie dam rady pokonać kolejnych schodów. Podniosłam się i ruszyłam do windy. Z niecierpliwieniem czekałam na nią niewiele ponad minute. Gdy w końcu byłam na samym dole, zaczęłam rozglądać się za Potts. Hol był prawie pusty, przebywała w nim tylko recepcjonistka oraz kilku ochroniarzy. Wyszłam przed budynek. Tam również nie było Pepper, jedynie przypadkowi przechodni. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do kobiety. Połączenie odrzucone...*Perspektywa Petera Parkera*
Siedziałem na dachu jednego z budynków na Manhattanie. Miałem stąd idealny widok na pokój Sky w Stark Tower. Wiem, że to co robię jest złe, ale to jest silniejsze ode mnie. Dziewczynę mógłbym oglądać 24/7 i by mi się nie znudziła. Uwielbiam ją... Za każdym razem, gdy ją widzę moje serce szaleje. Chciałbym wyznać jej co do niej czuje, ale nie mogę. Na przeszkodzie stoi Pan Stark.
-Peter, teraz albo nigdy, Skylar wyszła z budynku-odezwała się sztuczna inteligencja.
-Dajesz Peter-szepnąłem sam do siebie. Zeskoczyłem do ciemnej uliczki, w której szybko się przebrałem. Strój Spider-mana schowałem do plecaka i wyszedłem na chodnik. Stałem kilka metrów od dziewczyny, która gdzieś dzwoniła. Wyglądała na zdenerwowaną. Momentalnie cały się zestresowałem, jak przed najważniejszym testem w szkole. Wziąłem głęboki wdech i niepewnie podszedłem do blondynki.
-Cześć Skylar.
-O, hej Peter. Cco tu robisz?
-Przechodziłem niedaleko... I pomyślałem, że wpadnę pogadać.
-Nie jest to chyba najlepszy moment. Nie za ciekawie u mnie się dzieje teraz.
-Cco się stało, jeśli mogę wiedzieć?
-Pepper pokłóciła się z Tonym i się wyprowadziła-powiedziała ze smutkiem.
-Przykro mi. Niedługo się pogodzą, zobaczysz.
-Mam nadzieję... - westchnęła blondynka. Nie wiem co mną kierowało w tym momencie, ale niepewnie objąłem dziewczynę. Początkowo była zaskoczona tym czynem, ale po chwili również mnie przytuliła.
-Dzięki. To... O czym chciałeś pogadać?-zapytała, puszczając mnie. Czując jeszcze jej perfumy, nie potrafiłem złożyć logicznego zdania.
-Chciałem spytać... czy może miałabyś ochotę... Oczywiście, jeśli chcesz... I nikt cię wcześniej nie zaprosił.... Ze mną...
-Tak-przerwała mi szybko Sky. Na jej policzkach pojawił sie delikatny rumieniec co sprawiało, że wyglądała uroczo. Zawstydzona schowała parę kosmyków włosów za ucho, jeszcze bardziej odsłaniając czerwone policzki.
-Nna prawdę?-spytałem wpatrując się w jej piękne, niebieskie oczy.
-Tak-odparła nieśmiało.
-To... Super-powiedziałem uśmiechając się.
-Świetnie.
-Em... Już pójdę... - odparłem cofając się w tył. Nadal jednak wpatrywałem się w twarz dziewczyny. Nagle wpadłem na doniczkę z kwiatkiem. Prawie się ona przewróciła, ale dzięki mojej zręczności złapałem ją. Postawiłem tak jak stała wcześniej i spojrzałem zawstydzony na Skylar. Blondynka zaśmiała się cicho, co poskutkowało pojawieniu się uroczych dołeczków na jej policzkach.
-Do zobaczenia Peter./*\
Następny dzień rozpoczął się od ciężkiego sprawdzianu z matematyki. Normalnie nie mam z nią problemu. Tym razem jednak musiałem bardzo się skupić, aby zapisać poprawne odpowiedzi. Nie przespałem połowy nocy, rozmyślając o jutrzejszym balu. Myśl o spędzeniu go ze Sky, spędzała mi sen z powiek. Wyobraziłem sobie nawet ten wieczór...
Czekam na nią przed szkołą. Ubrany w białą koszulę, czarne spodnie oraz tego samego koloru marynarkę. Przyjeżdża ona. Wygląda zjawiskowo. Nie zwracam uwagi na jej sukienkę, tylko na twarz. Delikatny makijaż, włosy lekko upięte odsłaniają jej twarz.Śliczna.Wchodzimy razem do środka szkoły. Idziemy na salę gimnastyczną. Tam spotykamy Neda i MJ. Rozmawiamy chwilę, po czym proponuję jej taniec. Przechodzimy na parkiet, gdzie rozpoczyna się wolna piosenka. Tańczymy wpatrując się w siebie nawzajem. W pewnym momencie nasze ciała się zbliżają. Nasz twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów, aż w końcu...
-Peter!-szturchnięcie oraz wypowiedzenie mojego imienia, wyrywa mnie z zamyślenia. Spoglądam z urazą na Neda, który przerwał mi w takim momencie.
-Co chcesz?
-Telefon ci dzwoni-wyciągnąłem przedmiot z kieszeni. Faktycznie. Dzwonił do mnie Pan Stark. Przeprosiłem przyjaciela i odszedłem kawałek.
-Tak Panie Stark?
-Młody, wyjaśnisz mi o czym gadałeś wczoraj ze Sky?
-Nie gadałem z nią.
-Widziałem nagranie z monitoringu. Gadaliście przed wejściem.
-Ale mnie wcale tam...
-Przewróciłeś doniczkę.
-Prawie przewróciłem. No tak, rozmawialiśmy, ale to nic istotnego.
-Wróciła cała w skowronkach, więc coś jest na rzeczy.
-Nie wydaje mi się Panie Stark.
-Nie widziałem jej jeszcze tak szczęśliwej. Chciałbym, widywać ją taką częściej, ale nie wiem co mógłbym zrobić.
-Zaprosiłem ją na bal.
-Ostatnio sporo przykrości ją spotkało... Zaraz. Czekaj. Zaprosiłeś ją na bal?! Nie pytając mnie o zgodzę?
-Nie pytałem Pana, bo z Panem nie idę.
-Nie pyskuj młody.
-Przepraszam, ale muszę kończyć. Zaraz mam lekcje.
-Ja jeszcze nie skończyłem Parker!
-Do widzenia Panie Stark.
Po pożegnaniu od razu się rozłączyłem. Z lekkim rozbawieniem na twarzy schowałem komórkę do kieszeni. Z zamiarem wrócenia do Neda, odwróciłem się. Stała za mną Sky. W jej oczach dostrzegłem smutek, rozczarowanie oraz żal...
-Skylar... - zacząłem, ale dziewczyna nie dała mi dokończyć. Po kręciła zrezygnowana głową, a po chwili się odwróciła. Ruszyła w głąb korytarza, by wmieszać się w grupę uczniów...
CZYTASZ
Don't give up on me | Peter Parker 1&2
FanfictionŻycie nastolatka nie jest łatwe. W szczególności kiedy masz niecodzienne zdolności. Radość, ból, szczęście, cierpienie, zawód. To wszystko trafia do Sky z podwójną podwójną siłą. Jej życie spróbuję ustabilizować pewien brunet... Peter Parker. (6 m...