2

465 15 1
                                    

-Przepraszam najmocniej- usłyszałam czyiś męski głos. Spojrzałam w jego kierunku i dostrzegłam starszego mężczyznę, na oko czterdziestolatka pochylającego się nade mną, to z nim się zderzyłam. siedziałam w tej chwili na chodniku.- wszystko w porządku?

- T-tak- zaczęłam się jąkać i zbierać książki, zauważyłam że podręcznik do historii wpadł do kałuży i do niczego się w tej chwili nie nadawał, a najbardziej go teraz potrzebowałam, miałam zaczynać robić notatki z 20-lecia międzywojennego. głośno wypuściłam powietrze i podniosłam książkę wycierając jej okładkę i dając wodzie skapnąć.

- Przepraszam jeszcze raz, zapłacę za straty - powiedział, przykucając obok mnie, wziął książkę z mojej ręki zaczął ją oglądać- trzecia klasa? Szkoda takiej dobrej książki, sam z niej korzystam.

- uczy się pan nadal?- zagaiłam zdziwiona, nie wyglądał na ucznia, ani na idiotę, który by nie zdawał.

- Nie, jestem nauczycielem. - zaśmiał się delikatnie, a ja razem z nim.

- Rozumiem...

- On tu gdzieś jest, znajdź go! - słyszałam w mojej, ona błagała jakby od tego zależało jej życie. Zignorowałam ją

- Wszystko okej? - wyrwał mnie z zamyślenia, spojrzałam na niego, a jego oczy były tajemnicze, zastanawiał się nad czymś, starał się mnie przejrzeć. odchrząknęłam, a mężczyzna przestał już na mnie tak patrzeć.

- Tak, wszystko okej.

- Dobrze, to ile kosztowała ta książka?- posłał mi uśmiech wyciągając portfel.

- Naprawdę nie trzeb... - w mojej głowie rozległ się krzyk, a mnie ogarnął przeszywający ból.

- On odchodzi! - krzyczała i łkała w mojej głowie, nigdy się tak nie zachowywała.

- Aaaa - syknęłam z bólu - przestań!

- On nie może odejść, daj mi go znaleźć- płakała jak małe dziecko.

-Czemu tak bardzo mi uprzykrzasz życie, odejdź ! - pomyślałam

- Nigdy nie odejdę, nawet jakbym chciała, to nie mogę... - chwilę trwała cisza- On odszedł! - znowu zaczęła płakać ostro, a mnie znowu przeszył ból, moja głowa pękała, ale najbardziej bolało jednak serce...

- O kim ty do cholery mówisz? - powiedziałam pod nosem nadal zwijając się z bólu. Poczułam na swoim ramieniu obcą rękę, ze strachu podskoczyłam i rozejrzałam się nerwowo, był  to ten mężczyzna, kompletnie o nim zapomniałam.

- O naszym mate - szlochała dziewczyna we mnie.

- Powinnaś go poszukać - powiedział mężczyzna, po czym odszedł, a ja stałam i zbierałam myśli, nie wiedziałam o czym on mówił. Stałam tak jakiś czas, dopóki nie poczułam kropli deszczu na moim policzku. Wzięłam szybko swoje rzeczy i uciekłam schować się pod zadaszeniem przystanku, gdy podjechał mój autobus wsiadłam szybko i odjechałam, dziewczyna we mnie już się nie odezwała więcej...

XXX

Weszłam do domu, zdjęłam buty pośpieszyłam do pokoju, postawiłam książki na desce do prasowania i zasiadłam przy biurku, załączając laptopa.

-czemu nie odbierałaś ode mnie telefonów - zagaiła mnie mama stojąca w progu

- rozładował się- nie puściłam jej nawet przelotnego spojrzenia.

- co robisz?

-Będę się uczyć - zalogowałam się do laptopa i odpaliłam przeglądarkę.

- Jak się w ogóle czujesz? - w jej głosie wyczuwałam troskę

- okej - odpowiedziałam zdawkowo 

- męczyły cię głosy? 

- nie... mamo, możesz wyjść, pogadamy, jak skończę, okej? - wpisałam w wyszukiwarkę słowo "mate", które powiedziała ona we mnie.

- Dobrze skarbie, tylko pośpiesz się, robię kolację - odwróciła się i odeszła, a ja skupiłam się na wyniku wyszukiwania.

Niestety wyniki mnie nie satysfakcjonowały, było coś o Yerba Mate, i tłumaczenie z języka angielskiego na polski, co oznacza kumpel.

- co ty, przyjaciół szukasz? Sprowadź mi jeszcze kogoś do głowy a cię dojadę - pomyślałam i zamknęłam laptopa.

XXX

Pół godziny później zeszłam na dół na kolację, mama właśnie stawiała talerze z jedzeniem na stole, dziś na kolację było spaghetti, zasiadłam z mamą i tatą przy stole i zaczęliśmy jeść .

- Jak praca dzisiaj? - przerwał ciszę tata

- spoko, nie ma na co narzekać.

Potem na chwilę zapadła cisza, gdy uniosłam wzrok z nad talerza widziałam, że rodzice patrzą na siebie porozumiewawczo

- Skarbie musimy porozmawiać - odezwała się w końcu mama - wiem, że to może być dla ciebie ciężkie... ale decyzja jest już podjęta... przeprowadzamy się.

- zaskoczyliście mnie - wyprostowałam się na krześle i odłożyłam sztuciec - gdzie?

- Do Westroad - odezwał się tata

- kiedy?

- już jutro musisz zacząć się pakować.

- Tak szybko? a co ze szkołą?

-Już jesteś zapisana do najlepszego liceum - mama nawet nie patrzyła mi w oczy

- a co z pracą? zostało mi jeszcze kilka dni...

- Musisz zrezygnować słońce... - mama położyła swoją rękę na mojej.

...A więc tak zaczyna się moje nowe życie...

XXX

Gdy kolacja już się skończyła, zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, Amber

- halo? - odezwał się głos w telefonie

- hej- czułam jak mój głos się załamuję gdy usłyszałam moją kumpelę w słuchawce

- hej Rosalie, coś się stało?- słuchałam jej zmartwiony głos

- Możemy się jutro spotkać u mnie w domu? - już prawie beczałam

- Jasne, o której?

- Jak najwcześniej - powiedziałam drżącym głosem i rozłączyłam się, wiedziałam, że już nie wytrzymam, nie chciałam, aby słuchała mojego płaczu. Gdy tylko kliknęłam czerwoną słuchawkę, odrzuciłam telefon i rozpłakałam się, zaczęłam płakać jak mała dziewczynka i tak dopóki nie usnęłam...

... tej nocy nic mi nie przeszkadzało...

♡♡♡

I pojawił się już 3 rozdział kochani, przyjmijcie go ciepło, mam nadzieję, że się spodoba. Nie zapomnijcie komentować i głosować. Pozdrawiam, nieznajoma

dziś nie usnę...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz