-Przepraszam najmocniej- usłyszałam czyiś męski głos. Spojrzałam w jego kierunku i dostrzegłam starszego mężczyznę, na oko czterdziestolatka pochylającego się nade mną, to z nim się zderzyłam. siedziałam w tej chwili na chodniku.- wszystko w porządku?
- T-tak- zaczęłam się jąkać i zbierać książki, zauważyłam że podręcznik do historii wpadł do kałuży i do niczego się w tej chwili nie nadawał, a najbardziej go teraz potrzebowałam, miałam zaczynać robić notatki z 20-lecia międzywojennego. głośno wypuściłam powietrze i podniosłam książkę wycierając jej okładkę i dając wodzie skapnąć.
- Przepraszam jeszcze raz, zapłacę za straty - powiedział, przykucając obok mnie, wziął książkę z mojej ręki zaczął ją oglądać- trzecia klasa? Szkoda takiej dobrej książki, sam z niej korzystam.
- uczy się pan nadal?- zagaiłam zdziwiona, nie wyglądał na ucznia, ani na idiotę, który by nie zdawał.
- Nie, jestem nauczycielem. - zaśmiał się delikatnie, a ja razem z nim.
- Rozumiem...
- On tu gdzieś jest, znajdź go! - słyszałam w mojej, ona błagała jakby od tego zależało jej życie. Zignorowałam ją
- Wszystko okej? - wyrwał mnie z zamyślenia, spojrzałam na niego, a jego oczy były tajemnicze, zastanawiał się nad czymś, starał się mnie przejrzeć. odchrząknęłam, a mężczyzna przestał już na mnie tak patrzeć.
- Tak, wszystko okej.
- Dobrze, to ile kosztowała ta książka?- posłał mi uśmiech wyciągając portfel.
- Naprawdę nie trzeb... - w mojej głowie rozległ się krzyk, a mnie ogarnął przeszywający ból.
- On odchodzi! - krzyczała i łkała w mojej głowie, nigdy się tak nie zachowywała.
- Aaaa - syknęłam z bólu - przestań!
- On nie może odejść, daj mi go znaleźć- płakała jak małe dziecko.
-Czemu tak bardzo mi uprzykrzasz życie, odejdź ! - pomyślałam
- Nigdy nie odejdę, nawet jakbym chciała, to nie mogę... - chwilę trwała cisza- On odszedł! - znowu zaczęła płakać ostro, a mnie znowu przeszył ból, moja głowa pękała, ale najbardziej bolało jednak serce...
- O kim ty do cholery mówisz? - powiedziałam pod nosem nadal zwijając się z bólu. Poczułam na swoim ramieniu obcą rękę, ze strachu podskoczyłam i rozejrzałam się nerwowo, był to ten mężczyzna, kompletnie o nim zapomniałam.
- O naszym mate - szlochała dziewczyna we mnie.
- Powinnaś go poszukać - powiedział mężczyzna, po czym odszedł, a ja stałam i zbierałam myśli, nie wiedziałam o czym on mówił. Stałam tak jakiś czas, dopóki nie poczułam kropli deszczu na moim policzku. Wzięłam szybko swoje rzeczy i uciekłam schować się pod zadaszeniem przystanku, gdy podjechał mój autobus wsiadłam szybko i odjechałam, dziewczyna we mnie już się nie odezwała więcej...
XXX
Weszłam do domu, zdjęłam buty pośpieszyłam do pokoju, postawiłam książki na desce do prasowania i zasiadłam przy biurku, załączając laptopa.
-czemu nie odbierałaś ode mnie telefonów - zagaiła mnie mama stojąca w progu
- rozładował się- nie puściłam jej nawet przelotnego spojrzenia.
- co robisz?
-Będę się uczyć - zalogowałam się do laptopa i odpaliłam przeglądarkę.
- Jak się w ogóle czujesz? - w jej głosie wyczuwałam troskę
- okej - odpowiedziałam zdawkowo
- męczyły cię głosy?
- nie... mamo, możesz wyjść, pogadamy, jak skończę, okej? - wpisałam w wyszukiwarkę słowo "mate", które powiedziała ona we mnie.
- Dobrze skarbie, tylko pośpiesz się, robię kolację - odwróciła się i odeszła, a ja skupiłam się na wyniku wyszukiwania.
Niestety wyniki mnie nie satysfakcjonowały, było coś o Yerba Mate, i tłumaczenie z języka angielskiego na polski, co oznacza kumpel.
- co ty, przyjaciół szukasz? Sprowadź mi jeszcze kogoś do głowy a cię dojadę - pomyślałam i zamknęłam laptopa.
XXX
Pół godziny później zeszłam na dół na kolację, mama właśnie stawiała talerze z jedzeniem na stole, dziś na kolację było spaghetti, zasiadłam z mamą i tatą przy stole i zaczęliśmy jeść .
- Jak praca dzisiaj? - przerwał ciszę tata
- spoko, nie ma na co narzekać.
Potem na chwilę zapadła cisza, gdy uniosłam wzrok z nad talerza widziałam, że rodzice patrzą na siebie porozumiewawczo
- Skarbie musimy porozmawiać - odezwała się w końcu mama - wiem, że to może być dla ciebie ciężkie... ale decyzja jest już podjęta... przeprowadzamy się.
- zaskoczyliście mnie - wyprostowałam się na krześle i odłożyłam sztuciec - gdzie?
- Do Westroad - odezwał się tata
- kiedy?
- już jutro musisz zacząć się pakować.
- Tak szybko? a co ze szkołą?
-Już jesteś zapisana do najlepszego liceum - mama nawet nie patrzyła mi w oczy
- a co z pracą? zostało mi jeszcze kilka dni...
- Musisz zrezygnować słońce... - mama położyła swoją rękę na mojej.
...A więc tak zaczyna się moje nowe życie...
XXX
Gdy kolacja już się skończyła, zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, Amber
- halo? - odezwał się głos w telefonie
- hej- czułam jak mój głos się załamuję gdy usłyszałam moją kumpelę w słuchawce
- hej Rosalie, coś się stało?- słuchałam jej zmartwiony głos
- Możemy się jutro spotkać u mnie w domu? - już prawie beczałam
- Jasne, o której?
- Jak najwcześniej - powiedziałam drżącym głosem i rozłączyłam się, wiedziałam, że już nie wytrzymam, nie chciałam, aby słuchała mojego płaczu. Gdy tylko kliknęłam czerwoną słuchawkę, odrzuciłam telefon i rozpłakałam się, zaczęłam płakać jak mała dziewczynka i tak dopóki nie usnęłam...
... tej nocy nic mi nie przeszkadzało...
♡♡♡
I pojawił się już 3 rozdział kochani, przyjmijcie go ciepło, mam nadzieję, że się spodoba. Nie zapomnijcie komentować i głosować. Pozdrawiam, nieznajoma
CZYTASZ
dziś nie usnę...
WerewolfRosalie mierzy się z bardzo ciężką decyzją jej rodziców, ma porzucić swoje miasto, starą szkołę, przyjaciół, pracę i wraz z rodzicami przeprowadzić się do nowego miasta. Potrzeba do tego nie mało siły psychicznej, aby się nie załamać, przy czym dzie...