Budzę się nad ranem ze łzami w oczach, wspomnienia wczorajszego dnia nie dawały mi spokoju przez cały wieczór i zmąciły również mój sen. Męczył mnie również ból głowy tzw. kac, wczorajszego wieczora zapijałam smutki z moim nowym znajomym w barze po tym jak moi rodzice po powrocie wygonili nas z domu.
Przetarłam ręką twarz i poszłam szykować się do szkoły.
Gdy byłam w szkole czułam na sobie spojrzenia większości osób tak jakby każdy już wiedział co wydarzyło się na dniu rozpoczęcia szkoły, zapewne można było to wyczytać z mojej lekko poturbowanej twarzy, albo po prostu przyglądali się bo mnie nie znali. Tak czy siak musiałam przełknąć całą tą sytuacje i stawić czoła nowej szkole, na ułamek sekundy pomyślałam o mojej starej szkole. Zapomniałam w tamtej chwili, że nie mogę znaleźć Amber i wygadać jej się ze swoich problemów na korytarzu pełnym ludzi, których znam. Poczułam bolesne ukucie w sercu i na chwilę poczułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy, szybko przywołałam siebie do pionu i ruszyłam w stronę sali, w której miała odbyć się moja pierwsza lekcja. Przed salą minęłam trio, które było odpowiedzialne za zmasakrowanie mnie za budynkiem szkoły. Spojrzenie moje i blondynki skrzyżowały się na moment, po czym wyminęła mnie szerokim łukiem z głową zadartą przed siebie, bił od niej straszny chłód oraz mieszanka negatywnych emocji, zapewne coś musiało się stać.
Kilka pierwszych lekcji upłynęło mi spokojnie, nauczyciele nie kazali mi stawać przed całą klasą i się przedstawiać, bo w końcu to już liceum, wystarczyło im zapamiętanie mojej twarzy. Na lekcjach starałam się siadać bardziej z tyłu tak, aby nie rzucać się w oczy, choć i tak napotkałam na kilku śmiałków, którzy próbowali wejść ze mną w rozmowę i wreszcie zaspokoić swoją nieokiełznaną ciekawość. Wśród tych wszystkich wpatrujących się we mnie uczniów potrafiłam wyłapać kilka spojrzeń, które sprawiały, że czułam się nieswojo...
- Czemu akurat nasza szkoła? - usłyszałam szept kobiety siedzącej po mojej prawej stronie, dopiero gdy skierowałam się w stronę mówczyni mogłam w niej rozpoznać jedną z biorących współudział w moim katowaniu. Nie odpowiedziałam na pytanie i skierowałam spojrzenie z powrotem na tablicę.
- Chciałam Cię przeprosić za to co wydarzyło się pomiędzy tobą i Melanią... i w sumie to nami wszystkimi obecnymi przy tej sytuacji. - brunetka szeptała do mnie z głosem pełnym skruchy i wstydu, zwróciłam swoją głowę w jej stronę i widziałam na jej bladej twarzy lekkie rumieńce, rzeczywiście było jej bardzo wstyd. - Wiem, że źle postąpiłam i masz prawo być na mnie zła, ale wiedz, że możesz zawsze do mnie przyjść jeśli będziesz potrzebowała pomocy w odnalezieniu się w nowej szkole.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zadzwonił dzwonek, pośpiesznie wstałam i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Przyznam, że oburzyło mnie zachowanie tej dziewczyny. Czemu mam uwierzyć, że teraz jej przykro? W momencie gdy jej znajomy się do mnie dobierał, a koleżanka tłukła bez opamiętania nie wyglądała jakby było jej żal czy chociażby wstyd.
- Z pewnością jak będę chciała zostać zmasakrowana przez bandę pustych lasek to będziesz pierwszą, do której przyjdę o pomoc - odparłam beznamiętnie i opuściłam salę, brunetka nie próbowała mnie zawołać czy choćby powiedzieć cokolwiek.
Stałam przy szafce po zakończonych lekcjach marząc jedynie o długiej kąpieli i śnie. Wtedy właśnie poczułam jak ktoś chwyta mnie za kaptur mojej bluzy i ciągnie na środek korytarza, mogłam się tylko domyślać kto to może być... Gdy ręka napastnika zniknęła z mojego kaptura odwróciłam się poddenerwowana i zszokowana, a przede mną stała Melania trzęsąca się cała ze wściekłości. Na jej widok przyszła mi na myśl scena z "zaginionej dziewczyny", w której to Gillian Flynn zaciskając palce wokół szklanki z drinkiem, upijawszy przedtem łyka rzuca bogu ducha winną szklanką o ścianę, której szkło wybucha niczym fajerwerk, wtedy to powiedział o odczuwaniu wściekłości w pięciu zmysłach - tak też i Amanda wygląda jakby wściekłość buzująca w jej żyłach była dominującą w niej emocją i starała się za wszelką cenę nie spuścić tej emocji ze smyczy
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć czy chociażby drgnąć wymierzono mi bardzo celny cios pięścią w policzek, który zmusił mnie do cofnięcia się o dwa kroki do tyłu. Wokół nadal była spora grupka uczniów, która nie opuściła jeszcze szkoły po skończonych zajęciach i w tym momencie przyglądała się w szoku akcji, która właśnie się rozgrywała. Złapałam się ręką za pulsujący policzek, moje serce na chwilę zamarło, po czym zaczęło bić jak oszalałe, cała się trzęsłam, czułam się jakbym miała ręce z waty, a nogi jakby obciążone jakimiś żelaznymi kulami nie chciały drgnąć chociaż by o milimetr - wryło mnie w ziemie, w uszach słyszałam tylko głośne bicie mojego serca...
XXXXXXXX
Witam was samcy i samice po tak długim czasie nieobecności, mam nadzieję, że nadal ktoś chce to czytać, życzę miłej lektury :*
CZYTASZ
dziś nie usnę...
WerewolfRosalie mierzy się z bardzo ciężką decyzją jej rodziców, ma porzucić swoje miasto, starą szkołę, przyjaciół, pracę i wraz z rodzicami przeprowadzić się do nowego miasta. Potrzeba do tego nie mało siły psychicznej, aby się nie załamać, przy czym dzie...