Chapter 3

20 1 1
                                    

                - Jeżeli tak powiem to owszem, spodoba ci się – powiedział. Wydawało mi się, że Jeździec będzie wściekły, ale wydawał się bardziej rozbawiony. Ciekawe na ile mogę z nim zadrzeć. Musiałam uważać, żeby nie zrobił mi krzywdy, ale na pewno nie zamierzałam teraz dać się zgwałcić.

                - Nie spodoba mi się. Nie masz nade mną takiej władzy. Nie pozwolę ci na to – odpowiedziałam próbując zapanować nad głosem. Reth patrzył na mnie przez chwilę, jakby nie oczekiwał sprzeciwu.

                - Dziewczyno, żyję od bardzo wielu lat i wiem, co zrobić, kiedy chce się kogoś do czegoś zmusić – powiedział zimnym tonem. Może nie powinnam była się odzywać? Teraz się nie wycofam. Muszę znaleźć coś, dzięki czemu będę mogła uciec. A jeżeli jego gniew jest tym czymś to zaryzykuję.

                - Możesz żyć długo, ale na pewno nie wiesz wszystkiego. Nie można zmusić kogoś do czegoś wbrew jego woli i oczekiwać, że mu się to spodoba. To jest niemożliwe – już nie zwracałam uwagi, czy się zdenerwuje. Nie chciałam, żeby zmuszał mnie do czegokolwiek. Nawet, jeżeli wyglądał niesamowicie. Dałam sobie w myślach w twarz. O czym ja w ogóle myślałam. 

– Na razie jedyną rzeczą, do jakiej cię zmuszam jest twój pobyt tutaj. Nic nie jesz, ale to twój wybór. Chociaż radziłbym ci zacząć, bo osłabniesz – po tych słowach pochylił głowę i pocałował mnie powoli, nieśpiesznie, namiętnie. Próbowałam mu się opierać, ale nie miałam siły. Zamiast tego zrobiłam chyba najlepsze, co mogłam zrobić. Zemdlałam.

                Obudziłam się po jakimś czasie i strasznie bolała mnie głowa. Chciało mi się też pić. W pokoju panowała ciemność. Nie widziałam nawet zarysów przedmiotów. Co się stało? A tak, Reth mnie pocałował, a ja zemdlałam. Byłam z siebie dumna. Oparłam mu się. Poruszyłam się niespokojnie. Leżałam na łóżku przykryta kołdrą. Pewnie on mnie do niego zaniósł. Tak bardzo chciało mi się pić. Spróbowałam się podnieść.

- Nie ruszaj się. Woda stoi na stoliku – powiedział głęboki głos w ciemnościach. Więc on tu cały czas był. O nie. Pewnie czekał, żebym się obudziła, żeby dokończyć dzieła. Wzdrygnęłam się na tę myśl.

- Co tu robisz? Czekasz, żeby mnie zgwałcić? Nie chciałeś tego zrobić, kiedy byłam nieprzytomna? – powiedziałam słabym głosem.

- Nie. Chciałem sprawdzić, czy nic ci nie jest. Twoja reakcja na mój pocałunek zaskoczyła mnie – roześmiał się. Opadła mi szczęka.

- Nie rozumiem, co jest w tym śmiesznego – powiedziałam tak bardzo wrednym głosem, jakim tylko mogłam. Nie rozumiałam, dlaczego on u diabła się śmiał. Pewnie wziął mnie za jakąś idiotkę, która mdleje w ramionach facetów. Na pewno zdawał sobie sprawę, jaki jest przystojny i myślał, że dlatego zemdlałam. Byłam na siebie wściekła.

Podniosłam szklankę z wodą do ust i wypiłam ją duszkiem. Od razu poczułam się lepiej. Reth podszedł do mnie i usiadł na krawędzi łóżka. Odruchowo odsunęłam się od niego. Nie chciałam, żeby znowu mnie pocałował. A może chciałam?

- Ty jesteś śmieszna. Twoja reakcja. Kiedy pocałuję cię następnym razem zadbam żebyś nie zemdlała – powiedział z rozbawieniem.

- Nie pocałujesz mnie. Masz mnie nie dotykać - krzyknęłam i zrobiłam coś, czego na pewno pożałuję. Uderzyłam go w twarz. Zanim zdążyłam pomyśleć o tym, co zrobiłam Reth leżał na mnie. Przygniatał mnie swoim ciałem do łóżka. Jeszcze nigdy się tak nie bałam. Przesadziłam. I to bardzo.

- Dziewczyno moja cierpliwość bardzo szybko się kończy. A ty aż się prosisz, żebym cię ukarał. Uwierz mi, nie chcesz tego. Możesz do końca życia być moją niewolnicą i robić wszystko, co tylko ci rozkażę – powiedział prosto do mojego ucha. Wydawał się wściekły, ale jednocześnie cieszył się moim strachem.

Everything can change for the betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz