Chapter 7

13 1 0
                                    

Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Nie chciałam nic poczuć do Retha, ale wiedziałam, że coś może się wydarzyć bez udziału mózgu. Czytałam o wielkiej miłości, która rodziła się z nienawiści. Wątpiłam, że może mi się to przydarzyć, ale mimo to….

–Ja... nie mogę ci nic obiecać. Przepraszam – odwróciłam głowę w kierunku fontanny – wagi. Bałam się tego, co może stać się po mojej odpowiedzi. Reth mógł się zdenerwować.

- Odprowadzę cię do pałacu – powiedział po prostu i wstał, wyciągając w moją stronę dłoń. Ujęłam ją z ociąganiem i ruszyłam ramię w ramię z Jeźdźcem do białego pałacu.

Weszliśmy po schodach do przestronnego salonu. Reth poprowadził mnie na piętro i skręcił w lewo w kierunku drzwi na końcu korytarza. Były bogato zdobione i ciężkie. Jeździec otworzył je bez problemu i weszliśmy do ogromnej sypialni. Wszystko w niej było białe lub kremowe. Zupełne przeciwieństwo komnaty w zamku. To miejsce przywodziło na myśl ciepło.

Reth podszedł do kominka, na którego gzymsie stało małe pudełko. Wyjął coś z niego i podszedł do mnie. W ręce trzymał piękny naszyjnik. Wyglądem przypominał sopel o bardziej regularnych kształtach. Był piękny i wcale nie chodzi mi o mężczyznę przede mną.

- To dla ciebie – powiedział cicho Reth. Delikatnie wzięłam wisiorek do ręki i skierowałam go w kierunku światła, które pięknie się od niego odbijało.

- Dziękuję. Jest piękny – uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Nie wiedziałam co jeszcze mogłabym powiedzieć. Nikt nigdy nie dał mi takiego prezentu.

- To broń. Na mnie – zatkało mnie. Broń? Przecież to tylko naszyjnik. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Dał mi broń? Żebym mogła mu coś zrobić? Nie chciałam tego przyjąć do wiadomości.

- Jak...jak to? Broń? – powiedziałam po kilku minutach ciszy, jaka zapadła. Nie potrafiłam zdobyć się na coś bardziej elokwentnego. Trzymałam naszyjnik w dłoni i gapiłam się na Jeźdźca.

- Tak. Broń. To kryształ górski. Jedyne, co może mnie zranić i chcę, żebyś to miała – odpowiedział powoli, starannie dobierając słowa.

- Ale dlaczego? – nie mogłam zrozumieć czym się kierował dając mi coś, co mogło go skrzywdzić. Bał się, że może mi coś zrobić? Raczej niemożliwe. Byłam mu obojętna. Przynajmniej tak mi się wydawało.

- Jeżeli mamy pójść dalej, musisz to mieć. Zrozum, że przy tobie trudno mi się kontrolować. Wyzwalasz we mnie coś. Sam nie wiem, co to. Jeżeli posunę się za daleko, po prostu dźgnij mnie tym, a przestanę – coś w nim wyzwalałam? Jak to miałam rozumieć? Ten mężczyzna był większą zagadką, niż mi się wydawało. Ale przynajmniej zaczynał mi ufać.

- Nie chcę zrobić ci krzywdy – powiedziałam zgodnie z prawdą, patrząc mu prosto w oczy.

- Dziewczyno, ja ci daję broń na kogoś, kto może cię zabić pstrykając palcami, a ty mi mówisz, że nie chcesz zrobić mi krzywdy? Jesteś niesamowita. Powinnaś martwić się o siebie. Poza tym ten kryształ nie jest w stanie mnie zabić. Może mnie tylko osłabić na chwilę. Nie masz o co się martwić .

- Nie boję się o siebie. Już nie. Może ci się to nie podobać, ale przy tobie czuję się bezpieczna – powiedziałam, odwracając wzrok z obawy o jego reakcję. Jednak nie spodziewałam się, że zrobi coś takiego.

Reth podszedł do mnie i przytulił do swojej muskularnej piersi. Uczepiłam się go i tak staliśmy, wydawałoby się, że przez wieczność. Kiedy już się od siebie oderwaliśmy Jeździec spojrzał mi w oczy i pocałował. Był to szybki, eteryczny pocałunek, który pozostawił po sobie mrowienie na moich wargach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 06, 2014 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Everything can change for the betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz