Rozdział 4 [Poważne rozmowy]

1.7K 58 61
                                    

Twoi nowi koledzy jak zaczęli tak szybko nie skończyli. Do końca dnia cię wyzywali i nie dawali spokoju. W przerwie wieczornej jeszcze ostatni raz zajrzałaś do 049, który aktualnie czytał książki które przyniosłaś mu, chciałaś się już zbierać ale wtedy spodlałaś Gary'ego, na którego wpadłaś

Ty: Yyy! Gary?!

Gary: Tak myślałem...

W tym momencie zamarłaś jak go zobaczyłaś. Chciałaś go ominąć tak aby nie wdawać się z nim w głębszą dyskusję. Kiedy się odwróciłaś on złapał cię za nadgarstek i zatrzymał.

Gary: A ty dokąd?

Ty: Przecież mam przerwę prawda

Gary: Nie zgrywaj idiotki [Tn]. Mamy monitoring zapomniałaś?

Ty: Emm...

Gary: Nie dziwie się, że inni traktują cię inaczej.

Ty: Na przerwie mogę robić co chcę jeśli nie jest to wbrew regulaminowi.

Gary: Spokojnie dowódca już o wszystkim wie.

Ty: CO?!

Gary: Miłego dnia

Po tych słowach cię puścił twój nadgarstek i poszedł w swoją stronę. Przerażona jego słowami. Miałaś nadzieje iż tylko żartował z tym, że powiedział twojemu szefowi. Przez całą twoją zmianę byłaś zestresowana i nie chciałaś z nikim rozmawiać, nawet z 049. Niestety twoje obawy i słowa Gary'ego okazały się być trafne. Następnego dnia nie obudził cię dzwonek o 5:00 rano ale pukanie a raczej walenie w twoje drzwi. Było około 3:00 rano więc zdziwiona i zaspana poszłaś otworzyć. W drzwiach stał dowódca MTF, kiedy go zobaczyłaś serce ci stanęło bo wiedziałaś o co chodzi.

Ty: W-witaj szefie. - W twoim głosie było słychać strach

Dowódca: Panno [Tn]. Za 20 minut widzimy się w gabinecie, i proszę coś na siebie założyć.

Ty: Oczywiście...

Zamknęłaś drzwi i przebrałaś się. Przez cały ten czas czułam strach który niczym wąż pełzł po plecach a w raz z nim gęsi skórka. Krople słonego potu oblewały twoją twarz co ukazywało jak bardzo się boisz tej rozmowy. Jeszcze gorzej niż kiedykolwiek indziej. Kiedy skończyłaś się ogarniać miałaś jeszcze kilka minut do wyjścia więc próbowałaś jakkolwiek z argumentować swoje zachowanie wobec 049.


Twój punkt widzenia:

Po pewnym czasie wyszłam bez żadnej argumentacji. Szłam przez ciemne korytarze od czasu do czasu widując innych moich znajomych z pracy. Każdym moim krokiem zbliżałam się do biura aż w końcu stanęłam przed drzwiami. Drżącą ręką zapukałam dwa razy po czym szef otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka.

Dowódca: Chyba wiesz o czym będziemy dyskutować prawda?

Skinęłam głową na tak

Dowódca: Usiądź. Może i w regulaminie nie mamy zakazu wchodzenia do rejonów przechowalni SCP... ale wchodzenie z nimi w konwersacje już tak. Powiedz mi... jakie masz usprawiedliwienie?

Ty: Ja... N-nie mam żadnej wymówki Sir.

Dowódca: Tak myślałem. Wiesz czym grozi złamanie regulaminu.... zwolnienie albo terminacja.

Siedziałam cicho słuchając ze strachem jego słów. Czułam jak bym miała wewnątrz siebie truciznę, która wyżera cię od środka lecz zabić nie może.

Dowódca: Był bym do zdolny cię ukarać ale nie zrobię tego.

Ty: Serio? Dlaczego?

Dowódca: Dlatego iż jesteś jedną z najlepszych MTF i bym cie nawet awansował jednak to co ostatnio robisz zmusiło mnie to odwołać.

SCP-049 X Reader (Lemon) PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz