- Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać?
- Chciałem dowiedzieć się o tobie czegoś wiecej, a dokładniej o tym co potrafisz.
Przez chwilę szliśmy w niezręcznej ciszy, aż wkoncu Charles się zatrzymał. Staliśmy w parku za szkołą. Pogoda tutaj wydawała się o wiele piękniejsza niż gdzie kolwiek indziej. W mieście mógł by padać deszcz, ale tutaj wydawało się że zawsze będzie świeciło słońce.
- Przepraszam, nie chce ci przerywać, ale... - powiedział Profesor budząc mnie z zachwytu - chodź, zaprowadzę cię do jeszcze ładniejszego miejsca. Uwielbiałem tam chodzić jako mały bachor. W czasie drogi, porozmawiajmy.
- Dobrze, tylko o czym chcesz rozmawiać? Przecież wiesz jakie mam "moce". - nigdy nie lubiłam używać tego wyrażenia, ponieważ czułam się wtedy jakbym mówiła o sobie jak o super bohaterze.
- Znam tylko część twoich umiejętności. Wiem że masz nad przeciętny słuch. Tylko pytanie - Jak dobry on jest?
W tym momencie Charles się zatrzymał. Znajdowaliśmy się przy fontannie. Profesor miał rację - jest tu prze pięknie.
- Chciałbym cię o coś prosić. Jakbyś mogła zamknąć oczy, usiąść na kocyku - leżał on przy fontannie, niestety był trochę nie równo położony, ponieważ cały czas wiatr zaginął mu rogi - i powiedz mi... Co słyszysz. Wszystkie dźwięki.
Powoli podeszłam do koca i usiadłam na nim, zamknęłam oczy i zaczęłam słuchać. Lecz jedna myśl nie dawała mi spokoju
- Daj mi chwilkę proszę - mówiąc to zaczęłam prostować koc - wybacz... Taki dziwny fetysz.
Charles zaczął się śmiać. Gdy koc był już ułożony, ponownie usiadłam i zamknęłam oczy... i słuchałam.
Zaczęłam wymawiać nazwy dźwięków na głos
- fontanna, wiatr, piszący ołówek, kartka, - ale te dwa ostatnie słyszę najgłośniej więc dedukuję że zapisujesz dźwięki. No to dalej tak - dzwonek w szkole, o, ptak nad nią przelatuje, ktoś słucha radia pod prysznicem, i zdecydowanie nie potrafi śpiewać, słyszę jeszcze... Rozmowę...
- Kto rozmawia?
- Rudowłosa i chłopak w czerwonych okularkach.
- O czym rozmawiają?
- Nie ładnie podsłuchiwać, ale no mogę ci powiedzieć, że chyba macie jakiś romans w radzie pedagogicznej.
Otworzyłam oczy i wstałam z kocyka.
- Wystarczy tyle? - mówiąc to zwróciłam uwagę, że Charles nie ma ołówka i kartki. - Pomyliłam się? Na pewno słyszałam ołówek.
- Miałaś absolutną rację, tylko że nie ja pisałem. Hunk jest a podziemiach w labolatorium, i wszystko mu przekazywałem telepatycznie. Tamto miejsce jest tak zabezpieczone, że ciężko jest usłyszeć jaki kolwiek dźwięk z niego wychodzący. Jestem pod wrażeniem.
Poczułam że robią mi się rumieńce. Nie wiedziałam że aż tyle potrafię, albo poprostu nigdy nie zwróciłam na to takiej uwagi.
- Jutro zajmiemy się resztą.
- Resztą?
- Tak. Każdy mutant, ma dar, który można rozwinąć. A czasami mutanci mogą mieć 2 moce. Ta dziewczyna rudowłosa - Jean - Ma dar telekinezy, i jest telepatą.
- No dobra, tylko że jak ja bym mogła rozwinąć mój dar? Będę słyszeć lepiej?
- Nie wiem. Codziennie mutanci mnie zaskakują, więc może jutro to będzie twoja kolej. Teraz idź do szkoly, bo mówiłaś, że był dzwonek, a nie warto opuścić całej 1 lekcji. Powiedz że byłaś z Profesorem Charles'em.
CZYTASZ
Voice
Fanfic15 letnia Nahalie posiada dar, który Profesor Charles, chce rozwinąć w jego szkole wraz z dr Hankiem.