1.

2.3K 104 23
                                    

Dla Jeongina, jednej z najjaśniejszych gwiazd, które świecą na moim nocnym niebie

a/n; może to trochę głupie, ale nie mogłam się powstrzymać i rozplanowałam publikację tak, żeby dodać rozdziały w dzień urodzin moich i Jeongina

(yeah, mam dziś urodziny. właśnie zrobiłam sobie sama prezent. don't judge me)

chciałam opublikować to opowiadanie już rok temu, jednak nie udało mi się to. myślę, że dzięki temu jest dużo lepsze i bliższe mojemu sercu. jest kolejną perełką, gwiazdką, która ozdobiła moje niebo

mam nadzieję, że spodoba się Wam ta historia

***

Jeongin nie lubił przeprowadzek. Nie lubił żadnych gwałtownych zmian, dziwnych nowości. To wszystko przyprawiało go o ból głowy, trzęsienie dłoni i często niepotrzebny stres. Naprawdę tego nie lubił.

Tak naprawdę, o przeprowadzce wiedział już z prawie rocznym wyprzedzeniem, ale to nie zmieniało faktu, że sama myśl o wyjeździe przyprawiała go o mdłości. Ba, nawet teraz, gdy od zmiany miejsca zamieszkania minęły dwa lata, on dalej nie czuł się tu dobrze. Czuł się jak intruz, niechciany gość czy małe dziecko zagubione w tłumie obcych ludzi, które nie mogło liczyć na pomoc w odnalezieniu swoich opiekunów.

Przeprowadził się tylko raz — z Busan do Los Angeles. Miał wtedy piętnaście lat i był nieśmiałym nastolatkiem. Nie, żeby w tej kwestii zmieniło się coś oprócz jego wieku; jego charakter nie zmienił się ani trochę. Wciąż był tym cichym Jeonginem, który pilnie się uczył i słuchał się dorosłych. Ale każdy był w stanie zauważyć, że teraz był jeszcze bardziej zamknięty w sobie.

Dalej pamiętał dzień, w którym rodzice powiedzieli mu o przeprowadzce. To było niedługo po jego czternastych urodzinach, dopiero co zaczął się nowy rok szkolny. Było chłodno i padało, gdy wracał do domu. Zapomniał wtedy parasolki i starał się przygotować na wykład od mamy, która z pewnością będzie zła, gdy zobaczy go w takim stanie. Wszedł niepewnie do mieszkania, starając się nie nanieść zbyt dużo błota do przedpokoju.

Ściągnął buty i kurtkę, którą zaraz zabrał z wieszaka, żeby powiesić ją w łazience i zostawić tam, póki woda nie przestanie z niej kapać. Miał już wychodzić z pomieszczenia, kiedy kątem oka zobaczył swoje mokre włosy. Chwycił pierwszy lepszy ręcznik i zaczął wycierać ciemne pukle.

Nagle przestał. Wydawało mu się, że słyszy czyjąś rozmowę. Po cichu podszedł do drzwi i przyłożył ucho do drewnianej powłoki.

— Nie spodoba mu się to — powiedziała matka piętnastolatka. Nawet tutaj słyszał jej zatroskany ton głosu.

— Wiem, kochanie, ale dzięki temu będę zarabiał więcej — odezwał się pan Yang. — Jeongin jest zdolny, ale w obecnej sytuacji nie będziemy w stanie zapewnić mu odpowiedniego wykształcenia. Studia kosztują.

— Dobrze, dobrze — westchnęła kobieta, po czym chłopak usłyszał szuranie nóg krzesła o podłogę. — Powinniśmy niedługo mu o tym powiedzieć.

Jeongin poczuł, jak jego wnętrzności zaciskają się w supeł. Wziął głęboki oddech i wyszedł z łazienki, wciąż trzymając wilgotny już ręcznik.

— Mamo? — zaczął niepewnie, powoli wchodząc do salonu. Jego rodzice spojrzeli na niego z szokiem wymalowanym na twarzy. Musieli nie zauważyć, jak wrócił do domu. — O czym powinniście mi powiedzieć?

— Synku... — Spojrzała na swojego męża, a on przytaknął powoli. — Tata zostaje przeniesiony w pracy. W przyszłym roku przeprowadzamy się do Ameryki.

Pamiętał, jak jego świat wywrócił się do góry nogami. Jak nagle przestał oddychać, zbyt zszokowany, by zrozumieć całą sytuację. Teraz, już trzy lata od tamtej rozmowy, rozumiał. Cieszył się, że jego rodzice tak bardzo się nim przejmują, tak bardzo chcą, żeby dobrze się mu żyło. Dlatego właśnie nie chciał pokazać im, że czuje się w Los Angeles nieswojo. Nie chciał, by poczuli się przez niego źle, nie chciał, by pomyśleli, że nie docenia ich starań.

Westchnął, wkładając do koszyka kolejne produkty. Czekał go kolejny samotnie spędzony wieczór. Rodzice gdzieś wyszli, a jego rówieśnicy pewnie wybierali się teraz na kolejną imprezę, podczas gdy on szukał ramenu w sklepie spożywczym. Nie, żeby narzekał; nawet nie miał tu znajomych, nie licząc kolegów z klasy, z którymi rozmawiał raz na jakiś czas i tylko w szkole. Wolał wrócić do domu i obejrzeć koreańską dramę, bo jedynie produkcje pochodzące z ojczystego kraju sprawiały, że czuł się choć trochę lepiej w Ameryce.

Znalazł wreszcie ramen, którego szukał i szybko ruszył w stronę kas, mając nadzieję, że nie spotka tu nikogo, kto chodził z nim do szkoły. Na jego nieszczęście, kilka osób mieszkało w jego okolicy i to był najbliższy sklep.

A Jeongin bardzo nie chciał spotkać kogoś, z kim chodził do szkoły.

Never be alone ⋄ Yang Jeongin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz