10.

658 55 5
                                    

a/n; jesteśmy w połowie

***

Usiadł przy biurku, stawiając obok laptopa miskę z chrupkami. Przed nim na blacie leżał otwarty zeszyt od matematyki. Nieszczególnie chciało mu się odrabiać pracę domową, ale obawiał się, że nie zapamiętał wiele z lekcji, więc powinien ją zrobić, póki jeszcze pamiętał cokolwiek. Czekał, aż Hyunjin wstanie (dzięki strefom czasowym u niego była chyba dziesiąta, jeśli siedemnastolatek dobrze policzył). Chciał z nim porozmawiać i miał nadzieję, że uda im się pogadać dłużej, niż tylko kilka minut. Ostatnim razem Hwang miał trening — o którym, co prawda, prawie zapomniał — i nie mógł zostać dłużej.

Kiedy starszy wreszcie zadzwonił, Yang był w trakcie robienia trzeciego przykładu. Szybko jednak go zostawił, odkładając długopis na bok.

— Hej — przywitał się wesoło z uśmiechem.

— Hej, hej, co tam u mojego Inniego? — zapytał Hyunjin, odgarniając włosy ręką. Widać było, że dopiero co wstał; miał lekko zamglony wzrok i ciągle mrugał, chcąc złapać ostrość. Ziewnął parę razy i przeciągnął się. — Jak poszło z artykułem o kpopie? Bo w końcu go skończyliście, co nie? Jak miała na imię ta dziewczyna, z którą go pisałeś? Sophie?

— Zoe — poprawił go Jeongin. — Skończyliśmy go, tydzień temu pojawił się w gazetce szkolnej. Nawet dopisała mnie do autorów, wiesz?

Na twarzy Hwanga malowało się lekkie zdziwienie.

— O, jak miło — stwierdził, uśmiechając się. — Widzisz, może w tej Ameryce nie wszyscy są tacy źli.

— A może Zoe to po prostu wyjątek — mruknął, biorąc długopis do ręki i patrząc na nieskończone równanie, chociaż dobrze wiedział, że się nie skupi. — Przez dwa lata nikt nie był dla mnie miły, zupełnie, jakby bycie Azjatą było tutaj jakąś zbrodnią, hyung. A ona była miła dlatego, że pomogłem jej z artykułem, pewnie inaczej nigdy by do mnie nie zagadała.

Osiemnastolatek się zamyślił.

— Może i masz rację — powiedział, przytakując lekko. — Ale nie sądzisz, że to był dobry powód, żeby do ciebie zagadać? Inaczej pewnie od razu pomyślałbyś, że to kolejna osoba, która chce się z ciebie pośmiać. Tak przynajmniej miała logiczne wytłumaczenie.

Wywrócił oczami, pochylając się nad zeszytem i opierając głowę o leżące na biurku ręce. Był zmęczony. I odrobinę zirytowany tym, co mówił starszy. Chwilę później wziął głęboki oddech, wyprostował się i powiedział:

— Może lepiej opowiesz mi, jak idzie ci na treningach.

— O, a to jest ciekawy temat... — zaczął Hyunjin, by zaraz się rozgadać i mówić o tym przez najbliższą godzinę. A Jeongin słuchał, co jakiś czas dodając coś od siebie.

***

Usiadł pod ścianą, zbyt zmęczony po wuefie, żeby stać do końca przerwy. Wyciągnął z plecaka ostatni numer szkolnej gazetki, którego nie zdążył przeczytać w piątek. Przeglądał kolejne strony w poszukiwaniu czegoś ciekawego i nagle zobaczył wielki nagłówek: „Konkurs wokalny!". Zmarszczył brwi. Pierwszy raz o tym słyszał (tak właściwie, to czytał). Przygryzł wargę, wodząc wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu. Jego brwi na przemian unosiły się w górę ze zdziwienia i marszczyły, gdy się zamyślał. Z tego, co zrozumiał (gdyż niektóre słowa wciąż były dla niego niezrozumiałe), uczestnicy konkursu mieli trzy i pół tygodnia na napisanie własnej piosenki. Potem mieli ją przedstawić przed jury, a zwycięzca dostawał zaszczyt wystąpienia na balu na zakończenie roku szkolnego dla ostatniej klasy.

Wyobraził sobie, jak stoi na scenie i śpiewa...

Pokręcił szybko głową. Przecież wiedział, że to nie wyjdzie. Po pierwsze, nie był wystarczająco pewny siebie, by chociażby spróbować i po drugie — było wiele osób lepszych od niego.

Już miał zamykać gazetkę, kiedy usłyszał:

— Jeongin! Bierzesz udział? — zapytała podekscytowana Zoe.

Przeklął w myślach.

— Nie — odparł szybko, podnosząc się. — Nie biorę.

— Ale przecież... — nie zrozumiał, co powiedziała dalej, bo zadzwonił dzwonek i zagłuszył jej wypowiedź.

— Przepraszam, spieszę się na lekcję — mruknął, niezbyt chętny, by dalej prowadzić tę rozmowę. Wizja sukcesu, którego nie był w stanie osiągnąć, sprawiała, że było mu po prostu smutno. A Blake nie pomagała.

— Przemyśl to, Jeongin! — zawołała za nim, gdy oddalał się w stronę odpowiedniej sali.

Miała nadzieję, że jeszcze raz rozważy wzięcie udziału w konkursie. Naprawdę miała nadzieję.

Never be alone ⋄ Yang Jeongin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz