15.

556 52 0
                                    

a/n; jesteśmy w 3/4, jeszcze 5 rozdziałów do końca

***

O ile tydzień temu Jeongin był zestresowany, że nie zdąży, teraz, kiedy do konkursu zostało tylko pięć dni, nie odczuwał tego jakoś bardzo mocno. Jego serce było spokojniejsze, jakby odnajdywał ukojenie w słowach piosenki, którą miał zaśpiewać. A może to wszystko dlatego, że po raz kolejny siedział z Zoe w parku?

Zdecydowali się na spacer dwie godziny po zakończeniu zajęć. Blake tłumaczyła, że musi jeszcze zrobić coś w domu (wtedy siedemnastolatek zażartował, że pewnie rozpleść warkocz, przez co dostał od niej kuksańca w żebro), więc od razu zgodził się, żeby nie spotykać się od razu po zajęciach.

Siedział przed ławką z wyciągniętymi nogami i opierał się o drewnianą konstrukcję. Na kolanach trzymał notatnik, do którego przepisał ostateczne wersje zwrotek piosenki. Zoe chodziła tam i z powrotem z aparatem, który wzięła ze sobą z domu.

Kiedy zatrzymali się na truskawkowe shake'i w kawiarni, dziewczyna pokazała mu zdjęcia, które zrobiła. Przyglądał im się ze zdziwieniem i zachwytem. Te, które robiła do gazetki szkolnej, przedstawiały głównie ludzi i chowały się przy fotografiach zachodów słońca, roślinności i nieba o różnych porach dnia. Naprawdę trudno było mu uwierzyć, że siedzi naprzeciwko dziewczyny, która miała taki talent. Dziewczyny, której talent był niedoceniany przez innych.

Wodził za nią wzrokiem, gdy ze skupieniem trzymała aparat przed oczami i pstrykała zdjęcia. Co chwilę rozglądała się po otoczeniu w poszukiwaniu kolejnego obiektu, który mogłaby sfotografować. Chodziła to tu, to tam, a jej kroki przypominały dziwny taniec; poruszała się z gracją, jakby unosiła się kilka centymetrów nad ziemią.

Uśmiechnął się, widząc, jak pochłonęło ją zajęcie i spojrzał na kartkę z piosenką. Mimo, że nie wyrwał jej z notatnika, była pogięta i wyglądała, jakby wiele przeszła; często miętosił ją w dłoni, kiedy mruczał pod nosem tekst, sprawdzając, czy brzmi równie dobrze, co w jego myślach. Teraz, gdy Zoe odeszła trochę dalej, żeby zrobić zdjęcia krzewowi, który rósł nieopodal, odchrząknął, by chwilę później zacząć cicho śpiewać.

Lekki wiatr porywał słowa Jeongina, a on przymykał oczy, by lepiej wczuć się w klimat piosenki. Jego serce biło spokojnym rytmem, melodia koiła ból, który odczuwał, gdy myślał o tym, jak bardzo cierpi przez swoją inność. W ciemności widział twarz osoby, o której i dla której napisał tę piosenkę. Dzięki temu śpiewał z uśmiechem na ustach.

Gdy szesnastolatka wróciła, skończył właśnie śpiewać piosenkę po raz trzeci. Spojrzał na nią z dołu. Stała przed nim, uśmiechając się i dalej trzymając w dłoni aparat, a jej rozpuszczone włosy przybierały złoty kolor dzięki zachodzącemu za nią słońcu.

Odwzajemnił uśmiech i powiedział tylko:

— Skończyłem.

Zoe uśmiechnęła się jeszcze szerzej i podała mu dłoń, żeby pomóc mu wstać. Kiedy stanął naprzeciwko niej, spojrzała w jego ciemne oczy i złapała go za rękę, wyprowadzając z parku. Gdy zapytał, gdzie idą, odkrzyknęła mu, że przecież trzeba to uczcić.

Jeongin zaśmiał się głośno.

***

Czekając na zamówienie, Yang rozglądał się po pizzerii. Zoe przeglądała zrobione przez siebie tego dnia zdjęcia, co chwilę pokazując mu kilka z nich.

Po dłuższej chwili milczenia, Jeongin pomyślał o pewnej rzeczy i, zanim zdążył się nad tym bardziej zastanowić, zapytał:

— Dlaczego, tak właściwie, chciałaś mnie przekonać, żebym wziął udział w tym konkursie.

Blake spojrzała na niego znad aparatu.

— To twoje marzenie — mruknęła, jakby to było oczywiste. — Wystąpić przed kimś.

— Ale... — niemalże odebrało mu mowę. — Skąd... skąd wiedziałaś?

Tym razem posłała mu dłuższe spojrzenie i przyjrzała mu się uważnie, marszcząc lekko brwi. Po chwili jej twarz złagodniała.

— Mówiłeś mi, nie pamiętasz? — spytała rozbawionym głosem. — Gdy podczas pisania artykułu zapytałam, czy chciałeś kiedyś zostać idolem, zaprzeczyłeś i powiedziałeś, że twoim marzeniem jest komuś zaśpiewać.

Milczał przez chwilę. W jego oczach było coś takiego, co sprawiało, że Zoe chciała poznać go bliżej już w momencie, w którym zapytała go o pomoc. Delikatne iskierki w brązowych tęczówkach wydawały się krzyczeć: „Mam do zaoferowania coś więcej, ale boję się komuś to pokazać". Chciała być zapalnikiem jego dalszych działań, chciała sprawić, że będzie bardziej pewny siebie. Obrała to sobie za cel i miała zamiar podołać temu wyzwaniu. Widząc, jak pracował nad piosenką, jej serce aż drżało z dumy, którą czuła; była dumna z niego, że zdecydował się na ten konkurs.

— Nie sądziłem, że będziesz o tym pamiętać — szepnął, rumieniąc się lekko.

— Zawsze zapamiętuję ważne rzeczy, które ktoś mi mówi — wyznała, uśmiechając się ciepło. — Zwłaszcza, że powiedziałeś mi o swoim marzeniu.

Na policzkach Jeongina pojawiły się jeszcze większe rumieńce.

Never be alone ⋄ Yang Jeongin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz