Alex pov.
Biegłem ciemnymi korytarzami placówki mając nadzieję, że znajdę T.i oraz Doktora całych i zdrowych. Co jakiś czas zerkałem za siebie patrząc, czy nikt za mną nie podąża. Nie o to się teraz martwiłem. Nie ważne. Wiem, że T.i jest mądra, i raczej postanowiła siedzieć w ukryciu. Wcześniejszy widok otwartego i zniszczonego gabinetu dziewczyny nie dawał mi spokoju. Martwię się o nią, jest dla mnie jak siostra. Boję się, że ją złapali.
Docierając do windy wszedłem do środka i wcisnąłem guzik. Zjechałem na dolne piętro gdzie znajduje się przechowalnia SCP 049. Gdy drzwi się otworzyły wybiegłem z windy i pobiegłem prosto korytarzem. Docierając do pomieszczenia przechowawczego rozejrzałem się na boki.
- Doktorku? Halo? - Odpowiedziała mi cisza przerywana krzykami i strzałami docierającymi z góry.
Reader pov.
- Ej, słyszałeś? - Zapytałam patrzącego na mnie Plagę.
- To Alex? - Zapytał cicho.
- Chyba tak. - Uśmiech ulgi wkradł się na moją twarz, jednak ciągle dygałam z zimna. - Może wyjdziemy?
- A... Jeżeli to Bright? - Zatrzymał mnie.- Wiesz, że to szaleniec.
- Wiem, ale raczej nie byłby głośno szukając nas. - Wowiedziałam pewna siebie. To miłe, że tak się o mnie martwi.
- Masz rację. - Odsunął się ode mnie i wyszedł pierwszy. Wyszłam za nim.Gdy zobaczyłam wychodzącego Alex'a z przechowalni Doktora pobiegłam w jego stronę.
- Alex! Nic ci nie jest! - Rzuciłam mu się na szyję tuląc mocno.
- Tak, wam też jak widzę. - Powiedział z ulgą. - Dziękuję, że się nią zaopiekowałeś. - Kiwnął w podzękowaniu do 049.
- Nie musisz dziękować. Zrobiłbyś tak samo na moim miejscu. - Powiedział spokojnie.
Po chwili odkleiłam się od Alex'a słysząc coraz to głośniejsze strzały z góry. Spojrzeliśmy po sobie zaniepokojeni.
- Nie możemy wrócić na górę. - Powiedział ciemnowłosy, a ja spojrzałam na niego pytająco.
- 173 i 106.- Łazarz. - Powiedziałam cicho do siebie. - A co z Dzierżawcą?
- Sam nie wiem. Prawdopodobnie korzysta z okazji i głupoty jakiegoś człowieka. - spojrzał na mnie podejrzliwie.
Trochę bałam się o maskę, ale bardziej obawiałam się 106. Staruszek jest niebezpieczny w takich sytuacjach. Musimy uważać i patrzeć pod nogi i nad siebie.
- Dobrze, że 682 nie....- Moją wypowiedź przerwał ryk gada co oznaczało, że się uwolnił.
- Cholera! - Krzyknął szatyn. - Już po nas... - Rozpaczał. Jeszcze nie widziałam go w takim stanie.
- T.i. - Plaga szturchnął mnie w ramię pokazując coś za nami.Odwróciłam się na dobrze znany mi śmiech i ten ochydny smród.
Moj wzrok napotkał ciemną postać. Alex szybko wyjął pistolet ale go powstrzymałam.- Schowaj to. - Powiedziałam cicho a mężczyzna zrobił tak jak prosiłam. Poszłam powoli w stronę staruszka patrząc na ten jego przerażający uśmiech. - Dzierżawca prosił...?
Nic nie powiedział tylko pokiwał głową. Wyciągnął do mnie rękę dotykając mojego ramienia. Wylądowałam w wymiarze łuzowym.
Po chwili pojawił się również Alex który upadł na twarz i 049.
On z kolei stał niewzruszony. Dołączył też do nas właściciel wymiaru wskazując właściwe wyjście.- Chodź Alex! - Pomogłam mu wstać i we trójkę wszedliśmy w ciemny korytarz.
Wylądowaliśmy na stołówce. Tutaj nie było słychać niczego. Ani strzałów, ani ryków jaszczura. Pierwszy raz dzisiaj poczułam się w miarę bezpiecznie. Oparłam się o ścianę.
- Co to miało być?! - Krzyknął zdesperowany chłopak w kitlu.- Dzierżawca go poprosił, aby nam pomógł. - Powiedziałam trzęsąc się.
Nic więcej nie mówił. Patrzył na mnie zdziwiony na co się uśmiechnęłam. Ah, to takie satysfakcjonujące. Ciekawe jak z tego wybrnę. Kiedy wreszcie się opanowałam ustałam prosto.
- I co dalej? - Zapytał 049.
- Um. Co dalej? - Cholera... Co dalej?! Nie wiem... A jak nas znajdą? Co teraz? T.I! Myśl!
Chyba zauważyli, że zaczęłam panikować. Alex położył mi dłoń na ramieniu dodając otuchy. Plaga został na miejscu nie chcąc zbliżać się do chłopaka przy mnie bojąc się, że zrobi mu krzywdę.
- Wychodzimy z placówki. - Powiedział poważnie dwukolorowooki. Spojrzeliśmy na niego z niedowierzaniem.
- Co?! A co z innymi?! Co z Dzierżawcą?! Łazarzem? Czy możemy to zrobić? Oni nas potrzebują. - Powiedziałam w histerii.
- Jeżeli tam zejdziemy to nas zabiją. - Stwierdził SCP. - Poradzą sobie bez nas.
Więcej nic nie mówiłam. Poszliśmy w stronę wyjścia. Karciłam się w głowie za złe myśli.
Na swojej drodze napotykaliśmy ciała MTF Bądź innych naukowców czy pozostałych z personelu. Na ten widok robiło mi się niedobrze. Nie chciałam zostawiać tych wszystkich ludzi i na pewną śmierć. Znając sytuację będziemy musieli całkiem opuścić placówkę. Spojrzałam ze smutkiem na Plagę. Widząc to złapał moją dłoń. Uśmiechnęłam się delikatnie. Kątem oka widziałam Alex'a. Widać, że był z tego zadowolony. Przyspieszył trochę w kroku żebyśmy nie czuli się skrempowani. Jedno pytanie mnie męczyło.
Co z Bright'em? Czy może coś planować przeciwko nam? To wszystko przyprawiało mnie o dreszcze.
________
Heeeejka
Przepraszam za długą przerwę!
Jeżeli popełniłam gdzieś błędy to piszcie śmiało, a takich jest na pewno dużo.Rozdział poprawiony.
CZYTASZ
Jako jedyna mi zaufałaś... |SCP 049 x Reader|
Fanfiction- Szlag! Czy ta placówka w ogóle jest chociaż trochę normalna?! ~ Oj moja droga. Stań przed lustrem i zadaj SOBIE jeszcze raz to samo pytanie. Sądzę, że natychmiast sobie na nie odpowiesz. - A niech cię, chyba masz rację. ~ Ja zawsze mam rację. ...