Reader pov.
Czułam coś ciężkiego na swoim ciele. Otworzyłam powoli oczy, chcąc przyzwyczaić się do rażącej bieli na sali. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam na w bok. Zdziwiona wlepiłam wzrok w śpiącego w najlepsze Brighta na moim brzuchu.
- Jack? Co się stało? - Trząsłam nim lekko, aby się obudził.
- Hm? - W tym momencie chłopak przewrócił się na drugi bok prawie spadając z krzesła. - Co do... T.i! Obudziłaś się. - Poderwał się na równe nogi szurając przy tym krzesłem. Nieprzyjemny dźwięk który temu towarzyszył dał mi znać o moim bólu głowy.
- Jack, litości. Jak widzisz obudziłam się ale proszę, nie hałasuj. Powiesz mi co się... - Nagle przez moją głowę przeleciało tysiące obrazów które przypomniały mi o tamtym wydarzeniu. Na to wszystko zaczęłam się niekontrolowanie trząść.
- Ah, no tak. Chyba sobie przypomniałaś. W skrócie... 106. Nie zapominając o 049. - Złapał mnie za ramiona próbując mnie uspokoić.
- A... Co z Dr. Hamm'em? - Zapytałam go mając przed oczami scenę z ostatniego wydarzenia.
- On nie żyję T.i. - Powiedział jakby ponuro.
Zacisnęłam usta w wąską linię słysząc o śmierci mężczyzny. Zebrało mi się momentalnie na wymioty kiedy i obraz jego śmierci stanął mi przed oczami.
Oj, biedna T.i
W głowie usłyszałam sadystyczny głos maski. Postanowiłam go zignorować.
A co jeśli to TWOJA wina?
Biedny doktorek... Miał karierę przed sobą...W oczach zebrały mi się łzy.
- T.i? Wszystko okej? Halo! - Rudowłosy zaczął machać mi przed oczami dłonią. - T.i!
Wykrzyczał moje imię a ja wyrwana z transu spojrzałam na niego wystraszona. Spotkałam się z jego poważnym wzrokiem.
- Czemu patrzyłaś przez 5 minut w ścianę? Ah dobra, nie ważne. Masz małe zaległości. - Oparł ręce o biodra.
- Ile już tu leżę? - Spojrzałam na niego przenikliwie.
- Zaledwie trzy dni. Twój stan o dziwo jest dobry więc nie ma się o co martwić.
Wyszczerzył się, ale nie na długo. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka i od razu kiedy go zobaczyła wzięła do dłoni zwiniętą gazetę.
- Dr. Bright!? Ile razy mam ci mówić, że nie możesz męczyć Dr. T.n. Jak zgaduję to dopiero co się obudziła! - Krzyknęła na niego zdenerwowana a ten w trybie natychmiastowym opuścił skrzydło szpitalne.
Uśmiechnęłam się do starszej kobiety na co ona odwzajemniła mój uśmiech.
Zabrała się do swojej pracy i zaczęła sprawdzać mój stan zdrowia.Time Skip
Nie spodziewałam się, że kobiecie tak szybko pójdzie. Kierowałam się w tym momencie do swojego biura. Gdy doszłam na miejsce weszłam do środka. Wzięłam czyste ubrania i udałam się do łazienki. W ciągu 15 minut wyszłam z pomieszczenia a potem ze swojego papierowego miejsca pracy i wypoczynku biorąc ze sobą notes i dyktafon.
Idąc korytarzami napotkałam MTF którzy witali mnie skinięciem głowy. Jednemu nawet zastukałam w szybkę hełmu na co zareagował śmiechem. Lubiłam kiedy inni mieli dobry humor. Po chwili byłam pod przechowalnią SCP 049. Żołnierz widząc mnie otworzył pomieszczenie za pomocą karty wypuszczając mnie do środka. W celi zauważyłam Doktora Plagi. Opierał się o ścianę i robił jakieś notatki. Podobno robi to na okrągło.
CZYTASZ
Jako jedyna mi zaufałaś... |SCP 049 x Reader|
Fanfiction- Szlag! Czy ta placówka w ogóle jest chociaż trochę normalna?! ~ Oj moja droga. Stań przed lustrem i zadaj SOBIE jeszcze raz to samo pytanie. Sądzę, że natychmiast sobie na nie odpowiesz. - A niech cię, chyba masz rację. ~ Ja zawsze mam rację. ...