Hej!
Wattpad chyba mnie nie lubi. Najpierw straciłam połowę tekstu, a potem uznał, że zabawnie będzie, zamieniać myślniki na dywizy (za co bardzo przepraszam), a przy okazji wyłączać co chwilę aplikację...
Mam nadzieję, że mimo to Wam się spodoba ;)☀ 🌙
Kiedy budzę się, pierwsze co do mnie dociera to znienawidzony przeze mnie zapach. Cukierki pudrowe i wanilia. Potem wraca mi słuch, bo rozróżniam jakąś melodię wygrywaną na pianinie. Następne jest czucie. Otacza mnie coś ciepłego i miękkiego.
Co się ze mną stało? Przez chwilę niewiele pamiętam, ale już po chwili ta woń przypomina mi wszystkie wydarzenia. Ten pieprzony mag mnie zdemaskował!
Zrywam się do siadu i otwieram oczy. Chcę się zerwać, by wstać, ale coś mnie powstrzymuje. Zdezorientowany, wykrzywiając twarz w grymasie, spoglądam na moje dłonie. Ktoś przykuł mnie antymagicznymi kajdanami i łańcuchem do ramy łóżka.
- Szlag! - wyrywa się z moich ust.
Znajduję się w dużej, przestronnej sypialni. Ściana po mojej lewej to wielkie okno z widokiem na zachodzące nad morzem czerwone słońce. Woda w kolorach błękitu, ciemnego granatu i nawet fioletu tuż przy horyzoncie jest niespokojna, a po jej tafli rozchodzą się białe kłęby spienionych fal.
Wytężam słuch, ale jedyne co słyszę to ta muzyka, której źródło dostrzegam na komodzie po mojej prawej. Stoją tam głośniki, do których widzę podpięty biały telefon, z którego zapewne płynie muzyka. Obok niej stoi duża, dębowa szafa. Ściany mają pudroworóżowy kolor, dodatkowo wzmocniony teraz zachodzącym słońcem.
Gdzie ja jestem? I jakim cudem ta szarowłosa gnida mnie tu przeniosła? Czemu magia na mnie zadziałała? Przecież jestem odporny. Co gorsze, czy nie zrobił nikomu krzywdy, po tym, jak perfidnie mnie porwał?
- Już się detektyw obudził? Szkoda, liczyłem na to, że zdążę Ci zrobić zdjęcie, gdy tak niewinnie spałeś z miną małego króliczka. - ten głos, automatycznie podnosi mi ciśnienie.
Stoi w drzwiach. Ubrany teraz w białą koszulę, jasne opinające jego nogi jeansy i czarne mokasyny wygląda inaczej, ale wciąż robi wielkie wrażenie. Mimo to spinam się i poruszam rękami, próbując go dorwać, co kończy się fiaskiem.
Jego szczery śmiech roznosi się po pomieszczeniu, co zbija mnie z tropu.
- Z czego się śmiejesz magu? Jesteś oskarżony o zabójstwo i liczne kradzieże. W wiezieniu Departamentu nie będzie ci tak do śmiechu - warczę, wykrzesując z siebie resztki demonicznej mocy, co nie przychodzi mi łatwo, bo jestem cholernie osłabiony, tylko sam nie wiem czym. Powinienem mieć jeszcze spory jej zapas.
Mężczyzna przestaje się śmiać i przekrzywiając głowę w lewo, zaplata ręce na torsie. Z jego oczu znika wesołość, a zastępuje je błękitny błysk.
- Nikogo nie zabiłem. Tłumaczyłem już policji, że ta amerykanka musiała uciec drzwiczkami ukrytymi w szafie. Bardzo się wyrywała jako ochotniczka, więc ją wybrałem. Dla świętego spokoju. Gdybym wiedział, jak to się zakończy, wybrałbym kogoś innego.
Jest spokojny. Nie jakoś przesadnie, ale też nie jest poddenerwowany. Czyli nie blefuje.
Dyskretnie sprawdzam, czy na moich rękach na pewno są antymagiczne kajdanki, a zauważając na jednej z bransoletek znak Departamentu, oddycham z ulgą. Plusem tego, że mam je założone jest to, iż nie wniknie do mojego umysłu. A robił to na przedstawieniu, od samego początku, o czym dobrze wiedziałem. To jednak jest kluczem powodzenia mojej misji.
CZYTASZ
Candy Magic [SHORT STORY]
Fiksi PenggemarZapach pudrowych cukierków wydawać się może czymś przyjemnym, słodkim i niewinnym. Czy taki właśnie jest jego właściciel mag Park Jimin? Według Jeona Jungkooka tylka częściowo. Detektyw z Departamentu do Spraw Nadprzyrodzonych, uważa go raczej za pr...