Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.- powiedziałam.
-Mam pomysł. Urządzimy dzisiaj babski wieczór.- wparowała do mojego pokoju Marita.-Żadnych facetów. Tylko ty, ja i Merina.
-Powiem ci, że to brzmi jak dobry plan.
Zorganizowanie jakichś przekąsek i wina nie przysporzyło nam kłopotu. Najgorszą kwestią była zgoda mamy Meriny na nocowanie u mnie. Jej mama nie przepadała za mną nie wiedzieć czemu. Od początku coś do mnie miała. Dlatego też sprawą tą zajęła się Marita, która od zawsze była świetną dyplomatką. Nigdy nie wątpiłam w jej zdolności toteż i tym razem się nie zawiodłam.
***
-Wiecie co?- zapytała Marita, po którejś już lampce wina.
-No dawaj.- odrzekłyśmy razem z Meriną. Same też byłyśmy już lekko wstawione, ale na tyle trzeźwe, że wszystko pamiętamy.
-Faceci to skończone dupki.- po tych słowach z oczu Marity poleciały łzy.
-Czemu tak mówisz?- zapytałam zmartwiona jej zdaniem i odłożyłam kieliszek na stolik znajdujący się przy łóżku, na którym wszystkie siedziałyśmy.
-Ponieważ wszyscy oni kłamią. Chrzanić to.
-Ale co dokładnie się stało?- chciałam dociec prawdy.
Marita nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ zadzwonił jej telefon.
-Po co do mnie dzwonisz!? Nie chcę z tobą rozmawiać! Z nami koniec!- po tym, co powiedziała a raczej wykrzyczała domyśliłam się, że Marita rozmawiała ze swoim chłopakiem i to pewnie przez niego tak się zachowuje.
Poczekałam, aż się rozłączy (na co długo nie musiałam czekać) i dodałam podsumowując:
-Masz rację chrzanić facetów.
Marita spojrzała na mnie pytająco.
-Czekaj, czekaj nie rozumiem. Masz super chłopaka, ten piękny dom, kochającego tatę i nawet nie wspomnę o mnie i Merinie.- dodała po chwili myślenia jakby zastanawiała się co powiedzieć.
-Tak, tak. A do tego dodaj: tatę jak już wcześniej powiedziałaś, który ciągle mnie okłamuje, a raczej nie mówi prawdy, przyjaciela, który nagle znika bez słowa, a potem wysyła jakiś cholerny list wyjaśniający przyczynę jego zniknięcia i na koniec pojawiające się skrzydła i to że jestem mutantem.- powiedziałam to tak, że Marita nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Po czym zmieniłam temat pytając.- A ty czemu "chrzanisz facetów"? O co tak dokładnie między wami poszło?
-Widziałam zdjęcia, na których mój chłopak całuje się z laską, z którą w szkole konkuruję i ogólnie od początku się nie lubimy.
-Gdzie widziałaś te zdjęcia? I kto je zrobił?- chciałam mieć wszystko czarno na białym.
-A jak myślisz? Ta ruda zdzira mi je wysłała chwaląc się jednocześnie jakby zdobyła jakieś trofeum... Ja nie chcę wracać do Hiszpanii.- dodała na koniec.
-A rozmawiałaś z nim o tym?- wtrąciła Merina, która do tej pory nic nie mówiła tylko przyglądała się zaistniałej sytuacji.
-A o czym?- powiedziała zrezygnowana Marita.- On mnie zdradził.
-Spróbuj z nim pogadać. Po prostu wysłuchaj co ma do powiedzenia na ten temat.-mimo wszystko próbowałam zachęcić Maritę do podjęcia jakichkolwiek działań.- A pamiętasz jak my się poznałyśmy? Nie było tak pięknie jak jest teraz.
Moja relacja z Maritą była na początku dość skomplikowana.
Jak już wcześniej wspomniałam, poznałam Maritę jakieś dziesięć lat temu. Był to dla mnie dość trudny czas. Wtedy to Wetter wyprowadził się i zostałam sama, bez mojego najlepszego przyjaciela, bez osoby, z którą moje życie było naprawdę super. Od tamtej pory chodziłam sama po korytarzach szkoły snując się bez celu.
Pewnego dnia do mojej klasy przyszła nowa dziewczyna, była to oczywiście Marita. Usiadła w ławce obok mnie, bo tylko ta była wolna. Z początku nic się nie odzywała, natomiast obserwowała wszystkie moje ruchy. Czułam się przez nią jak jakiś kosmita. Jakby nigdy wcześniej nie widziała ośmiolatki, którą przecież sama wtedy była. Postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce i zrobiłam pierwszy ruch. Wyciągnęłam do niej dłoń i przedstawiłam się, a ona obojętnie jakby z niechęcią albo nawet obrzydzeniem poczyniła tak samo. Przyznam szczerze, że poczułam się naprawdę urażona. Zwykle wszyscy byli dla mnie mili i uważali się pewnie za moich przyjaciół ja jednak pomimo mojego pogodnego nastroju i charakteru nie czułam się z nimi jakoś specjalnie związana emocjonalnie, wyjątkiem był oczywiście Wetter.
Marita nie wiedzieć czemu zaczęła mi dokuczać. Wszystko zaczęło się pewnego dnia na stołówce, kiedy wylała na mnie swój sok. Nie mogłam zrozumieć dlaczego. Innym razem potargała nawet moją pracę na konkurs. Po tym, co zrobiła stwierdziłam, że to koniec. Dosyć miałam już tego ciągłego poniżania i nękania. Czekałam tylko na okazję kiedy ją spotkam. Nie musiałam długo czekać. Pamiętam, że podeszłam wtedy do niej i zapytałam:
-O co ci chodzi!?
-Ale ja nie wiem o czym mówisz?- odpowiedziała tylko udając Greka.
-Dlaczego mnie tak nienawidzisz? Co ja ci takiego zrobiłam!?-do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Wcale cię nie nienawidzę, okej!?- wykrzyknęła.
-To czemu mi to robisz!?- wystawiłam rękę, w której znajdowała się moja zniszczona praca, żeby pokazać o co mi chodzi.
-Aaa, o tym mówisz. Nie chciałam tego zrobić. To było przez przypadek.- Marita zamknęła oczy i spuściła głowę w dół. Nie mogłam zrozumieć jej zachowania. Wtedy wydawała się być bardzo smutna, przygnębiona, aż zrobiło mi się jej żal (mam zbyt delikatne serce i bardzo łatwo mnie wzruszyć).- Ja ci wszystko wyjaśnię. Nad moją rodziną panuje fatum. W naszym przypadku jest to pech. Przez to często zdarza mi się coś zrobić sobie albo komuś. Przepraszam za tę pracę. Przepraszam za ten sok na stołówce i za wiele wiele innych przykrych rzeczy, które ci zrobiłam. Moi rodzice mówią że z wiekiem ten pech powoli przemija więc mogę cię pocieszyć, jeszcze niedługo i można powiedzieć, że "dam ci spokój".- po tych słowach obie zaśmiałyśmy się.- Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Wszystko co ci zrobiłam nie było zrobione celowo.
Pamiętam, że wtedy zrobiło mi się naprawdę głupio. Ta biedaczka przeżywa pewnie katorgi przez te fatum, a ja jeszcze ją oskarżyłam.
-Ja też cię przepraszam. Gdybym wcześniej wiedziała...- nie dokończyłam zdania. Zamiast tego przytuliłam Maritę.- Zacznijmy od nowa. Jestem Amora.- wyciągnęłam rękę w geście powitania...
***
-Może i masz rację. Porozmawiam z nim i wysłucham jego wersji. Mam nadzieję, że jest tak, jak myślisz. Ale zrobię to jutro, przetrzymam go w niepewności. A tymczasem teraz, za naszą przyjaźń.- Marita podniosła kieliszek i wzniosła toast.
-Za naszą przyjaźń.- odpowiedziałyśmy razem uderzając kieliszkami.
-A propos spraw sercowych to wiesz, zawsze możesz liczyć na małą pomoc z mojej strony.- zaproponowałam swoją "ofertę" lekko żartując.
CZYTASZ
Bogowie
Novela JuvenilNa świecie istnieją różne dziwne rzeczy, których nie jesteśmy w stanie logicznie wyjaśnić. Jest nią, na przykład miłość. Może i istnieją słownikowe znaczenia tego słowa, ale czym tak naprawdę jest? Nazywam się Amora i jestem boginią miłości. Tak bog...