kocham jak nakładasz ciemny golf, na niego marynarkę,
wyglądasz wtedy jak lucyfer, a ja pragnę być twą lilith.
kocham jak masz na sobie białą koszulę,
chciałabym byś był wtedy mym aniołem stróżem.jednak w tej koszuli jest coś, coś niegrzecznego.
cztery pierwsze guziki rozpięte, one odkrywają twój tors,budzą się we mnie nieczyste myśli.
patrzę wtedy w twe oczy, płoną złotem,
znowu przypominasz mi anioła.
może jesteś połączeniem dobra i zła?
może, ja jestem Ewą, którą kusisz jak owoc w Edenie?tylko co jest owocem, twoja klatka czy twoje spojrzenie?
CZYTASZ
cholerne przedstawienie zwane życiem
Poesíawiersze, poematy i myśli mojego autorstwa enjoy :) #15 - 29.12.2017