Kathy POV
-Ja umm...- nie dokończyłam, bo przerwał mi dzwonek do drzwi.
Wymianęłam Harry'ego i ostrożnie zeszłam po schodach, chwilkę mi to zajęło. Ktoś uporczywie dobijał się do mieszkania. Podeszłam do drewnianej powłoki i nacisnęłam klamkę. Moim oczom ukazał się Ted.
-Kathy, na miłość boską, myślałem, że coś Ci się stało, długo nie otwierałaś.- w jego głosie było słychać troskę.
-Spokojnie, byłam na górze, usypiałam Lucy.- uśmiechnęłam się do niego.
-Oh, mam nadzieję, że jej nie obudziłem.
-Nie, nie, śpi jak aniołek.- od razu się rozpogodził.
-Mam tu zakupy, o które mnie prosiłaś.- podał mi siatkę z logiem sklepu.
Ruszyliśmy w stronę kuchni, żeby je rozpakować. Postawiłam zakupy na blacie i zaczęłam pojedynczo wyjmować produkty.
-Dziękuję, naprawdę nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Ile mam Ci za nie oddać?
-Daj spokój, Kathy, to drobnostka. Cieszę się, że mogę pomagać takiej świetnej dziewczynie.- przysunął się do mnie i chwycił moją dłoń- Nie wiem jakim trzeba być bezdusznym chujem, żeby zostawić Cię samą z dzieckiem.
Głośno wypuściłam powietrze i chciałam coś powiedzieć, ale przerwało mi donośne chrząknięcie. Oboje odwróciliśmy głowy w stronę dochodzącego dźwięku. Harry stał oparty o ścianę i bacznie przysłuchiwał się naszej rozmowie.
___________________________________
uhuh zaczęło się :D W następnym rozdziale napiszę tą sytuację i jej kontynuacje z punktu widzenia Harry'ego ;)
przepraszam za wszystkie błędy, bo
a) nie sprawdzony (mam na jutro "Kamienie na Szaniec", a jeszcze nie zaczęłam czytać)
b) "My Family" piszę w czasie teraźniejszym, a "Separate" w przeszłym, więc trochę mi się myli
Do jutra, miśki xx
CZYTASZ
Separate |h.s.
FanfictionOni o Nas nie wiedzą, jesteśmy Twoim sekretem i chyba już zawsze nim będziemy.