5. It's become a big throwback [a little throwback #3]

167 22 3
                                    

Hej!
W końcu do Was wracam. Co prawda za pośrednictwem fauItyhearts,
która wstawiła w moim imieniu ten rozdział, bo na moim hotelowym internecie Wattpad mi nie działa, ale jestem😅.
Powiem Wam, że w tej Czarnogórze to mi się tak świetnie piszę, że wow, więc w tym tygodniu jestem prawie pewna, że dostaniecie ze dwa kolejne rozdziały!
Przypominam o #ffbyaccident na Twitterze!
W każdym razie, życzę miłego czytania❤️
__________

Szłam dalej korytarzem. Póki co, nie dostrzegłam nawet jakiejkolwiek osoby, a co dopiero kogoś, kogo wiem, kim jest.

Jednak po chwili zaczęłam słyszeć różne odgłosy, które z każdym moim krokiem stawały się coraz wyraźniejsze. Totalny szum w końcu przekształcił się w mix rozmów naprawdę wielu osób.

Przede mną znajdowało się otwarte na ościerz wejście do całkiem sporego pomieszczenia. Weszłam do jego środka, po czym rozejrzałam się po twarzach wokół.

Z ludzi, których umiem rozpoznać, dostrzegłam Ceza, Josiah, Mirandę...

- Ty jesteś Madelaine? - usłyszałam obok siebie.

Odruchowo kiwnęłam głową.

Odwróciłam się w odpowiednią stronę, aby zobaczyć, kto zadał mi pytanie.

Connor.

Myślałam, że autentycznie zemdleję.

Przecież to dla niego siedzę w tym całym fandomie, nie dla tej szuji Mendesa.

Chociaż no, dobra, kocham ich obu bardzo mocno.

- Tak, to ja - odpowiedziałam lekko drżącym głosem.

- Shawn czeka na ciebie w swojej garderobie, idziesz tamtędy i pierwsze drzwi po lewej.

- Dzięki.

Udałam się we wskazanym mi kierunku.

Gdy znalazłam się już pod odpowiednim miejscem, zapukałam do środka, z którego od razu wydobyło się wypowiedziane „proszę".

Nacisnęłam na klamkę i dołączyłam do znajdującego się wewnątrz Mendesa.

Wow.

W chwili, w której wchodziłam, zakładał jeszcze na siebie koszulkę, więc przez ułamek sekundy zdołałam zobaczyć jego wyrzeźbiony, nagi tors.

Wow, wow, wow, wow. Jeszcze raz wow.

Wiedziałam, że jest umięśniony, ale nie spodziewałam się, iż aż tak... wszystkie opublikowane zdjęcia, na których nie ma nic na swojej górnej części ciała, w zaledwie niewielkim stopniu oddają to, jaki jest naprawdę.

- He-ej? - praktycznie wyjąkałam.

- Cześć, siadaj proszę - wskazał na kanapę obok.

Postąpiłam zgodnie z jego prośbą.

- Więc... - znalazł się obok mnie. - minął prawie rok, odkąd się ostatnio spotkaliśmy.

Nie sądziłam, że pamięta aż tyle.

Ale no tak, to prawda. Od prawie roku mam te cholerne blizny.

Mimo tego, że bardzo chcę, to i tak nie mogę się pogodzić z tym, iż je mam. Są prawie niewidoczne, nowo-poznane przeze mnie osoby zauważają je dopiero wtedy, gdy im o nich powiem, ale no wiecie, ja wiem, że one tam są, więc...

„by accident" | S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz